Są różne nominacje, mi też się być może niektóre nie podobają, bo słyszę o różnych nominacjach i o ludziach, którzy odnajdywali się przy każdej władzy, więc się zastanawiam, czy oni byli tak kompetentni, czy są tak cwani, że z każdą władzą się potrafią dogadać - tak mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM poseł PiS Krzysztof Łapiński, odnosząc się do zmian personalnych w spółkach Skarbu Państwa, do których doszło po tym, jak władzę przejęło Prawo i Sprawiedliwość. Polityk komentował także dzisiejszą dymisję szefa resortu skarbu państwa, Dawida Jackiewcza. "Dymisje są czymś, co w polityce było, jest i będzie. Pani premier i pan minister przestawili spójną argumentację, dlaczego tak się stało. Miała być decyzja o likwidacji MSP, jest ta decyzja, minister zakończył swoją pracę" - podsumował Łapiński i dodał, że nic "nie wie o drugim dnie" w związku z dymisją ministra.
Marcin Zaborski: Widział pan już projekt przepisów wprowadzających otwarte konkursy na szefów spółek Skarbu Państwa?
Krzysztof Łapiński: Nie, tylko znam z jakichś takich zapowiedzi. Nie widziałem tego. Chyba tego projektu nie ma w Sejmie.
A dlaczego tego projektu nie ma? Minister Henryk Kowalczyk w grudniu zeszłego roku mówił mi tak: będą prace nad nowym systemem wyłaniania prezesów spółek Skarbu Państwa. Mówił, że to mają być właśnie otwarte konkursy. Od grudnia do września trochę czasu minęło.
Tak, ale jest też pewnie dużo innych spraw ważnych, dużo innych rzeczy, które trzeba przygotować, ustawa.
To nie jest ważna sprawa? Jak słucham Jarosława Kaczyńskiego ostatnio mówiącego o wypalaniu żelazem gorącym, to chyba ważna.
Na pewno jest ważna, ale ja nie jestem być może najlepszym adresatem tego pytania. Trzeba by było zapytać pana ministra Kowalczyka, na jakim etapie są te prace. Może one są ukończone, może one są w jakichś uzgodnieniach międzyresortowych, ustawa za chwilę...
Nie wierzę, że posłowie PiS-u pana ministra nie dopytują o to w trosce.
Panie redaktorze, to nie jest tak, że my co chwila przesłuchujemy ministrów czy dopytujemy o różne rzeczy.
Ale rozmawiają państwo z nimi na pewno.
Tak jak mówię - najlepiej zapytać pana ministra Kowalczyka, on wtedy rozwieje wątpliwości, odpowie kompetentnie, na jakim etapie prac jest ta ustawa, czy ona za chwilę będzie w Sejmie, czy nie. Uczciwie powiem, że trudno mi powiedzieć. Nie chciałbym tutaj mówić o czymś, gdzie nie mam wiedzy na ten temat.
A to jest właściwa kolejność pana zdaniem: najpierw obsadzamy stanowiska, a potem wprowadzamy zasadę, że są potrzebne otwarte konkursy?
Panie redaktorze, ale jak pan doskonale wie, do tej pory w ogóle nikt nad tym się nie pochylił. Przez 8 lat nie słyszałem, żeby Platforma Obywatelska przygotowała takie rozwiązania - tylko powoływała ministrów i tyle. My jesteśmy jakby pierwszą ekipą, która to zapowiedziała i mam nadzieję, że to przeprowadzimy.
No właśnie, zapowiedzi były takie w programie Prawa i Sprawiedliwości, jeśli chodzi o zarządzanie majątkiem państwowym: z jednej strony maksymalne wykorzystanie potencjału spółek Skarbu Państwa, a z drugiej - eliminowanie zjawisk patologicznych takich jak korupcja, nepotyzm i czerpanie prywatnych korzyści z majątku państwowego. No i dzisiaj politycy Nowoczesnej mówią: jest czterdziestu Misiewiczów, czyli ludzi związanych z PiS-em, którzy weszli do zarządów, rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa.
Panie redaktorze, to jest tak, że przejęliśmy władzę rok temu. Rozumiem, że pewne rzeczy się zmienią, także zmieniają w kwestiach personalnych. To nie jest tak, że jedna ekipa wygrywa, nic się nie zmienia, rządzą cały czas nominaci Platformy Obywatelskiej.
A teraz rządzą nominaci Prawa i Sprawiedliwości, to jest oczywiste. Pytanie, kto to jest ten nominat...
Dokładnie, bo to nie jest....
Byli posłowie: Jasiński, Mastalerek, Rogacki w Orlenie, były poseł Andrzej Jaworski w PZU, Maks Kraczkowski, pana kolega z ław poselskich, przechodzi do PKO BP. To wszystko tak wygląda jak wygląda.
Ja nie chciałbym wytykać poprzedniej władzy nominacji np. byłego ministra Grada do spółki...
Ależ proszę to robić, proszę wytykać.
Dobrze, będę wytykał. Natomiast wie pan, każdą nominację trzeba...
Tylko proszę przypomnieć, co mówili politycy PiS-u wtedy właśnie w takich przypadkach.
Ja wiem, panie redaktorze, tylko każdą nominację trzeba rozpatrywać inaczej. Np. Marcin Mastalerek odszedł z polityki, był uznanym ekspertem od komunikacji, prowadził praktycznie dwie kampanie. Myślę, że każda firma by z chęcią przyjęła człowieka, który niemalże wygrał dwie kampanie. On zajmuje się...
Posłowie Jasiński, Jaworski, Kraczkowski...
On w Orlenie nie zajmuje się zakupem paliw tylko zajmuje się komunikacją, PR-em, marketingiem - tym, w czym się sprawdził świetnie w kampanii.
To jasne.
Jakby nie poszedł do tej spółki to jestem pewien, że wiele spółek, firm zagranicznych by chciało takiego człowieka, eksperta w tej dziedzinie i jeszcze z dobrymi relacjami z mediami i z polityką. Na szczęście pracuje dla spółki Skarbu Państwa.
Posłowie Jasiński, Jaworski, Kraczkowski szli prosto z ław poselskich do spółek Skarbu Państwa. Pamięta pan, co się działo, gdy Igor Ostachowicz przechodził z kancelarii premiera do Orlenu? Co mówili politycy PiS-u? Mówili tak: to jest skandal, nie było konkursu, góruje prywata i partyjniactwo, spółki Skarbu Państwa traktowane są jak dojne krowy.
Igor Ostachowicz przechodził w momencie, gdy Donald Tusk się wybijał do Brukseli, więc wiadomo było, że to jest załatwianie mu ciepłej posady, takiego miękkiego lądowania, kiedy jego szef awansuje do Brukseli. Panie redaktorze, to jest tak, że za każdą nominację odpowiada minister. My jako posłowie możemy odpowiadać za ustawy, za które głosujemy, bo każdy wtedy ponosi jakąś odpowiedzialność indywidualną. Natomiast są różne nominacje. Mnie też niektóre być może się nie podobają, bo słyszę o różnych nominacjach, o ludziach, którzy, że tak powiem, odnajdywali się przy każdej władzy. Zastanawiam się - czy oni byli tak kompetentni, czy oni po prostu są tak cwani, że z każdą władzą się potrafią dogadać. Są różne nominacje.
Za te nominacje minister Jackiewicz został odwołany dzisiaj?
Panie redaktorze, dymisje są czymś w polityce co było, jest i będzie. Tu się nic nie zmienia. Pani premier i pan minister przedstawili spójną argumentację, dlaczego tak się stało. Miała być decyzja o likwidacji ministerstwa Skarbu, jest ta decyzja, minister zakończył swoją pracę. Ja wiem, że państwo dziennikarze lubicie drążyć temat, bo to jest ciekawy temat, ale póki co nic więcej nie wiem na ten temat.
Drążę, dlatego że zaglądam do uchwały, na którą powoływała się dzisiaj pani premier, mówiąc o tym, dlaczego pan minister jest odwoływany - bo misja jego się skończyła - tyle, że z tej uchwały wynika co innego. Paragraf 3: "koordynacje prac nad reformą, zarządzania mieniem Skarbu Państwa powierza się ministrowi Skarbu Państwa", a ten proces miał się zakończyć de facto z końcem roku, kiedy kompetencje ministra Skarbu są przekazywane innym podmiotom. Co się stało, że teraz, a nie z końcem roku?
Panie redaktorze, to trzeba pytać już panią premier. Ja rozumiem tak, że minister zakończył pewien etap, przygotował pewne dokumenty, przygotował pewną ustawę, one są gotowe i już ten ostatni etap dwóch miesięcy, taki bardziej techniczny, będzie wykonywał kto inny. Ja wiem, tak jak mówię, że to jest ciekawy temat, bo pierwsza dymisja, więc mnożą się spekulacje i to jest państwa prawo, żebyście gdzieś tam szukali, drążyli, zamieniali się w dziennikarzy śledczych i pytali, czy nie ma drugiego dna. Ja o drugim dnie nie wiem, wiem o tym, co zapowiadaliśmy w programie już dawno temu i co było jasne przy powołaniu Jackiewicza, że jego misja to przede wszystkim uporządkowanie pewnych spraw i zakończenie działalności ministerstwa Skarbu.
Inny ważny temat, podkomisja smoleńska spotkała się dzisiaj z dziennikarzami. Jej szef, Wacław Barczyński mówił tak: "nie przyjmujemy żadnych wstępnych założeń w swojej pracy". Tyle, że wcześniej, w kwietniu pan doktor Barczyński w wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego" mówił tak: "z ogromnym prawdopodobieństwem, prawie pewnością, można stwierdzić, że samolot rozpadł się w powietrzu". To nie jest wstępne założenie pracy tej komisji?
Pan przytoczył te słowa z dzisiaj, ja mam nadzieję, że one są aktualne, że komisja przystępuje do pracy na zasadzie, że nie ma żadnych ukierunkowanych tez czy hipotez, które się będzie tylko sprawdzać, a drugie odrzucać, że wszystko jest od początku robione i każda hipoteza jest równie prawdopodobna i równie nieprawdopodobna jak inne. Dopiero prace komisji mają wykazać przyczyny tej katastrofy.
Kazimierz Nowaczyk na dzisiejszym posiedzeniu mówił: cała tragedia i rozpad samolotu, który zakończył się śmiercią wszystkich pasażerów, rozpoczyna się na dystansie 900 m.
Panie redaktorze, oczywiście teraz my nie rozstrzygniemy szczegółów tego, co się wydarzyło, bo mamy zbyt wiele sprzecznych informacji z pracy czy komisji rosyjskiej MAK-u, czy polskiej. Ja obawiam się niestety, że będzie tak, że cokolwiek by komisja ustaliła, jakkolwiek by miała mocne dowody na jakąś z hipotez to i tak podział w społeczeństwie będzie biegł mniej więcej tak, jak sympatie partyjne.
Prokuratura zapowiada, panie pośle, ekshumacje wszystkich ofiar katastrofy. Rozumie pan emocje części rodzin - tych rodzin, które nie chcą tych ekshumacji.
Rozumiem oczywiście, ale też rozumiem...
Ale jak pogodzić potrzeby prokuratury i tych rodzin?
Rozumiem emocje też tych rodzin, które na przykład dowiadywały się że ich bliski, ten kogo pochowali - uważali, że pochowali swego bliskiego - nie jest tam pochowany. A takie przypadki pomylenia ciał - coś skandalicznego - miały miejsce.
Można pogodzić te sprzeczne potrzeby pana zdaniem w jakikolwiek sposób?
Trzeba tutaj na pewno jakiejś spokojnej rozmowy, tłumaczyć, dlaczego to jest, że to będzie, że ekshumacja też się rządzi pewnymi swoimi standardami, prawami; że te ciała przecież w żaden sposób nie będą bezczeszczone tylko będą wykonywane te ekshumacje w sposób profesjonalny przez profesjonalistów i mają służyć też dojściu do prawdy. To jest bardzo delikatny temat, bo dotyczy bliskich osób zmarłych. Myślę, że tutaj przede wszystkim trzeba rozmawiać z ludźmi, którzy mają wątpliwości, że to nie jest jakaś rozgrywka polityczna tylko pewne rzeczy może dzięki temu uda się ustalić.