"To jest totalny protest przeciwko temu, co się dzieje, jeśli chodzi o ratowanie życia kobiet, które znalazły się w sytuacji z zagrożoną ciążą i sytuacji, w której zamiast leczyć te kobiety, to wydzwania się nie wiadomo dokąd - mówiła Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz w Popołudniowej rozmowie w RMF FM, odpowiadając na pytanie o to, czy popiera Strajk Kobiet.

Dzisiaj w wielu miastach Polski o godzinie 18 rozpoczęły się demonstracje Ogólnopolskiego Strajku Kobiet pod hasłem "Ani jednej więcej". Ma to związek z tragedią, do jakiej doszło w maju w nowotarskim szpitalu, gdzie zmarła 33-letnia pacjentka w 20. tygodniu ciąży.

W Polsce jest taka sytuacja, że kobieta, która trafia do szpitala i jest martwa ciąża i jest sepsa i należy natychmiast działać - nie znajduje tej opieki, bo są jakieś niepojęte blokady ideologiczno-polityczne. I ta kobieta umiera, to jest już kolejna kobieta, którą to spotyka i to się nie może więcej dziać - mówiła rozmówczyni Tomasza Terlikowskiego.

Kobiety chcą się czuć bezpiecznie w ciąży, aborcja nie powinna być narzędziem do rozgrywek politycznych. Lekarze stają się zakładnikami tego, co dzieje się na scenie politycznej - podkreślała Pełczyńska- Nałęcz.

Premier czyni z tej sytuacji jakieś ideologiczne gierki polityczne, a te kobiety, które umierają w ogóle go nie interesują - dodawała. Najważniejsza jest kobieta, która trafia na porodówkę z martwą ciążą i zamiast leczenia, dostaje koszmar, bo cała sprawa staje się zakładnikiem wojen politycznych - mówiła. 

Czy zmiana prawa aborcyjnego rozwiąże tę trudną sytuację? - dopytywał Tomasz Terlikowski. 

Zmiana prawa, takiego super radykalnego na pewno to rozwiąże, a na pewno zdjęcie tej sprawy z takiej fanatycznej rozgrywki politycznej też to rozwiąże, bo lekarze przestaną się w końcu bać- odpowiadała. 

Katarzyna Pełczyńska -Nałęcz, która jest szefową sztabu Polski 2050, była też pytana o najnowsze sondaże przedwyborcze. Czy jest szansa na 20 proc. poparcie dla jej ugrupowania? 

Chcemy tego, ambicje trzeba mieć zawsze wysoko, natomiast co będzie, to wszyscy zobaczą. Dążymy do tego - odpowiedziała Pełczyńska-Nałęcz. To w ogóle zależy od sondażu a sondaże niestety ostatnio stały się metodą nie na badanie rzeczywistości, ale na jej kreowanie. Dzieje się z tym coraz gorzej. Teraz mamy 10, kilkanaście procent, chcemy dużo więcej - dodawała szefowa sztabu Polski 2050. 

Pełczyńska-Nałęcz o komisji weryfikacyjnej: Mam nadzieję, że ten cyrk polityczny się nie wydarzy


Mam nadzieję, że ten cyrk polityczny, który nie daj Boże mógłby się wydarzyć i który przesłoni znowu prawdziwe sprawy, w tym wypadku realne rosyjskie ingerencje, się nie wydarzy i ktoś jednak pójdzie po rozum do głowy i wstrzyma konie – mówiła Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz o komisji weryfikacyjnej ds. zbadania rosyjskich wpływów na polską politykę. 

Chcę zarzucić z cała odpowiedzialnością wszystkim tym politykom, którzy okładają się rosyjskim kijem, w tym przypadku zdecydowanie politykom PiS-u, że zamiast zwalczać to, co powinni zwalczać i pilnować, żeby tutaj tych wpływów nie było, oni sobie robią igrzyska polityczne, od których agentury rosyjskiej o milimetr nie ubywa. Rosjanie nie muszą już tak tutaj ingerować, bo sami robimy sobie to, co oni bardzo chętnie by nam zrobili – dodała była ambasador Polski w Moskwie. 

Pełczyńska-Nałęcz powiedziała też, że nie stawi się przed komisją, jeśli zostanie wezwana. Na dzisiaj mam przekonanie, że nie uznaję tego ciała jako ciała legalnego i nie widzę powodu, dla którego miałabym się stawić – argumentowała. Mówiła też, że to, kto zasiądzie w komisji, jest sprawą drugorzędną Pierwszorzędny jest sam koncept. I to coś jest czymś w rodzaju sądu kapturowego, który może nękać, próbować pozbawić dobrego imienia. Tak naprawdę to służy do przedwyborczych rozgrywek politycznych – przekonywała Pełczyńska-Nałęcz. 

Szefowa sztabu wyborczego Polski 2050 była pytana także o to, czy jej ugrupowanie jest na kursie kolizyjnym z Koalicją Obywatelską, jak stwierdził rzecznik PO Jan Grabiec. 


Ktoś najwyraźniej postrzega, że każdy kurs inny od Platformy jest kolizyjny. Nasz kurs jest naszym kursem i nie oglądam się na to, czy on jest kolizyjny. Bo to jest kurs patrzący na ludzi a nie na inne partie – odpowiedziała Pełczyńska-Nałęcz. 

Szefowa Instytutu Strategie 2050 mówiła też, dlaczego zdaniem jej partii lepiej podnieść subwencję oświatową niż zwaloryzować program 500+, bo w ten sposób inwestujemy długofalowo w solidną edukację. 

Albo wydamy 800+ na każde dziecko i potem rodzice już z własnej kieszeni wykładają na korepetycje, wykładają na prywatne lekcje angielskiego, prywatnego lekarza, prywatnego psychologa – przekonywała Pełczyńska-Nałęcz. Ludzie w Polsce rozumieją, że edukacji nie da się zbudować z chwili na chwilę – dodała.

Tomasz Terlikowski zapytał byłą ambasador, czy jest zdziwiona tym, że Jewgienij Prigożyn, dowódca prywatnej armii, tzw. „grupy Wagnera” chwali działania ukraińskiej armii. 

 W ogóle mnie to nie dziwi. To jest trochę taka opera mydlana dla Prigożyna, który rozgrywa swoją grę z regularnym wojskiem rosyjskim – odpowiedziała Pełczyńska-Nałęcz. Oni konkurują o zasoby, o siłę, o wpływy, dostęp do ucha władcy, o jakieś swoje  przewagi wewnętrzne. Jest niewykluczone, że Putin celowo rozgrywa – ma takie dwie siły, kukiełki, którymi pociąga i pozwala im brać się za łby, żeby mobilizować swoje wojsko Prigożynem i Prigożyna swoim wojskiem regularnym – dodała.

Opracowanie: