"To są ludzie, którzy nie mają żadnej pomocy. Państwo nie działa. Nie ma fundacji, pomocy społecznej, nie ma pomocy sąsiedzkiej, pomocy rodziny. Każdy ma tam zero - zero pieniędzy, zero środków do przeżycia, zero pomocy medycznej i zero szans na opuszczenie tego miejsca, więc tak naprawdę ratujemy życie" - powiedziała o sytuacji mieszkańców Syrii po trzęsieniu ziemi Małgorzata Olasińska-Chart, dyrektorka programu pomocy humanitarnej Polskiej Misji Medycznej, która była gościem Popołudniowej rozmowy w RMF FM. Jak podkreśliła, "oczywiście większość ofiar tego trzęsienia ziemi to obywatele Turcji, ale Syryjczycy są w dużo gorszej sytuacji".
Jak przypomniał prowadzący rozmowę Paweł Balinowski, najnowszy bilans trzęsienia ziemi w Turcji i Syrii to 5,3 ofiar śmiertelnych, 8 tys. osób uratowanych spod gruzu i prawie 400 tys. ludzi, którzy stracili dach nad głową. Paweł Balinowski zapytał o to, czego najbardziej potrzebują uratowani spod gruzów.
Pamiętajmy, że to miejsce (w którym doszło do trzęsienia ziemi - red.), czyli zbieg Turcji i Syrii - miejscowość Gaziantep, a po stronie Syrii Kilis, na granicy, Idlib, Aleppo, Hama - to te regiony, gdzie obecnie jest ostra zima, to jest temperatura poniżej 5 stopni Celsjusza. Ludzie zostali pod gołym niebem - to czego potrzebują najbardziej, to szybkiej pomocy medycznej, schronienia i możliwości przygotowania się na najbliższe dni. To jest to, co w tej chwili ratuje życie - powiedziała Małgorzata Olasińska-Chart.
Jak zauważyła, "Turcja jest krajem bardzo dobrze zorganizowanym, to jest też członek wspólnoty NATO, to jest kraj olbrzymi z wielkimi zasobami i środkami do pomocy własnym obywatelom". Dodała, że "trzęsienie ziemi nawiedziło północno-zachodnią Turcję, głównie region Idlib, gdzie mieszka ponad 2 miliony przesiedleńców - nie tylko lokalnych mieszkańców tego regionu, ale także Syryjczyków, którzy nie chcieli mieszkać po drugiej stronie".
Wiemy, że ta część Syrii jest zrujnowana. Większość ośrodków zdrowia i szpitali została zniszczona w trakcie nalotów bombowych koalicji syryjsko-irańsko-rosyjskiej i dowiezienie pomocy humanitarnej, pomocy medycznej jest ekstremalnie trudne, ale udaje nam się to zrobić - mówiła.