"Trudno sobie wyobrazić drużynę bez takiego filara" - powiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Radosław Majdan - były bramkarz piłkarskiej reprezentacji Polski, pytany o kłopoty zdrowotne Kamila Glika. "Jak analizowałem sobie skład naszej reprezentacji to niewiele osób jest nie do zastąpienia. Chyba tylko dwóch jest bardzo ciężko zastąpić - Roberta Lewandowskiego i Kamila Glika. Na innych pozycjach selekcjoner miałby większe pole manewru" - dodał. Pytany o przewidywania dotyczące tego, jak poradzi sobie nasza reprezentacja na mundialu, Majdan stwierdził: "Patrzę realnie na możliwości naszych piłkarzy". "Jest kilka lepszych drużyn - wydaje mi się, że Brazylia, Hiszpania czy Niemcy to zdecydowanie silniejsze reprezentacje" - przyznał. "Trener Nawałka bardzo mocno stawia na kolektyw. Stara się, żeby zawodnicy znali się, byli ze sobą i w razie trudnych chwil na boisku potrafili sobie pomóc" - podkreślił gość Marcina Zaborskiego.
Marcin Zaborski, RMF FM: Dzisiaj naszym gościem w Popołudniowej rozmowie jest były bramkarz reprezentacji Radosław Majdan.
Radosław Majdan: Witam, dzień dobry.
Polska drużyna ma wyrwany ząb trzonowy - tak mówi Grzegorz Lato o kłopotach Kamila Glika. Bardzo boli?
No boli, zdecydowanie tak. Bo tak naprawdę jak analizowałem sobie skład naszej reprezentacji, to niewiele osób jest nie do zastąpienia, chyba tak naprawdę tylko dwóch jest bardzo ciężko zastąpić - Roberta Lewandowskiego i właśnie Kamila Glika. Gdzieś na innych pozycjach selekcjoner miałby większe pole manewru. Ale tutaj, z racji tego, że chyba na 25 meczy trenera Nawałki w aż 23 grał Kamil Glik, to trudno sobie wyobrazić dzisiaj drużynę bez tego filara, tej ściany, jak jest Kamil nazywany potocznie przez kibiców.
Czyli co - będzie bolało dzisiaj w meczu Polska-Chile?
Jak to się mówi, trener musi pracować na żywym organizmie i o ile wydaje mi się, że bardzo to przeżył, tak wychodząc już do drużyny musi dać pewność siebie, musi być energia i tutaj już nie ma mowy, że tutaj będzie ktoś wspomniał, że "jakby to było", jakby był Kamil. Już nie ma to czasu, jest Jan Bednarek, człowiek, który jest chyba największym wygranym tego zgrupowania, ale też ostatnich miesięcy. On jeszcze w marcu był rezerwowym Southampton, w kwietniu wszedł do pierwszego składu korzystając z kontuzji swojego kolegi i tak został. I na zgrupowaniu w Juracie i Arłamowie udowodnił, że - być może, i najprawdopodobniej - po kontuzji Kamila Glika wyjdzie w pierwszej jedenastce.
Dzisiejszy mecz w Poznaniu to przedostatni mecz przed mundialem. Za kilka dni jeszcze mecz z Litwą, ale ten prawdziwy sprawdzian to chyba dzisiaj?
To dzisiaj, tak. Na pewno klasa rywali - Chile i Litwa to zdecydowanie inne drużyny. Chile jest lepszą drużyną, bo to mistrz Ameryki Południowej. Ale, z drugiej strony, pamiętajmy też, że oni przyjechali w dość eksperymentalnym składzie - z tej drużyny, która zdobyła mistrzostwa 2 lata temu w obecnej drużynie jest tylko 4 zawodników. Ale bardziej wydaje mi się, że tutaj, jeśli chodzi o to, co selekcjoner będzie chciał sprawdzić, to jest to ustawienie Chilijczyków - ono będzie bardzo podobne do tego, które zaprezentują nam piłkarze z Kolumbii. A więc ten system, ta trójka obrońców, i zagęszczenie linii środkowej - drużyny z Ameryki Południowej tak grają i myślę, że selekcjoner przede wszystkim będzie chciał się skupić na nas, na naszej drużynie. Ale przypominam choćby mecz z Holandią, który dwa lata temu przed Mistrzostwami Europy przegraliśmy, więc tutaj ten hurraoptymizm naszych kibiców jest mile widziany, to sympatyczna sprawa, natomiast też nie wyciągałbym wniosków z tego spotkania.
No tak, "hurraoptymizm". Kiedy pana pytają, kto wygra mundial, to nie mówi pan, że Polska, i to jest skandal - skandal międzynarodowy.
Bo ja patrzę tak bardziej realnie na możliwości naszych piłkarzy, oczywiście, przy pełnym szacunku do nich - dzisiaj jest kilka lepszych drużyn i wydaje mi się, że Brazylia, Hiszpania czy Niemcy to zdecydowanie silniejsze reprezentacje.
Agencja Reutera zapytała na całym świecie ekspertów, od pieniędzy, co prawda, kto wygra te mistrzostwa, i najwięcej głosów dostali Niemcy - Brazylia tu jednak za Niemcami się znalazła.
Niemcy są drużyną turniejową, i oni zawsze na każdym turnieju są typowani w gronie faworytów. Dzisiaj mają bardzo stabilną jedenastkę, bardzo dobrego trenera, bronią tytułu mistrzowskiego, więc mentalnie też są bardzo mocni, i trudno powiedzieć - ponieważ analizowałem też skład Brazylii i Hiszpanii - będzie bardzo ciężko Niemcom obronić tytuł mistrzowski w tym roku.
Ale co takiego mają Niemcy, czego my nie mamy, i czego moglibyśmy się od nich nauczyć?
My w powojennej historii grając z Niemcami wygraliśmy tylko raz, bo Niemcy zawsze byli drużyną bardzo dobrze poukładaną taktycznie, miała w swoich szeregach bardzo dobrych piłkarzy, grających na świecie w bardzo dobrych klubach - my dopiero od niedawna, nasi piłkarze wyjeżdżają i w swoich klubach wiodą pierwszoplanowe role, chociażby tak jak Robert Lewandowski, ale Niemcy są do tego przyzwyczajeni. Oni, tak jak się mówiło: Możesz grać dobrze, jak zawsze, a i tak wygrają Niemcy. Oni zawsze grają do samego końca, a nawet jeszcze trzy minuty dłużej. Są bardzo cierpliwi i wytrwali w tym, co założy im trener, a oprócz tego również klasa piłkarska - bo mają wielu dobrych piłkarzy.
Robert Lewandowski mówi, że siłą naszej drużyny jest jej jedność. Jakub Błaszczykowski dorzuca: Panuje bardzo dobra atmosfera, my się po prostu lubimy. Jak się buduje drużynę, która po prostu się lubi?
Ważne jest to, żeby selekcjoner, i chyba każdy kolejny trener reprezentacji, zmierza do tego, żeby ta drużyna była takim ciałem, które wewnętrznie żyje swoim życiem, w której zawodnicy się lubią, szanują, nie są tylko i wyłącznie znajomymi z pracy. Nawet posunięcia, które trener czasami robi poprzez powoływanie zawodników zwraca uwagę również na ich charakter. Teraz jest głośna sprawa Sławomira Peszki. Ja, znowu cofając się wiele lat wstecz, pamiętając jak my jechaliśmy do Korei, kiedy trener Engel nie powoływał Tomka Iwana, odbiło to się wewnątrz drużyny jakimś takim echem i gdzieś ta atmosfera w tym momencie nam się zachwiała. Oczywiście to nie jest powód, że nie wyszliśmy z grupy, ale myślę, że trener Nawałka bardzo mocno stawia na ten kolektyw i stara się żeby ci zawodnicy znali się, byli ze sobą, i w razie takich trudnych chwil na boisku potrafili sobie pomóc.
Jak nazywaliście trenera kiedy grał pan w reprezentacji? To był "dyrektor", to był "kumpel", to był "stary"? Kto to był?
Nie, trener. Z dużym szacunkiem wyrażaliśmy się o Jerzym Engelu, który był trenerem naszej reprezentacji, bo na ten szacunek zasługiwał. Był dobrym psychologiem, dobrym taktykiem, był dla nas jak ojciec, czasami jak starszy brat, ale też oczywiście taki wychowawca, bo jeżeli chodzi o psychologię, to wydaje mi się, że trener Engel naprawdę bardzo ogarniał zarządzanie grupą.
Henryk Kasperczak - selekcjoner kilku afrykańskich reprezentacji wspominał kiedyś, że piłkarze Wybrzeża Kości Słoniowej przed meczem palili kurę i popiołem smarowali sobie kolana i kostki, by nie doznać kontuzji. No w polskiej reprezentacji to chyba nie jest znana metoda...
(śmiech) Na pewno nikt nie będzie kaleczył zwierząt. No oczywiście, co kraj to obyczaj...
Ale przesądy w piłce są?
Są, są. Sportowcy są dość przesądnymi ludźmi, niektórzy zawsze zakładają prawego buta, bramkarze zaczynają od prawej rękawicy.
A pan którą nogą na murawę wchodził?
Prawą, zawsze prawą.
Nie dało się inaczej?
Nie.
Jeszcze koraliki.
Były też. To był taki mój amulet. Pamiętam jak przed mistrzostwami, przed meczem ze Stanami Zjednoczonymi sędzia kazał mi je ściągnąć, a ja schowałem się w tłumie i udało mi się je przemycić, ale oczywiście to jest sprawa drugorzędna.
To było w Korei ?
Tak, to są takie nasze zabobony.
No ale to był jedyny wygrany mecz wtedy przez Polaków ?
No to prawda, tak się złożyło, że niestety zagraliśmy pierwszy mecz na inaugurację, drugi o wszystko, a trzeci - o honor.
A cofający autokar z piłkarzami podobno też się zdarzyć nie może ?
Adam Nawałka, trener reprezentacji, ma coś takiego, że jeżeli autokar się cofa, to drużyna musi wysiąść, a drugi przesąd jest taki, że kobieta nie wsiada do autokaru.
To, że na meczu pojawia się - nie wiem - prezydent, premier, albo minister sportu, to ma znaczenie dla piłkarzy?
Nie, to jest pewnie takie miłe docenienie ich ciężkiej pracy. Jeżeli już tak ważne postacie pojawiają się na spotkaniach, to znaczy że drużyna albo odnosi sukces, albo gra o coś ważnego. Natomiast piłkarze wychodzący na spotkanie skoncentrowani są tylko i wyłącznie na meczu. To wszystko co się dzieje dookoła - otoczka, kibice, czy jest 10 tysięcy czy 100 tysięcy osób na trybunach - to tak naprawdę już nie robi wrażenia.
W Rosji pewnie zbyt wielu polityków nie zobaczymy, no bo te mistrzostwa stały się problemem politycznym. Dla piłkarzy to też nie ma znaczenia?
Nie, zdecydowanie, tutaj to jest sprawa, która gdzieś jest odsuwana na bok. Często mówi się, że sport nie powinien mieszać się z polityką i odwrotnie. Choć w tym momencie to czasami trudno pewne rzeczy odseparować, natomiast dla samych zawodników, dla trenera, dla kadry naszej nie ma znaczenia gdzie jest rozgrywany mundial i z kim gramy. Liczy się sposób gry naszego zespołu, a także analiza drużyny przeciwnej.
Załatwił pan sobie już w domu urlop od wszystkich innych obowiązków na czas mundialu?
Ja mam dużo obowiązków związanych z mundialem, tak że raczej mam okres takiej wytężonej pracy. Ale zdarza się, że oczywiście będę również oglądał mecze w domu z naszymi chłopakami. Moja żona, choć niechętnie, ale da się namówić również na oglądanie. A już na pewno wtedy kiedy gra oczywiście reprezentacja Polski to nie muszę jej namawiać.
"Jest ciężka i przez niektórych trochę niedoceniana" - stwierdził w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Radosław Majdan pytany o mundialową grupę H, w której znaleźli się polscy piłkarze. Według Majdana faworytem jest Kolumbia. "Czytałem ostatnio spekulacje Mourinho, że to Senegal zajmie pierwsze miejsce w grupie, a drugie - Polska" - dodał. "Wydaje mi się, że my będziemy walczyli o drugie miejsce i trafimy na Belgię albo Anglię" - spekulował gość Marcina Zaborskiego.