Dlaczego Alaksandr Łukaszenka udał się do Pekinu? "Chce zbalansować swoją sytuację. Teraz ma tylko jedną osobę, na której może się opierać - to Putin. Trzeba mieć gdzie postawić drugą nog"” – mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM białoruski opozycjonista Paweł Łatuszka. „Będzie rozmawiał o produkcji broni, o planie pokojowym, będzie również rozmawiał o tym, co niepokoi Chiny - to tranzyt towarów przez granicę białoruską” - wyliczał. Nie zgodził się z sugestią, że Łukaszenka mógł sobie przygotowywać drogę ewentualnej ucieczki. "Ten człowiek bardzo lubi władzę. Będzie stał do końca. Jego można tylko wynieść, wyrzucić jak śmiecia” - stwierdził ostro.
Partyzanci, którzy uszkodzili rosyjski samolot A-50 na lotnisku w Maczuliszczach koło Mińska, są bezpieczni poza granicami kraju - potwierdził w Popołudniowej rozmowie w RMF FM białoruski opozycjonista Paweł Łatuszka. To było jednym z warunków (...), że trzeba zrobić wszystko, żeby zdążyli wyjechać przed zatrzymaniem - mówił gość Piotra Salaka. Macie swoje doświadczenie, czerpiemy z niego - dodał, odwołując się do dziedzictwa Polskiego Państwa Podziemnego.
Paweł Łatuszka tłumaczył w RMF FM, z jakiego środowiska wywodzą się partyzanci, którzy przeprowadzili głośną akcję na lotnisku pod Mińskiem.
To jest w ramach planu "Zwycięstwo", który został opracowany przez inicjatywę BYPOL jeszcze przed rozpoczęciem wojny. Wtedy zarejestrowanych było ponad 200 tys. Białorusinów - opisywał. Kiedy wojna się zaczęła, był apel - kto jest gotów do aktywnych działań. Pamiętamy partyzantkę białoruską, która próbowała wstrzymać pociągi rosyjskie w obwodzie homelskim i brzeskim, tuż obok granicy ukraińskiej - skutecznie. Niestety, wielu z nich zostało zatrzymanych. Strzelano do nich z kałasznikowów. Teraz wielu z nich siedzi w więzieniach - relacjonował.
Łatuszka podkreślał, że akcje białoruskich partyzantów miały znaczący wpływ na transport rosyjskich żołnierzy i amunicji w pierwszych miesiącach inwazji na Ukrainę. Dodał, że składy nie były wysadzane, ale uszkadzano szafy rozdzielcze, co powodowało utrudnienia w ruchu kolejowym.
Odnosząc się do akcji na lotnisku w Maczuliszczach Łatuszka zwrócił uwagę, że uszkodzony samolot kosztował 330 mln dolarów. Naprawa będzie kosztowała Rosjan - podkreślał.
Piotr Salak pytał swojego gościa również o to, ilu ochotników z Białorusi walczy po stronie ukraińskiej. Łatuszka przekazał, że to ok. 500 osób. Jak podkreślał, to najliczniejsza grupa obcokrajowców, która wspiera Ukraińców w walce z rosyjską inwazją.
Łatuszka mówił w RMF FM również o swojej osobistej walce z białoruskim reżimem. Prokurator zażądał dla niego 19 lat więzienia za zdradę stanu. To jest próba presji psychologicznej, ale to raczej motywuje, żeby działać - stwierdził opozycjonista. Dodał, że ma już 9 spraw karnych, a efektem dzisiejszego wywiadu będzie z pewnością kolejne postępowanie.
Po tym, jak prokurator zażądał 19 lat, dostałem list, w którym było napisane: "czekamy w więzieniu, mamy już łóżko dla pana". Napisali, że będę rąbał drzewa - zdradził gość Piotra Salaka.
Zwycięstwo Ukrainy może nam pomóc dalej działać. Ale uważam, że ta wojna nie zakończy się tylko zwycięstwem Ukrainy (...) Ukraina zwycięży, ale cała wojna nie zakończy się, jeżeli Białoruś nie będzie wolna, bo cały czas będzie zagrożenie dla Ukrainy z północy, dla Polski, dla Litwy, dla Łotwy. Cały czas ten reżim i okupacja będzie ogromnym strategicznym zagrożeniem dla wszystkich sąsiadów - mówił w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Paweł Łatuszka, białoruski opozycjonista.
Łatuszka stwierdził, że obecnie nie ma społecznego buntu na Białorusi. Jest tłumiony, ludzie raczej patrzą na to bardzo negatywnie, bardzo krytycznie, ale obawiają się jakichkolwiek działań, żeby wyjść i coś zrobić - opisywał. Boją się, że mogą być zatrzymani i pójdą do więzienia nie na rok, nie na 3 lata, a na 10, na 15 lat. Liczyć, że ludzie na Białorusi wyjdą na ulice, to jest nierealistyczny scenariusz. Naszym zadaniem jako gabinetu jest przygotowanie na taki scenariusz. Kiedy nastąpi ten moment, musimy wiedzieć, co trzeba robić - mówił białoruski opozycjonista.
Gość RMF FM był również pytany o ruch partyzancki na Białorusi. W gabinecie, który został utworzony w sierpniu ubiegłego roku w Wilnie podczas konferencji, na czele którego stoi Swiatłana Cichanouska, jest dwóch ministrów. Jeden minister, który odpowiada za sprawy obronności, bezpieczeństwa narodowego. Drugi minister de facto jest ministrem spraw wewnętrznych. Każdy z nich ma zadanie - tłumaczył Łatuszka. Jak mówił, zadaniem pierwszego jest stworzenie sił zbrojnych poza granicami Białorusi. Możemy to legalnie robić w ramach wojska ukraińskiego. Oczywiście, nie ma takiej centralizacji tej armii. Ale jest taka idea i nad tym pracujemy - dodał. Drugi minister odpowiada właśnie za ruch w podziemiu, za wewnętrzny protest, plan zwycięstwa. W ramach tego planu zwycięstwa, w ramach tego ruchu oporu wewnętrznego została zrealizowana ta akcja z samolotem rosyjskim A-50 - mówił Łatuszka.
Gość RMF FM był pytany, czy teraz możemy się spodziewać kolejnych akcji dywersyjnych. Nie chcę spekulować, oczywiście to jest trudny temat. Na Białorusi, gdzie mamy system absolutnie totalitarny, gdzie stłumiony jest protest, gdzie ludzie się obawiają, gdzie setki tysięcy aktywnych wyjechały poza granice Białorusi, zorganizować takie akcje czy szeroki ruch jest ciężko - mówił. Zawsze w każdej rewolucji, w każdym oporze powinni być ludzie aktywni i jeżeli będzie ich 100 tys., 200 tys. to za nimi pójdzie jeszcze 200, a może i 300 - dodał opozycjonista.