"Opinia publiczna była bardzo dezinformowana w Polsce (nt. rezolucji o Polsce w Parlamencie Europejskim - przy. red.), informacje na ten temat bardzo często przeinaczały rzeczywistość. W informacjach mówiono np., że to jest rezolucja o wprowadzeniu sankcji, natomiast tam nawet sankcje nie były wspomniane" - mówi w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Danuta Huebner. "To była rezolucja, która w moim przekonaniu była wielkim krzykiem Parlamentu Europejskiego o dialog" - dodaje posłanka do PE z ramienia PO.

Marcin Zaborski, RMF FM: Z nami eurodeputowana PO Danuta Huebner. Dobry wieczór.

Danuta Huebner: Dobry wieczór.

Co takiego ma w sobie Grzegorz Schetyna, że byłby dobrym premierem?

Ktoś, kto to zaproponował, a rozumiem, że Grzegorz Schetyna nie odrzucił tej propozycji...

Jest wniosek o konstruktywne wotum nieufności, kandydat na premiera: Grzegorz Schetyna.

Ja myślę, że to jest po prostu lider opozycji. 

To to wystarczy, żeby być dobrym premierem?

Ja myślę, że żeby zostać liderem opozycji, to jednak trzeba sobą coś reprezentować, więc myślę, że jeśli ktoś dochodzi do tego stanowiska, że jest liderem partii, że jest liderem partii, która ma oczywiście ciągle te notowania nie takie jak nasze ambicje, ale myślę, że jest kimś, kto rzeczywiście tę partię łączy i odbudowuje...

Pytanie, na ile łączy opozycję, bo zapowiadał kilka dni temu, że wniosek, który dziś będzie złożony, będzie wnioskiem wspólnym: Nowoczesnej, PSL-u i PO. Przyszedł z wnioskiem tylko PO...

Pamięta pan, że pyta pan osobę, która nie jest członkiem PO...

Ale jest pani eurodeputowaną PO...

Tak, tak, plus jest to partia moja. Partia, z której list jestem wybrana i w jakimś sensie ją także reprezentuję w PE. Mnie się wydaje, że to nie są decyzje przypadkowe, toczą się dyskusje, o których niekoniecznie opinia publiczna jest informowana, dopóki nie ma ich efektu i wyobrażam sobie jako osoba, która nie siedzi w tym i nie uczestniczy w tych wszystkich dyskusjach, że przyszedł taki moment, że trzeba zacząć próbować. Także wydaje mi się, że to jest bardzo mądry jednak ruch polityczny, natomiast zobaczymy, jakie będą jego efekty...

Grzegorz Schetyna próbuje jako lider, no ale lider, któremu rozbiegły się te brukselskie koty w PE. Koty PO... Nie zebrał ich w jednym atlasie - to tak a propos dzisiejszych dyskusji, kiedy ważyły się losy rezolucji ws. Polski. Pani zagłosowała za rezolucją...

Tak. Natomiast nigdy nie wiedziałam, że pojęcie kotów się w tym kontekście...

Dzisiaj jest bardzo ważne, bo prezes PiS w Sejmie oglądał atlas kotów.

A, to rzeczywiście koty stały sie bardzo ważne. Ale wracając do Brukseli, to oczywiście nie była pierwsza rezolucja i to nie była pierwsza debata na tematy sytuacji politycznej w Polsce i różnych ruchów wykonywanych przez partię rządzącą czy przez rząd polski...

Ale tym razem wśród eurodeputowanych PO nie było jednomyślności.

Ale wie pan, dlatego trzeba zastanowić się, może trzeba jednak dlatego powiedzieć, o czym była ta rezolucja, bo myślę, że to, co mnie najbardziej zmartwiło to to, że opinia publiczna była bardzo dezinformowana w Polsce, że praktycznie informacje na ten temat bardzo często przeinaczały rzeczywistość. W informacjach mówiono np. że to jest rezolucja o wprowadzeniu sankcji, natomiast tam nawet sankcje nie są wspomniane. Więc to była rezolucja, która w moim przekonaniu była wielkim krzykiem PE o dialog.

Pani profesor, tam jest wspomniany artykuł 7., czyli jest otwarcie drogi do tego, o czym pani mówi...

No widzi pan, dołączył pan do chóru osób, które źle interpretują to co tam jest, dlatego że nie jest wspomniany artykuł 7., tylko jest wspomniany 7.1, co może się dla kogoś, kto nie czytał artykułu 7, wydawać niepotrzebnym wyróżnieniem, ale jest ważne, żeby pamiętać, że artykuł 7 składa się z dwóch części. Część pierwsza to jest właśnie ten podpunkt 1., który nie mówi o sankcjach, nie mówi nawet również o tym, że istnieje systemowe zagrożenie praworządności w Polsce, mówi o tym, że istnieje ryzyko. To jest ta pierwsza część, w której o sankcjach się nie wspomina i która nie wymaga jednomyślności.

Mówi pani o chórze osób, tylko że w tym chórze, jak rozumiem, odzywają się także liderzy Platformy Obywatelskiej. Wiceszef Platformy Tomasz Siemoniak, mówi tak: "Odróżniamy rząd PiS-u, jego złe działania od konsekwencji, które będą konsekwencjami, dla każdego Polaka, bo będą mogły oznaczać, hipotetycznie, ograniczenie Funduszy Europejskich. Od eurodeputowanych oczekiwano wstrzymania się od głosu, aby nie tworzyć wrażenia, że pojawia się możliwość zaakceptowania sankcji".

To kolejny głos, który wydaje mi się, że może był on nieprzemyślany i prawdopodobnie na bardzo wczesnym etapie. 

Siemoniak nie wie, co mówi w tej sprawie?

Może ja po prostu za mało znam pana Siemoniaka, nie przypuszczam, że nie wie co mówi. Natomiast mówił na pewno na tym etapie, kiedy nikt tej rezolucji jeszcze nie czytał, więc ja bym chciała z całą stanowczością powiedzieć, że...

Nie, to było już wtedy, kiedy ta rezolucja była znana. Znaliśmy ją w Polsce. 


Tak? No to mnie to dziwi. To w takim razie jestem tym zaskoczona, dlatego że, musi mi pan pozwolić dokończyć, ta rezolucja rzeczywiście mówi o tym, co się dzieje w Polsce, tam jest to szczegółowo opisane. Dla mnie na przykład były bardzo ważne elementy dotyczące obrony praw kobiet, które w tej rezolucji są zawarte. Natomiast ta rewolucja z całą pewnością nie wspomina żadnych sankcji, nie nawiązuje do żadnych sankcji, bezpośrednio nie wskazuje na wykorzystanie instrumentu sankcji, a w szczególności sankcji dotyczących funduszy. Ta rezolucja po prostu mówi, co się dzieje i mówi o tym, że Polska nie wchodzi w dialog.  

To dlaczego w takim razie Grzegorz Schetyna, lider Platformy Obywatelskiej, mówi do tej szóstki europosłów Platformy: Nie zrobiliście dobrze? Bo była wypracowana wspólna decyzja, a szóstka zagłosowała inaczej. Daliście się ponieść emocjom, tak mówi Schetyna

Ale widzi pan, znowu panie redaktorze interesuje pana tylko to, kto co powiedział po przyjęciu rezolucji, natomiast głównym problemem jest to, że z Polską powinien się toczyć dialog i podstawą tego dialogu jest pewna procedura, którą Komisja Europejska zaproponowała w 2014 roku i Polska tę procedurę odrzuca. A ta procedura, czyli prawo komisji do zwrócenia się do państwa, w którym istnieje ryzyko zagrożenia dla praworządności, dla rządów prawa, z prośbą o dialog i wyjaśnienie... Ten dialog jest odrzucony, jak propozycja komisji, w związku z czym następuje ten etap drugi, czyli jeżeli nie na podstawie tej procedury Komisji Europejskiej, którą Polska odrzuca, wykorzystajmy pierwszą część artykułu 7, czyli już jest przejście do traktatu, ale z całą pewnością, między tym, a sankcjami jest ogromna przepaść, która wymaga nawet kroku drugiego, w którym pojawia się jednomyślność.

Rozmawiała pani już o tym z Grzegorzem Schetyną? 

Nie, ja nie rozmawiałam z panem Grzegorzem Schetyną, natomiast...

A spodziewa się pani takiej rozmowy? Bo może trzeba mu to wyjaśnić?

Nie wiem, ja jestem otwarta na wszystkie rozmowy. Ja myślę, że powoli te wyjaśniania następują. Natomiast to, co...

I na karę ewentualną? W swoim klubie w PE? Ze strony Platformy?

Wie pan, my w ogóle nie jesteśmy na etapie takich debat. My rozmawiamy w Parlamencie Europejskim, także w naszej grupie Platformy Obywatelskiej, co trzeba zrobić, żeby reputacja Polski rzeczywiście nie sięgnęła bruku i w tej chwili głośno krzyczymy: potrzebny jest dialog, na który Polska wyrazi zgodę, pojawi się w Komisji Europejskiej czy zaprosi Komisję Europejską. I ta rezolucja jest wołaniem o ten dialog, natomiast na pewno nie ma nic wspólnego z sankcjami i ktokolwiek mówi o sankcjach w kontekście tej rezolucji, po prostu jest niepoinformowany.

A co odpowie pani prezydentowi, który po głosowaniu mówił tak?

Któremu prezydentowi?

Prezydentowi Andrzejowi Dudzie.

A ja nie mam w ogóle dialogu z panem prezydentem Andrzejem Dudą. Nie będę miała takiej możliwości.

Powiem pani to, co on mówi w takim razie, może dialog poprzez media chociaż jest możliwy.

Z wielkim zainteresowaniem, tak. Też nie lubię dialogu przez media.

OK, na taki jesteśmy skazani w tym momencie.

Ja nie.

"Sześciu europosłów, teoretycznie polskich, a przynajmniej z Polski głosowało przeciwko Polsce. Jestem zaszokowany. Kto głosuje przeciw Polsce, nie ma prawa nazywać się polskim eurodeputowanym" - mówi prezydent w  TVP Info.

Nie wiem, kto głosował przeciwko Polsce, bo to być może wśród tych wszystkich osób, którzy głosowali za rezolucją czy wstrzymali się, a byli tam także koledzy posłów PiS-u z grupy, do której PiS należy, być może oni głosowali z myślą bycia przeciwko Polsce. Natomiast z całą pewnością nikt z Platformy Obywatelskiej, z naszej szóstki, którzy głosowali za przyjęciem tej rezolucji... Po prostu inaczej rozumiemy interes Polski. Dla mnie niesłychanie ważne jest w tej chwili, żeby zatrzymać ten marsz, który może doprowadzić kiedyś w przyszłości, być może także do sankcji, natomiast całą pewnością, żeby zatrzymać ten marsz na takim etapie, kiedy ten dialog jest możliwy. Jeżeli nie był możliwy na podstawie tej procedury, którą Komisja Europejska dysponuje i który jest takim prewencyjnym instrumentem, żeby nie iść na grunt traktatu, jeżeli to było niemożliwe - a ja ciągle liczę, że po tej rezolucji to będzie możliwe - to trzeba przejść do punktu pierwszego w tym artykule w traktacie, który nadal mówi o potrzebie dialogu i słuchania zaleceń.

Huebner: Sposób przygotowania się opozycji do najbliższych wyzwań niekoniecznie jest na poziomie budzącym nadzieję

"Sposób przygotowania się opozycji do najbliższych wyzwań niekoniecznie jest na poziomie, który tworzyłby u mnie nadzieję" - mówiła w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Danuta Huebner. Eurodeputowana Platformy Obywatelskiej stwierdziła, że "ma obawy o sposób funkcjonowania opozycji". "Byłabym za jednak tworzeniem jedności, takiego przesłania wspólnego i pokazania zjednoczenia opozycji jako metody bardziej skutecznej, niż to kroczenie poprzez budowanie odrębności" - uznała.

Marcin Zaborski pytał również o działalność Gabinetu Cieni Kongresu Kobiet, której Huebner jest premierką. Przyznała, że rząd "nie wyraził woli współdziałania" z jej organizacją. "Musimy rzeczywiście schować się, gdzieś przezimować przeczekać aż przyjdzie rząd, który będzie chciał z nami rozmawiać" - stwierdziła dodając, że grupa zbierała się przy okazji debat o prawie wyborczym czy dyskusji o wieku emerytalnym kobiet.