"Czy pracodawca może w Polsce ustanowić wynagrodzenie 1 zł, a resztę wyrównać nagrodą? Może" - gościem Popołudniowej rozmowy w RMF FM był Główny Inspektor Pracy Marcin Stanecki, który wyjaśniał absurdy polskiego prawa pracy, w tym kwestii minimalnego wynagrodzenia.
40 proc. skarg, które otrzymujemy (jako GIP) dotyczy wynagrodzeń. Chodzi o niewypłacane, bądź zaniżane płace - wyjaśniał w RMF FM Marcin Stanecki.
Jak poinformował gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM, wobec pracodawców GIP podjął 44 tys. decyzje o wypłacenie zaległych pieniędzy na łączną kwotę 90 mln zł. Udało się wyegzekwować 71 mln zł dla 45 tys. pracowników. To mniej więcej liczba odpowiadająca ludności Kołobrzegu - ocenia Stanecki.
Główny Inspektor przyznaje, że płaca minimalna jest obecnie "jedną z największych fikcji prawnych". Tłumaczy, że prawo pozwala pracodawcy ustanowić główne wynagrodzenie dla pracownika na poziomie złotówki i wypłacić resztę "minimalnego wynagrodzenia" na zasadzie nagród i premii. To z kolei pozwala ominąć kwestie wypłacania pieniędzy np. za nadgodziny.
Czy GIP jest w stanie przeciwdziałać takim patologiom na rynku pracy? Stanecki bezradnie rozkłada ręce. Nic nie możemy zrobić. Ustawodawca musiałby zmienić przepisy. Dlatego bardzo mocno kibicuję projektowi zmian w ustawie o płacy minimalnej - wyjaśnia.
Powszechnym twierdzeniem jest to, że w Polsce mamy do czynienia z tzw. rynkiem pracownika. Poziom bezrobocia jest niski, w związku z czym - w teorii - to pracownik powinien być w uprzywilejowanej pozycji w stosunku do potencjalnego pracodawcy.
To również nie jest jednak do końca realna ocena sytuacji. Mamy duże miasta, gdzie jest rynek pracownika i są mniejsze miejscowości, gdzie znalezienie pracy graniczy z cudem - ocenia Stanecki.
W niektórych przypadkach, gdy łamane są prawa pracownicze GIP również ma związane ręce. Częstym procederem jest ten, w ramach którego pracodawca, zatrudniając nowego pracownika, ustanawia pierwszy miesiąc jako próbny i bez wynagrodzenia.
Często ludzie kłamią, bo w czasie czynności kontrolnych mówią, że dopiero przyszli do pracy, że to ich pierwsza godzina. Miałam też sytuacje, że pracodawca potrafił odwołać się od decyzji o nakazie wypłaty i dołączyć oświadczenia pracowników, że nie chcą wynagrodzenia - opisuje przypadki kontroli Główny Inspektor.
Jak tłumaczy, problemem są umowy cywilno-prawne, ale Państwowa Inspekcja Pracy nie dąży do ich całkowitego zlikwidowania. Nam chodzi tylko o sytuacje patologiczne, kiedy ludzie są wykorzystywani - mówi.