Ponad 13 milionów złotych na świadczenia dla powodzian trafiły już na konto Kłodzka - ustaliła dziennikarka RMF FM Martyna Czerwińska. Według burmistrza pierwsi mieszkańcy pieniądze otrzymają jeszcze w poniedziałek.

W Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Marcin Kierwiński, minister ds. odbudowy obszarów dotkniętych powodzią, obiecał, że wypłaty świadczeń do 200 tys. złotych na remont i odbudowę domów przyspieszą. Akcja naszych reporterów na zalanych terenów pokazała bowiem, że wiele osób - mimo złożonych wniosków - wciąż nie otrzymało pieniędzy. A czas nagli, bo zima zbliża się wielkimi krokami.

13 mln zł ma koncie Kłodzka

Jak się dowiedziało RMF FM, ponad 13 milionów złotych na świadczenia dla powodzian wpłynęło już na konto Kłodzka. Burmistrz przelał je na konto Ośrodka Pomocy Społecznej, który zajmuje się wypłatami.

To jeszcze nie oznacza, że środki trafią natychmiast do poszkodowanych. Nawet jeśli wniosek uzyskał pozytywną odpowiedź, jest już rozpatrzony, to mieszkaniec musi się podpisać pod decyzją, potwierdzić, że nie będzie się odwoływał, czyli uznać wysokość świadczenia. Najlepiej to zrobić osobiście w OPS-ie, a nie czekać na decyzję, która przyjdzie pocztą. Wtedy pieniądze mogą zostać natychmiast uruchomione. Natomiast jeśli ktoś się nie zgadza z decyzją, musi złożyć odwołanie do SKO. I wtedy procedura potrwa dłużej - wyjaśnia burmistrz Michał Piszko.

Według burmistrza pierwsze pieniądze wpłyną do mieszkańców dziś po południu. Cała pierwsza transza - maksymalnie do 3 dni, pod warunkiem, że nie będzie odwołań.

W Kłodzku na pieniądze czeka 125 rodzin. Wśród nich pani Małgorzata. Nie możemy ruszyć z pracami, bo nie mamy za co. Cały dobytek popłynął. Wniosek złożyliśmy już dawno i codziennie czekamy w napięciu na te pieniądze. Bez nich jesteśmy zablokowani, a budynek trzeba natychmiast zabezpieczyć. Im bliżej zimy, tym będzie trudniej - powiedziała reporterce RMF FM.

Zawiodły skomplikowane procedury?

Zapowiedzi rządu dotyczące finansowej pomocy były szumne. Miało być szybko i sprawnie. Część wypłat ruszyła - wg ministra Kierwińskiego to już łącznie 300 mln złotych.

Podczas Rozmowy o 7:00 w radiu RMF24 minister zapowiedział dodatkowe 100 mln zł. Ale jak podkreślają powodzianie, minęły już ponad 2 miesiące i ich sytuacja jest coraz bardziej dramatyczna.

Nie mamy ani źródła dochodu, ani obiecanych świadczeń. Nie wiemy, co robić - mówili reporterce RMF FM Martynie Czerwińskiej mieszkańcy Stronia Śląskiego.

Czynników jest kilka. W samorządach i ośrodkach pomocy społecznej brakowało rąk do pracy. Wojewoda dolnośląski Maciej Awiżeń przekonuje, że wysłali w teren wszystkie możliwe auta z dodatkowymi urzędnikami. Ale wszystko wskazuje na to, że to wciąż za mało. Dlatego w tym tygodniu na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie pojawi się 100 dodatkowych pracowników z innych województw. Będą m.in. pomagać rozpatrywać wnioski.

Według wojewody jest jeszcze jeden problem. Pracownicy, którzy zatwierdzają straty, są pełni obaw. Poszedłem osobiście porozmawiać z nimi w OPS-ach. Powiedzieli, że wnioski na 8 i 2 tysiące rozpatrywali szybko, ale przy wnioskach do 200 tys. zł się boją, są ostrożni, zagłębiają się w każdy szczegół, a to zajmuje czas. To nie może tak działać, bo państwo jest od tego, aby pomagać w takich sytuacjach - mówił RMF FM.

Dlatego procedury po raz kolejny zostały uproszczone. Na razie słownie, ale czekamy na zmiany wytycznych. Mimo to od wczoraj stosujemy już te uproszczone procedury, zgodnie z poleceniem. I to naprawdę, w końcu ruszyło z kopyta - cieszy się burmistrz Michał Piszko.

Te same nowe zasady dotyczą wszystkich gmin, więc tam też wypłaty powinny przyspieszyć.

Ludzie czekają na pieniądze

Mało kto ma na koncie kilkaset tysięcy złotych, aby zrobić kapitalny remont domu albo postawić nowe ściany - podkreślają mieszkańcy Stronia Śląskiego.

Pierwsze wypłacone świadczenia - do 10 tys. zł - zazwyczaj służyły do tego, aby przetrwać: ogrzać dom, zrobić zakupy. Wiele osób straciło źródło dochodu. Wiele sklepów, punktów usługowych, firm, restauracji, hoteli zostało zdewastowanych i nie działa. Nie ma też turystów, a to z nich utrzymywała się cała okolica.

Pani Maria złożyła wniosek o 100 tys. zł i wciąż czeka. Nie wiem ile dostanę, czy w ogóle dostanę. Nie mogę przez to spać, bo ciągle myślę, na co mi starczy. Potrzebuję materiałów budowlanych, cały parter został zalany. Te wielkie obietnice rządu, to takie pisane palcem po wodzie - mówiła w RMF FM.

Opracowanie: