8 tysięcy złotych brutto pensji przy wejściu do systemu – o takich oczekiwaniach finansowych związków zawodowych medyków mówiła w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Dorota Gardias, szefowa Forum Związków Zawodowych. Podkreślała, że ta stawka powinna dotyczyć wszystkich zawodów medycznych: zarówno pielęgniarek i położnych, jak i techników elektroradiologii. "Taka jest nasza decyzja i od tego możemy zaczynać rozmowy" - zadeklarowała.
Pozostałe zasady podwyżek w miarę awansu zawodowego mogłyby - według Gardias - pozostać bez zmian.
"Jest dodatek za wykształcenie, za lata pracy, po pięciu latach przegrupowanie pielęgniarki na starszą pielęgniarkę, zabiegową, opatrunkową. Każda ta funkcja miała określone kwoty" - mówiła szefowa Forum Związków Zawodowych.
Według niej, w krajach Unii Europejskiej standardem jest podawanie w ogłoszeniu o pracy online wysokich stawek dla pracowników służby zdrowia.
"Na naszej (polskiej - przyp. RMF) stronie internetowej (...) pracodawca (pisze), że to jest 2900 złotych" - podała Gardias i podsumowała: "To jest nieprzyzwoite w tak trudnych czasach. Tak nie można traktować ludzi".
W dniu protestu pielęgniarek, położnych i innych pracowników medycznych zaznaczyła, że "gdyby nie stan pandemiczny, (...) byliśmy przygotowani na dużą manifestację".
Pytana zaś przez Marcina Zaborskiego o strajk generalny w ochronie zdrowia, czyli odejście od łóżek pacjentów, podkreśliła, że "dzisiaj w poczuciu odpowiedzialności tego zrobić nie możemy", ale zaznaczyła również: "Wszystkie zawody (medyczne) są zdeterminowane, dlatego że pracownicy są źle traktowani w kwestii finansów i cały czas się obiecuje, prowadzi rozmowy, z których nic nie wynika - a ostatnim pomysłem (rządzących - przyp. RMF) jest pokłócenie wszystkich środowisk i danie podwyżki tylko pracownikom niemedycznym".
Gardias potwierdziła również, że w tej chwili ustalenie jest takie, że w ewentualnym strajku generalnym wzięliby udział zarówno pielęgniarki i położne, jak i medycy.
"Od dwudziestu paru lat system ochrony zdrowia jest źle zarządzany (...) i nikt nie chce ruszać tego trudnego tematu, jakim jest ochrona zdrowia, dlatego że sobie po ludzku z tym nie radzą - nie radzą sobie, bo nie chcą, bo to jest ogromne wyzwanie polityczne również" - skomentowała Dorota Gardias.
Marcin Zaborski: "Jesteśmy bardzo zmęczone, rozdrażnione, złe, wściekłe, wkurzone" - tak mówią polskie pielęgniarki. Pamięta pani jeszcze, jak to jest być wkurzoną, rozdrażnioną pielęgniarką?
Dorota Gardias: Ja na szczęście pracowałam w innym okresie jako czynna pielęgniarka, ale cały czas mam kontakt, ponieważ jestem również przewodniczącą związku pielęgniarek i położnych w szpitalu w Słupsku.
No tak, kilkanaście lat temu okupowała pani kancelarię premiera. To był taki czas, kiedy pani koleżanki prowadziły głodówkę i to nie był ostatni pielęgniarski protest. Dzisiaj też protestowałaby pani w taki właśnie sposób?
Panie redaktorze, formy protestu są różne - i gdyby nie stan pandemiczny dzisiaj, to na pewno byłaby manifestacja, do której się przygotowywało środowisko medyków, którzy są zrzeszeni w naszej centrali, ale również lekarze. Byliśmy przygotowani na dużą manifestację.
A na razie słyszymy, że w maju, być może, będzie strajk ostrzegawczy, taki dwugodzinny. Myśli pani, że takie ostrzeżenia są poważnie traktowane przez rządzących?
Ja od lat obserwuję różnych rządzących i z różnymi rządzącymi miałam do czynienia i muszę powiedzieć, że od dwudziestu paru lat system ochrony zdrowia jest źle zarządzany, źle przygotowany i nikt nie chce ruszać tego trudnego tematu, jakim jest ochrona zdrowia, dlatego że po ludzku sobie z tym nie radzą. Nie radzą sobie, bo nie chcą, bo to jest ogromne wyzwanie polityczne również.
No dobrze, jesteśmy w takim miejscu, w jakim jesteśmy. Pytanie: pomoże pani przygotować strajk generalny w systemie ochrony zdrowia?
Jeżeli uznają nasze przedstawicielki i przedstawiciele związków zawodowych, że taki protest ogłoszą, to ja jako ich przewodnicząca będę brała w tym udział.
Ale co to znaczy: strajk generalny w systemie ochrony zdrowia? Co państwo mają na myśli?
To jest odejście od łóżek, panie redaktorze, w konsekwencji, w ostatecznym wyniku to jest odejście od łóżek. Dzisiaj, w poczuciu odpowiedzialności, takiej sytuacji zrobić nie możemy, dlatego że jest bardzo dużo chorych, bardzo dużo pacjentów i medycy muszą zostać w szpitalu, żeby zajmować się chorymi ludźmi - bo tak naprawdę żaden minister nie pomoże w szpitalach swoimi wystąpieniami.
Dobrze, tylko chorzy w szpitalach będą zawsze - niezależnie od tego, czy pandemia jest, czy się skończy, w szpitalach dalej będą pacjenci. I co? Odejdą państwo od łóżek, kiedy pandemia się już skończy? Wtedy będzie już można odejść od łóżek?
Panie redaktorze, gdyby dialog w Polsce był prowadzony, to moglibyśmy się porozumieć. A my nawet nie możemy się porozumieć z rządem, jaki system ochrony ma być...
Ja rozumiem. To, że rozmowy tak wyglądają, jak wyglądają, to jest jedno. Ale pytanie jest takie: od pacjentów covidowych nie odchodzimy, bo teraz jest pandemia, ale za chwilę, kiedy pandemia się skończy, możemy odejść od łóżek pacjentów?
Nie możemy odejść na wielu oddziałach, dlatego że są odpowiednie przepisy. Ale możemy tak zorganizować pracę... Nigdy do tej pory nie zdarzyło się - jak ja pracuję przez tyle lat i 20 lat walczymy o ochronę zdrowia, a w sumie to za chwilę mam 38 lat pracy - jeszcze się nigdy nie zdarzyło, żebyśmy całkowicie opuściły chorych, bo zawsze opieka pewna jest.
Strajk generalny, o którym mówią pielęgniarki, położne, ale także przedstawiciele innych zawodów, to byłby taki strajk, w którym wzięliby udział wszyscy pracownicy systemu ochrony zdrowia? To znaczy i pielęgniarki, i położne, i fizjoterapeuci, i diagności laboratoryjni, i ratownicy medyczni?
Panie redaktorze, wszystkie takie protesty były i strajki również. One były w większym i mniejszym stopniu, przybierały różne formy, ale proszę sobie przypomnieć wiele lat temu, kiedy pracownicy wszyscy, i fizjoterapeuci, i pielęgniarki, i położne, i technicy rentgenowscy, i lekarze, brali udział w protestach, choćby w 2007 roku, jak pan pamięta...
Tak, tylko że potem było wiele protestów osobnych, "każdy sobie rzepkę skrobie". Osobno pielęgniarki i położne, osobno ratownicy medyczni, osobno rehabilitanci czy fizjoterapeuci. Pytanie więc teraz: czy państwo są umówieni na strajk generalny taki, w którym biorą udział przedstawiciele przeróżnych zawodów, razem?
Na pewno poinformujemy państwa, a wszystkie zawody są zdeterminowane, dlatego że źle są traktowani pracownicy pod względem finansów i cały czas się obiecuje, mówi, prowadzi rozmowy, z których nic nie wynika. A ostatnim pomysłem (rządu - przyp. RMF) jest pokłócenie wszystkich środowisk i danie podwyżki tylko pracownikom niemedycznym - choć od początku w Radzie Dialogu Społecznego mówiłam przedstawicielom rządu, że podwyżki muszą być dla pracowników medycznych i niemedycznych.
Ale czy pracownicy niemedyczni będą razem z wami protestować? Będą razem z wami strajkować? Bo dzisiaj ich razem z wami nie było, kiedy opowiadaliście o swoich postulatach.
W ostatnich rozmowach z Ministerstwem Zdrowia nasi przedstawiciele w trójstronnym zespole branżowym do spraw ochrony zdrowia dowiedzieli się, że pracownikom niemedycznym podwyższą (wynagrodzenia - przyp. RMF) i nie będzie różnicy w płacy np. medyka z niemedycznym zawodem.
Rozumiem, ale czy pracownicy niemedyczni nie idą z wami, nie będziecie razem z nimi ewentualnie strajkować? Oni już są usatysfakcjonowani tym, co im obiecano?
Panie redaktorze, to się okaże. Najpierw są obietnice, a potem, co jest na pasku, to zobaczymy i co do wypłaty też. I o szczegółach tego, kiedy będzie protest, jakie będzie przybierał formy, jaki będzie ten strajk, na pewno państwa poinformujemy.
Słyszę to od listopada. Już w listopadzie Longina Kaczmarska w naszej rozmowie mówiła tak: "Będziemy strajkować na początku stycznia, to w zasadzie jest możliwe. Każda forma jest możliwa, łącznie z odejściem od łóżek pacjentów". Słyszałem to już wszystko. Bardziej interesuje mnie dzisiaj to, czy np. pielęgniarki i położne będą strajkować, protestować razem z lekarzami? Czy dzisiaj jesteście solidarni: pielęgniarki, położne i lekarze?
Tak, jesteśmy solidarni.
I ten strajk generalny, o którym mówicie, to byłby strajk i pielęgniarek, i położnych, i lekarzy?
Dokładnie tak. Medyków.
To jest ustalone z lekarzami?
Panie redaktorze, jak na dzisiaj - tak.
Co to znaczy: "jak na dzisiaj - tak"? Z kim to jest ustalone?
Pan pyta dzisiaj, to panu mówię, że jesteśmy razem - tak jak dzisiaj byliśmy, wszystkie zawody medyczne i taki jest plan. A myślę, że odpowiedzialny rząd powinien usiąść i z nami rozmawiać. I przygotować wszystko tak, jak należy, bo to się da poukładać. To jest tylko decyzja polityczna.