"Prezydent 'zakiwał się', źle rozgrywał tę sytuację dla swojego środowiska i ukazał prawdziwą twarz" - tak decyzję Andrzeja Dudy o ułaskawieniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika skomentował Krzysztof Brejza. Europoseł PO był gościem Piotra Salaka w Popołudniowej rozmowie w RMF FM. Zdaniem polityka Platformy Obywatelskiej, "prezydent powinien zaprosić syna Andrzeja Leppera i spojrzeć mu prosto w oczy i wysłuchać syna śp. Andrzeja Leppera, który operacją specjalną, zorganizowaną przez tych ludzi - za co zostali skazani - został zniszczony".

Piotr Salak rozmowę rozpoczął od pytania o opinię na temat decyzji prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie ułaskawienia Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.

Koniec jakiegoś spektaklu, grania tymi osobami - ludźmi, którzy powinni być w więzieniu. Prezydent "zakiwał się", źle rozgrywał tę sytuację dla swojego środowiska i ukazał prawdziwą twarz. Polacy nie dali się na to nabrać. W sondażach, w swoich opiniach, wiedzą, że ci ludzie powinni siedzieć w więzieniu za to, co zrobili - stwierdził Krzysztof Brejza.

Jego zdaniem, "prezydent pokazał, że kieruje się zasadą kolesiostwa". Opinia społeczeństwa jest jednoznaczna - ci ludzie powinni siedzieć w więzieniu za to, co zrobili. Jest wyrok prawomocny. Koniec z państwem bezprawia PiS - mówił.

"Prezydent powinien zaprosić syna Andrzeja Leppera"

Prowadzący rozmowę zapytał o to, czy ułaskawienie kończy sprawę.

Nie kończy, bo jeżeli prezydent spotyka się z żonami panów, to dlaczego nie spotka się z członkami rodzin ofiar tych panów - dlaczego nie zaprosił syna Andrzeja Leppera? To ułaskawienie nie jest całkiem swobodne w wymiarze moralnym. Prezydent powinien zaprosić syna Andrzeja Leppera i spojrzeć mu prosto w oczy, wysłuchać syna śp. Andrzeja Leppera, który operacją specjalną, zorganizowaną przez tych ludzi - za co zostali skazani - został zniszczony - mówił europoseł PO.

"Nie będzie gorących chwil"

Piotr Salak zapytał o to, czy w czwartek, podczas posiedzenia Sejmu, europoseł PO spodziewa się "gorących chwil".

Nie będzie gorących chwil, bo ci ludzie nie mają przepustki na teren Sejmu. Uważam, że osoby, które zostały ułaskawione za tak niegodne czyny, niemoralne, powinny trzymać się z dala od polskiego Sejmu, od parlamentaryzmu i od demokracji - stwierdził.

Dziennikarz zwrócił uwagę na to, że posłowie obecnej opozycji mogą próbować wprowadzić do Sejmu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.

Nie wiem, dlaczego mieliby ich wprowadzić na salę plenarną, nie są posłami. Prezydent ułaskawił kiedyś pedofila. Z racji takiej, że ułaskawił pedofila, to czy politycy opozycji obecnej będą pedofila wprowadzać do Sejmu? Ci ludzie są ułaskawieni, ale za przestępstwo, stracili mandat posła. Nie powinni pojawiać się w Sejmie, na pewno nie powinni uczestniczyć - podkreślał. Dodał, że Kamiński i Wąsik "są osobami ułaskawionymi przez prezydenta po spektaklu bardzo niegodnym, zorganizowanym przez chyba pana Mastalerka".

Czy Kamiński i Wąsik są posłami?

Prowadzący rozmowę nawiązał do Porannej rozmowy w RMF FM, podczas której prof. Ryszard Piotrowski mówił, że Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, jego zdaniem, nadal są posłami.

Większość prawników ma inne zdanie, w tym prawnicy sejmowi z biura legislacyjnego - z momentem skazania przez sąd ci ludzie przestali być posłami, powinna być wszczęta procedura zajęcia mandatów przez kolejne osoby uprawnione z list, w tym przypadku z PiS-u - odpowiedział Krzysztof Brejza.

Nie ma żadnego powodu, żeby osoby, które nie są posłami, wpychały się do Sejmu. Byłaby to rzecz skandaliczna, pokazująca, już do końca, że PiS za nic ma prawo - dodał. Jego zdaniem, "dzięki Donaldowi Tuskowi i koalicji 15 października państwo zaczyna działać normalnie".

O wyborach do Parlamentu Europejskiego

Nie będzie panu brakowało polskiego parlamentu? - zapytał Piotr Salak, nawiązując do objęcia przez Brejzę fotelu europosła.

Cały czas jestem aktywny w polskiej polityce, działam w swoim regionie, działam na rzecz mieszkańców, interweniuje, ujawniłem niedawno ekstra kasę dla komentatorów PiS - po 500 złotych zryczałtowane - mówił.

Prowadzący rozmowę zwrócił uwagę, że decyzja Krzysztofa Brejzy, dotycząca przeniesienia do Parlamentu Europejskiego, zaskoczyła niektórych.

Z ostatniego miejsca w wyborach w 2019 roku uzyskałem 90 tys. głosów (...). Byłem zobowiązany decyzją wyborców do tego, żeby po zwolnionym mandatem przez obecnego ministra Radosława Sikorskiego, ten mandat dla Europejskiej Partii Ludowej objąć. Nie zawiodę moich wyborców. Wezmę udział w kolejnych wyborach do PE - podkreślił.

"Prokuratura jest przeżarta pseudoprokuratorami"

W internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Piotr Salak zapytał między innymi o decyzję stołecznej prokuratury, która wszczęła śledztwo w sprawie możliwego przekroczenia uprawnień przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Chodzi o niedawną decyzję szefa MS, który odsunął od pełnienia obowiązków prokuratora krajowego Dariusza Barskiego, wskazując iż ten został niezgodnie z prawem przywrócony do czynnej służby.

Według Krzysztofa Brejzy, śledztwo wszczęli prokuratorzy lojalni wobec byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. To jest jakaś kompromitacja kolegów i koleżanek Zbigniewa Ziobry. Wszyscy ci ludzie to są jego kumple, to są ludzie, którzy nie powinni pełnić tych funkcji. To są ludzie, którzy przez lata niszczyli niezależność prokuratorów, budowali system chroniący działaczy PiS, a z drugiej strony szykanujący licznych działaczy opozycji pod zmyślonymi sprawami - podkreślał europoseł PO.

Jak dodał, jest wiele opinii prawnych, m.in. prof. Sławomira Patyry, prof. Anny Rakowskiej-Treli, czy prof. Jana Zimmermanna, które jednoznacznie wskazują na niezgodne z prawem przywrócenie do czynnej służby prok. Barskiego. Minister Bodnar uzdrawia sytuację - prokuratura jest przeżarta pseudoprokuratorami, ludźmi, którzy nie powinni tytułować się prokuratorami. To są ludzie, którzy wykonują polecenia czysto partyjne - przekonywał Brejza.

Za "niebywały" uznał fakt, że prokuratura wszczęła postępowanie wobec prokuratora generalnego, który jest profesorem prawa, a do tego ma silny mandat społeczny do pełnienia swej funkcji.

Brejza o komisji śledczej ds. Pegasusa

W tym tygodniu być może powołany zostanie skład komisji śledczej ds. Pegasusa. Nie wiadomo czy znajdą się w nim przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości, które chce skierować tam m.in. trzech byłych współpracowników Ziobry z resortu sprawiedliwości (dwóch byłych wiceministrów - Sebastiana Kaletę i Michała Wójcika oraz b. rzecznika Ministerstwa Sprawiedliwości Jana Kanthaka). Na powołanie kandydatów PiS nie zgodziła się w zeszłym tygodniu sejmowa większość. PiS jednak podtrzymuje, że nie zamierza wyznaczać innych kandydatów do komisji.

Europoseł PO, który był - jako ówczesny szef sztabu Koalicji Obywatelskiej przed wyborami parlamentarnymi w 2019 r. - inwigilowany Pegasusem, ocenił, że Prawo i Sprawiedliwość boi się prac komisji śledczej. Proszę zauważyć jak było w Senacie - proponowaliśmy, jako większość senacka, żeby PiS zgłosił swych senatorów (do ówczesnej komisji senackiej, która badała przypadki inwigilacji tym oprogramowaniem - przyp. red.), ale oni zbojkotowali obrady i posiedzenia komisji. Miejsca PiS były puste. Proszę też zauważyć, że przed komisją śledczą Parlamentu Europejskiego rząd polski był jedynym rządem, który nie spotkał się z posłami tej komisji - wskazał Brejza.

Według niego, politycy Prawa i Sprawiedliwości zdają sobie sprawę z tego, jak "nikczemne i niegodne" były działania operacyjne prowadzone wobec ówczesnej opozycji. Przypomniał zarazem, iż Pegasus to broń opracowana przez Izraelczyków do walki z terrorystami z Hamasu i Hezbollahu.

"Wszyscy wiemy, że minister Kamiński wiedział"

Europoseł wyraził też pogląd, że jedną z osób odpowiedzialnych za użycie Pegasusa wobec polityków opozycji jest Mariusz Kamiński, wówczas koordynator służb specjalnych. Wszyscy wiemy, że minister Kamiński wiedział, iż ten system, który nie może być zastosowany w ramach kontroli operacyjnej - tak wynika z niemal wszystkich opinii prawnych w Polsce - był użyty do niszczenia działaczy opozycji - zaznaczył Brejza.

Przypomniał, że w jego przypadku wykradziona została korespondencja z telefonu, a ponadto wgrano do niego "gigabajt danych". Ktoś ponosi za to odpowiedzialność. Bardzo chciałbym, żeby ta komisja miała taki walor profilaktyczny, żeby nigdy więcej w świecie rozwijającej się technologii podobna sprawa nikomu się nie przydarzyła - powiedział polityk Platformy Obywatelskiej.

Piotr Salak zapytał też o to, czy po nagłośnieniu sprawy inwigilacji do Brejzy zgłosiły się osoby, które mają wiedzę na temat Pegasusa i chciałyby zeznawać w tej sprawie. Pomidor (zażartował poseł - przyp. red.). Zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu posła miałem w tamtym czasie obowiązek zatrzymać dane osobowe osób, które mają informacje o popełnionym przestępstwie przez urzędników państwowych, którzy zajmowali się Pegasusem. Nie mogę takich informacji udzielić - odparł europoseł.

Opracowanie: