Do tego miejsca dostęp ma zaledwie kilka osób. Bardzo rzadko się zdarza, że za masywne, metalowe drzwi trafia ktoś z zewnątrz, a miejsce to kryje prawdziwe skarby. Twoim Niesamowitym Miejscem w Faktach RMF FM jest dziś pilnie strzeżony skarbiec Książnicy Pomorskiej w Szczecinie.
To miejsce strzeżone jest równie mocno, co bankowe rezerwy złota. Zawartość skarbca największej na Pomorzu Zachodnim biblioteki jest bowiem nie mniej cenna, dlatego też system zabezpieczeń wzorowano na bankowym. Potrzebne są m.in. dwa klucze i kod.
Dostęp monitorują kamery, czujniki, które po przekroczeniu przez intruza niewidocznej dla niego linii włączają alarm. Przebicie się przez ścianę również nie wchodzi w grę. W ścianach i w stropie wmontowane są czujniki, które wykrywają wstrząsy. System jest tak czuły, że gdy remontowany był dach książnicy, od prowadzonych prac włączał się alarm. Wtedy musieliśmy go tymczasowo rozbroić - opowiada Lucjan Bąbolewski, dyrektor Książnicy Pomorskiej.
W skarbcu oraz przylegającym do niego magazynie na nieco mniej cenne zbiory zamontowano też specjalistyczny system przeciwpożarowy. Nie ma spryskiwaczy, w razie zagrożenia uwalniany jest argonit, który wypiera z powietrza tlen i szybko gasi ogień. Zastosowanie wody nie wchodzi w grę. To by spowodowało większe straty niż ogień. Zbiory by zamokły i uległy bezpowrotnemu zniszczeniu - dodaje dyrektor Bąbolewski. W skarbcu, pomieszczeniu wielkości sporego mieszkania panuje też specjalny mikroklimat. Aparatura czuwa nad tym, żeby była tam odpowiednio niska temperatura - zazwyczaj ok. 17 stopni Celsjusza i niska wilgotność. Kilkusetletnie zbiory są bowiem wrażliwe na zmiany środowiska. Także na mikroorganizmy przynoszone przez odwiedzających skarbiec. Dlatego na co dzień wchodzą tu tylko trzy osoby.
Tak zwane zbiory specjalne biblioteki ostatni raz inwentaryzowane były w 2009 roku. Ostatniego dnia roku było ich dokładnie 362 859 sztuk. Książnica Pomorska ma 3514 rękopisów, 22 817 tomów starodruków zawierających ponad 30 tysięcy dzieł. Do tego 282 obrazów, rzeźb, grafik i przedmiotów należących do twórców mających wartość muzealną, ponad 12 tysięcy map, 34 tysiące nut. Biblioteka ma cenny zbiór starodruków z obszaru Pomorza, to księgi i dokumenty pisane po niemiecku lub po łacinie. Ma też ponad 2 tysiące starodruków w języku polskim. Ma też 54 inkunabuły, czyli księgi wydrukowane tuż po wynalezieniu przez Gutenberga ruchomej czcionki. Pochodzą z drugiej połowy XIV wieku.
Najstarsze zbiory to późnośredniowieczne rękopisy. Wśród nich największa księga w zbiorach - pochodząca z początku XIV wieku Biblia Wulgata, to Stary i Nowy Testament z prologiem św. Hieronima, spisana ręcznie na pergaminie. Biblia ma drewniane okładki z okuciami, na ok. 1000 stron widać misterną pracę skryby, który nie tylko przepisał tekst drobnym pismem gotyckim, ale też pięknie ozdobił litery zaczynające poszczególne akapity. Barwniki wcale nie zblakły, to zasługa naturalnych komponentów użytych w Średniowieczu do ich produkcji.
Najcenniejszym inkunabułem jest dzieło "Opuscula św. Bonawentury", wydane w Strasbourgu w 1489 roku. Starodruk po wewnętrznej stronie okładki zawiera podobiznę autora, wykonaną metodą drzeworytową, pokolorowaną ręcznie.
Ręcznie zrobiony jest też podręczny egzemplarz Pisma Świętego z komentarzem Erazma z Rotterdamu i przepięknie złoconymi inicjałami. Pokrywają je płatki prawdziwego kruszcu. To druk z roku 1522. Ta niezwykle cenna książeczka trafiła do naszych zbiorów zakupiona przez pracownicę, panią Urszulę Szajko, która pierwsza zajęła się po wojnie porządkowaniem starych druków. Kiedyś, gdy wracała z pracy, w antykwariacie wypatrzyła taką niepozorną książkę. Wiedziała, że może być to coś cennego, ale z obojętną miną spytała sprzedawcę ile to kosztuje. A że była tuż po wypłacie, całą wypłatę zostawiła i wzięła książkę, bo bała się, że ktoś może ją kupić. I tym sposobem ta prześliczna i bardzo cenna rzecz znalazła się u nas - opowiada Jolanta Liskowacka, kierownik Działu Zbiorów Specjalnych.
W skarbcu znajduje się też jedno z najbardziej znanych i przełomowych dzieł wszech czasów. To słynne "O obrotach sfer niebieskich" Mikołaja Kopernika, wydanie drugie, wydrukowane w Bazylei w 1566 roku, a więc po śmierci autora. Ten egzemplarz znajduje się w naszych zbiorach od początku istnienia biblioteki, czyli od 1905 roku. Wcześniej należał do Gimnazjum Mariackiego, czyli szkoły wywodzącej swą tradycję z XVI wieku - opowiada Agata Michalska z Sekcji Starych Druków Książnicy Pomorskiej. Książka wygląda niepozornie, ale jest niezwykle cenna. Takie egzemplarze na aukcjach osiągają wartość kilkuset tysięcy złotych. Dom aukcyjny Christies wystawił taki na aukcję po cenie wywoławczej 50 tysięcy funtów. I to za wydanie drugie, wydanie pierwsze, starsze o 20 lat na aukcji w Nowym Jorku przekroczyło cenę 2 milionów dolarów.
Kolejny wyjątkowy eksponat przeznaczony jest dla pań. To niewielka książeczka w czarnej oprawie ze srebrnymi okuciami i złoconymi brzegami stron. Jest to "Modlitewnik dla pobożnych i cnotliwych niewiast", opracowany przez luterańskiego teologa Nikolausa Haasa, wydany w Lipsku w 1699 roku. Książka jest wąska, dostosowana do drobnej, damskiej dłoni. Szczególnie cenne są zapisy proweniencyjne, które mówią, kto był właścicielką książki. Wynika z nich, że w dniu ślubu matka dawała ją swojej córce i modlitewnik przechodził z rąk do rąk, z pokolenia na pokolenie - opowiada Agata Michalska.
Wśród ksiąg przechowywane jest też coś, co nie wygląda jak znana nam książka. To rękopis Sutry Diamentowej z końca XVII wieku, wykonany złotym atramentem na czarnym papierze. To dar dla Książnicy od Jego Świątobliwości XIV Dalajlamy, który gościł w Szczecinie w 2000 roku i sam złożył na okładce sutry swój autograf. Buddyjska książka nie ma tradycyjnej okładki, zawijana jest w żółtą chustę.
W skarbcu znajduje się tez bogata kolekcja nut, są płyty do patefonu. Na jednej z nich jest nagrana kolęda "Cicha noc". Biblioteka ma urządzenie służące do ich odtwarzania.
Zgromadzone są mapy Pomorza i Szczecina z czasów, gdy poza otaczającymi centrum murami leżały same pola uprawne.
Ciekawym rękopisem jest dziennik okrętowy duńskiego statku "Pozłacana Fortuna". Żeglował on w 1672 toku z Kopenhagi do Indii Wschodnich. Oprócz zanotowanych wydarzeń z przebiegu rejsu, dziennik pokładowy zawiera ilustracje - zarówno samego żaglowca jak i rysunki zarysu linii brzegowej mijanych lądów.
Absolutną ciekawostką jest najmniejsza książka w zbiorach. Jest maleńka, ale pełna treści. To kolekcjonerskie wydanie poezji Adama Mickiewicza, wydrukowane w setną rocznicę urodzin wieszcza. Ma wielkość około 2 centymetrów, ale zmieściły się tam wiersze Mickiewicza, a nawet poszczególne księgi "Pana Tadeusza". Czcionka jest mikroskopijna. Żeby ją odczytać potrzebna jest lupa - ta znajduje się w futerale dołączonym do książeczki.
Sporo jest też ciekawych rękopisów, wśród nich listy królewskie Zygmunta III Wazy do Wojciecha Boboli, administratora ceł z prośbą o zapłatę królewskiego długu. List jest datowany na 1604 rok. Są dwa listy Stanisława Augusta Poniatowskiego z lat 1766 i 1768. Na wszystkich widnieją odręczne podpisy monarchów i ich pieczęcie.
Są listy poetów i pisarzy: Jana Brzechwy, Tadeusza Różewicza, Marii Dąbrowskiej, Marii Konopnickiej. Książnica ma też zbiór listów Stanisława Ignacego Witkiewicza do jego żony Jadwigi. Witkacy pisał do niej prawie codziennie w latach 1923-1939, jest ich około 1300.
Są też pisane na maszynie listy Karola Wojtyły.
Nad stanem zabytkowych starodruków czuwają konserwatorzy, którzy mają u siebie małe laboratorium. Książki trafiają tam do kąpieli. Karty starodruku moczą się w cieczy o kolorze słabej herbaty. Ten płyn taki nie był. Kolor rozwodnionej herbaty pokazuje jak brudny był i zniszczony był starodruk. To nie jest zwykła woda, tylko specjalny preparat konserwatorski, który ma za zadanie te karty wyczyścić, żeby były one jaśniejsze, żeby zniknęły plamy, żeby zabić drobnoustroje - opowiada Wojciech Łopuch, kierownik pracowni Konserwacji Starych Druków.
Książki kąpie się nie bez powodu. To jest ich podstawowe środowisko konserwatorskie. Kartka jest kąpana wielokrotnie, w różnych preparatach, żeby uzyskała swoją jakość sprzed 300-500 lat. Stary papier to tak jak stara tapeta. Stara tapeta jest sztywna, łamliwa i krucha, bo ten klej w niej zawarty jest suchy. Gdy chcemy ją zerwać to ją moczymy i tak samo jest z kartką. Ten średniowieczny papier to makulatura, różne szmaty, zmielone, sprasowane i przeklejone klejem, który ma lat 500, jest wysuszony, a kartka jest łamliwa i sucha. Gdy ją włożymy do wody, to tak, jakbyśmy moczyli tapetę. Klej się uaktywnia, a kartka robi się bardziej elastyczna - tłumaczy Wojciech Łopuch.
Konserwatorzy z nawet najbardziej zniszczonej księgi starają się odzyskać najwięcej jak się da. Kartki, z których zostały strzępy mają "dorabiany" papier, który wypełnia ubytki. Zniszczone okładki naprawia wyspecjalizowany introligator.
Praca żmudna i czasochłonna - konserwacja grubego tomu zajmuje nawet rok, ale też pełna niespodzianek. Każda książka jest osobną tajemnicą konserwatorską. Bo na przykład nagle okazuje się, że w oprawie książki XVII-wiecznej mamy ukryty zapis nutowy na pergaminie z 1320 roku - dodaje Wojciech Łopuch. W sali pod piramidą Książnicy Pomorskiej w Szczecinie każdy może teraz zobaczyć właśnie takie niespodzianki odkryte podczas prac konserwatorów. Pocięte na paski fragmenty pergaminu, którymi wzmacniano grzbiety ksiąg udało się nawet złożyć w całość i można odczytać, co karta zawierała.
Zbiory specjalne bardzo rzadko opuszczają skarbiec Książnicy. Część z nich pokazywana jest czasem na wystawach, z okazji jubileuszu istnienia biblioteki. Część dostęna jest w internecie. Książnica Pomorska systematycznie digitalizuje swoje zbiory, które są skanowane karta po karcie. Starodruki można więc przejrzeć w bibliotece cyfrowej Pomeranica.