Jeden z tych instruktorów harcerskich, których darzę największym szacunkiem, harcmistrz Stanisław Czopowicz, były komendant sławnego 208 Szczepu Warszawskich Drużyn Harcerskich i Zuchowych im. Batalionu "Parasol", a w latach 1980-82 przewodniczący Porozumienia Kręgów Instruktorów Harcerskich im. Andrzeja Małkowskiego (opozycyjnej struktury wewnątrz ZHP) po raz kolejny odmówił przyjęcia odznaczenia za działalność harcersko-społeczno-opozycyjną.
Na stronie internetowej Fundacji Harcerstwa Drugiego Stulecia tak wyjaśnił motywy swojej odmowy:
Pracę harcerską i wynikającą z niej działalność społeczną, niekiedy społeczno-polityczną, traktowałem, podobnie jak moi liczni przyjaciele i współpracownicy, jako całkowicie bezinteresowną harcerską służbę Bogu, Polsce i bliźnim. Ten istotny typ-ideał harcerskiej instruktorskiej formacji i samowiedzy legł u podstaw naszej aktywności społecznej i miał dowodzić prawości naszych intencji i czynów. (...)
Obdarzony niegdyś zaufaniem licznych środowisk harcerskich, w imię tegoż zaufania, z którym niejednokrotnie wciąż się spotykam, zobowiązany jestem zachować taką postawę i prosić moich harcerskich przyjaciół, byłych podkomendnych i współpracowników, również o trwanie w takiej postawie. W ten sposób bowiem weryfikujemy naszą dawną pracę i ideały oraz zaświadczamy o naszej wiarygodności na dzisiaj. To także sprawa dotrzymania kroku ideałom poprzednich harcerskich pokoleń
Wybitni twórcy harcerstwa przestrzegali, że chociaż w Harcerstwie pracuje się społecznie, nie ze względów materialnych, to często praca nie jest bezinteresowna, ponieważ "pracujemy dla zaspokojenia własnych ambicji. Z takich pobudek pełniona służba harcerska jest równie interesowna, jak pełniona z interesu materialnego (...) Gdyby harcerze pracowali w organizacji dla zaspokojenia ambicji, lepiej, żeby przestała ona istnieć" (J. Sosnowski, "Służba harcerska", Warszawa 1936, s. 33, 35). Harcerz czyni dobrze nie dla nagrody. Jedyną dopuszczalną nagrodą może być nagroda wewnętrzna - zadowolenie wewnętrzne z dobrego czynu (por. W. Nowaczyk, H. Boryński, "Uderzmy w głąb! Wskazówki metodyczno-programowe harcerskiej służby Bogu", Kraków 1938, s. 53).
Hm Czopowicz przypomniał też, że dwukrotnie: w 2005 i w 2011 roku on i jego przyjaciele z Porozumienia KIHAM oraz z kontynuującego jego działalność w latach 80. Ruchu Harcerskiego (od 1988 roku Ruchu Harcerskiego Rzeczypospolitej) odmówili przyznania im jakichkolwiek odznaczeń za działalność instruktorską.
Imponuje mi postawa mojego byłego przełożonego, a wciąż przyjaciela, z którego zdaniem nadal bardzo się liczę. Jest to przejaw bezkompromisowości, o którą coraz trudniej w dzisiejszych czasach. Od kogo można jej jednak wymagać, jak nie od ludzi, którzy dobrowolnie poświęcili sporą część swojego życia na wychowywanie młodzieży w duchu służby Bogu, Polsce i bliźnim? Kluczowe jest tu pojęcie "służby" - jeżeli chcemy ją pisać dużą literą, to wymaga ona od nas sporo samozaparcia.
Pamiętam, jak bardzo zwalczali w sobie pokusę kombatanctwa członkowie Szarych Szeregów, którzy byli wielkimi bohaterami okresu wojny. Już wtedy zastanawiali się, czy po odzyskaniu niepodległości nie ulegną jej i nie zaczną odcinać kuponów od przeszłości, m.in. wypinając piersi po ordery oraz licząc na wysokie funkcje państwowe, do pełnienia których byli nb. znakomicie przygotowani w ramach programu "Dziś-Jutro-Pojutrze".
Były przewodniczący Porozumienia KIHAM doskonale to rozumie i idzie w ich ślady, zachęcając do tego także innych. Wie, że nie każdego będzie stać na takie wyrzeczenia, ale ma zapewne w pamięci piękne hasło twórcy skautingu generała Roberta Baden-Powella: "nie idzie o to, abyśmy osiągnęli nasze najwyższe ideały, ale o to, aby były one naprawdę wysokie".
Czuwaj!