Z daleka przypomina zieloną górę. Ma głęboki, soczysty odcień – chętnie pomalowałbym w takim kolorze ściany swojego domu. Ale kiedy człowiek podchodzi bliżej, góra zaczyna jakby pikselizować. Jej kontury stają się mniej obłe, a bardziej kanciaste. Z bliska już tylko przeraża. To góra usypana z pustych skrzynek po rosyjskiej amunicji. Ile drzew ścięto w tym morderczym celu, ile śmierci spakowano do prymitywnych pojemników! Każdy wygląda jak trumna. Zielona, soczysta, z cieknącym, użyźniającym ukraińskie czarnoziemy trupy. To skojarzenia z nocnych koszmarów, ale zdarzają się też na jawie.

Im dalej wojna przesuwa się na wschód, tym w większą zmienia się abstrakcję. Chwila nieuwagi i stanie się kropką na kawałku płótna. Obrazy z pierwszych tygodni spędzały sen z powiek. Najpierw te oczywiste - eksplozje w centrach miast, alarmy przeciwlotnicze - później to koszmarne sprzątanie BuczyIrpenia. Ale zdarzały się też sytuacje, które wojnę odrealniały. Jakby zwiastowały nadejście jej bardziej abstrakcyjnej formy. Przypominały grę komputerową lub filmy scince-fiction, na których wszystko wygląda niby normalnie, ale normalnym nie jest. Te kadry chyba zapamiętam najdłużej.  

Nieczęsto spotyka się budynek z dziurą, w której mógłby się schować sąsiedni budynek. Nigdy nie widziałem czołgu, który strzela do drugiego właśnie przez taką dziurę - pocisk leci przez sam środek nieistniejącego mieszkania lub biura. Ukraina wygląda teraz jak olbrzymie składowisko złomu. Zdziewające opancerzone transportery przypominają gigantyczne cegły. Wygrzewają się w słońcu na zlecenie olbrzyma, który zbuduje z nich mur oddzielający Europę od Rosji. Bo choć geograficznie wszystko się zgadza, Rosja nie należy do tego samego świata, w którym leży Warszawa, Paryż czy Londyn.  

Nie chce mieć nic wspólnego z tym, co znajdzie się po drugiej stronie tej ściany. Składa się z dużych cegieł - jak chociażby sankcje, jakie nałożono na Rosję - i tych całkiem małych. Wczoraj brytyjski związek tenisa wykluczył rosyjskich zawodników z turnieju w Wimbledonie. Podniósł się rwetes, bo przecież sport niewiele ma wspólnego z wojną. Uciszył go szachista, rosyjski arcymistrz Garry Kasparow. Nie stanął w obronie tenisistów. To cena, jaką Rosjanie muszą kolektywnie płacić za tę agresję. Grałem w szachy za Sowietów, grałem w barwach Rosji. Dyktatorzy uwielbiają sport. Hitler też za nim przepadał.  

Zaskoczenie! Putin wydał właśnie rozkaz zaprzestania szturmu na zakłady Azowstal, gdzie w Mariupolu schronili się ostatni obrońcy miasta. W zamian rosyjskie wojska mają okrążyć teren tak szczelnie, żeby nie uciekła nawet mucha. Rosyjska telewizja pokazała wampira siedzącego przy stole z wampirem obrony. Trzymał się go kurczowo, jakby ze strachu, że za chwile odleci. Stół, Putin lub generał - niepotrzebne skreślić. To jedna z wielu zaskakujących decyzji Kremla od początku wojny. Najpierw była ta o odwrocie spod Kijowa, a teraz przyznająca Ukraińcom moralne zwycięstwo. Będzie ich więcej.