Setki podtopień w Łódzkiem. W ciągu ostatniej doby strażacy około 200 razy byli wzywani do pomocy w wypompowywaniu wody z zalanych garaży, piwnic i dróg. To efekt roztopów, jakie przyszły po ostatnich opadach śniegu. Lepsza jest sytuacja w Kujawsko-Pomorskiem, choć i tam może dojść do podtopień.

Strażacy musieli użyć pomp między innymi w piwnicach czterech szkół: w Łodzi przy ulicach Gajcego i Jarosławskiej oraz w Rokicinach w powiecie tomaszowskim i Rogowie w powiecie brzezińskim.

Najwięcej zgłoszeń było od osób, którym woda wdarła się do garaży lub piwnic. Według strażaków, podtopienia to efekt ciągłych opadów deszczu, zatkanych przepustów i tego, że woda, która spływa z pól, nie ma gdzie wsiąkać, ponieważ ziemia jest zamarznięta. Wody powierzchniowe po prostu schodzą z pól i łąk jeszcze z cienką warstwą śniegu zamienionego w lód i dostają się na ulice. Takie warunki mogą być niebezpieczne dla kierowców, bo po wjechaniu w kałużę z dużą prędkością można stracić kontrolę nad samochodem.

W przypadku dróg najbardziej niebezpieczne jest podmywanie ich przez wodę. Tym razem jednak w takich sytuacjach strażacy nie musieli interweniować. Na szczęście roztopy nie uszkodziły tras w województwie - wszystkie są przejezdne.

Ostrzeżenie przed podtopieniami także w Kujawsko-Pomorskiem

Gwałtownie wzbierają dopływy środkowej i dolnej Wisły. Centrum kryzysowe w Toruniu ostrzega przede wszystkim przed lokalnymi podtopieniami. Same rzeki raczej nie przysporzą problemów. Ich stany z powodu ubiegłorocznej suszy są na tyle niskie, że powódź na razie nie grozi.

Kłopoty są za to z kanałami i rowami odpływowymi, które nie radzą sobie ze zbyt dużą ilością wody. Tak było na krajowej 15 w Małkach, gdzie woda zalała drogę. Strażacy od rana wypompowują też wodę z piwnicy w Gniewkowie.

Spokojniej jest za to na Wiśle, wciąż przykrytej około 30 centymetrową pokrywą lodową. Kruszące ją lodołamacze docierają powoli do Grudziądza. Do Torunia powinny dopłynąć za około 11 dni.