Norweski snajper Erling Haaland przechodzi z Borussii Dortmund do Manchesteru City. Na pożegnanie z niemieckim klubem wydał pół miliona euro, rozdając dziesiątki drogich zegarków kolegom i personelowi klubu - podał "Bild".
Według niemieckiego tabloidu Haaland podarował każdemu ze swoich 33 kolegów z drużyny oraz kadrze trenerskiej po luksusowym zegarku o wartości 15 tys. euro. Pracownicy klubu, w tym personel medyczny i pomocniczy, również otrzymali zegarki kosztujące do 7 tys. euro za sztukę.
Na początku maja Borussia i Manchester City porozumiały się w sprawie transferu Haalanda za jedną z najwyższych sum w historii futbolu. Według niemieckich mediów całkowity koszt operacji może przekroczyć 300 milionów euro, wliczając w to pensję piłkarza, honoraria dla jego agentów oraz premie.
Wartość 21-letniego napastnika ogromnie wzrosła po ubiegłym sezonie, w którym w 41 meczach Borussii we wszystkich rozgrywkach strzelił 41 goli. Norweg był wtedy jednym z najgroźniejszych konkurentów Roberta Lewandowskiego do korony króla strzelców Bundesligi.
Haaland zaczął robić oszałamiającą karierę jesienią 2019 roku w barwach austriackiego RB Salzburg, gdy w sześciu meczach fazy grupowej Ligi Mistrzów zdobył osiem bramek. W styczniu 2020 roku był już zawodnikiem Borussii Dortmund i w swoim debiucie uzyskał hat-trick w spotkaniu z FC Augsburg. W kolejnym sezonie Ligi Mistrzów został królem strzelców (10 bramek).
Łącznie w barwach Borussii we wszystkich rozgrywkach rozegrał 88 spotkań i zdobył 85 bramek - statystyki godne kandydata do Złotej Piłki. W Manchesterze City Norweg pójdzie w ślady... swojego ojca Alfa-Inge Haalanda, który był zawodnikiem tego klubu w latach 2000-03. Sam Erling urodził się 21 lipca 2000 roku w Leeds.