"Przegrałam, bo Rose zadała dobry cios. Gratuluję jej. Cieszę się, że jej się udało" - tak Joanna Jędrzejczyk podsumowała swoją porażkę z Amerykanką Rose Namajunas na gali UFC 217 w nowojorskiej Madison Square Garden. Polka została znokautowana w pierwszej rundzie, a przegrana kosztowała ją pas mistrzyni UFC w wadze słomkowej. Pochodząca z Olsztyna zawodniczka nie próbowała szukać tłumaczeń dla swej sensacyjnej przegranej, zapewniła natomiast: "Odzyskanie pasa to dla mnie zadanie numer jeden".
Przyszłam tu, bo wy na to zasługujecie. Mimo porażki wciąż jestem profesjonalistką - tymi słowami Jędrzejczyk zwróciła się do dziennikarzy wkrótce po walce.
To nie sztuka pojawiać się na konferencjach po zwycięstwach. Trzeba też umieć się pokazać po niepowodzeniach - zaznaczyła.
Teraz płaczę, ale zaraz już płakać nie będę. Miałam wam powiedzieć, że w moich planach było wskoczenie na jedną walkę do wyższej kategorii wagowej. Ale teraz chcę odpocząć. Pracowałam ciężko podczas okresu przygotowawczego, chcę jechać do domu, do Polski. Pobyć z bliskimi. Tam też robię sporo rzeczy, które są dla mnie ważne. Porozmawiam z menedżerem, porozmawiam z (prezydentem UFC) Daną White’em. Myślę, że byłam i jestem dla UFC dobrą zawodniczką. Odzyskanie pasa to dla mnie zadanie numer jeden - podkreślała zawodniczka.