"Przegrałam, bo Rose zadała dobry cios. Gratuluję jej. Cieszę się, że jej się udało" - tak Joanna Jędrzejczyk podsumowała swoją porażkę z Amerykanką Rose Namajunas na gali UFC 217 w nowojorskiej Madison Square Garden. Polka została znokautowana w pierwszej rundzie, a przegrana kosztowała ją pas mistrzyni UFC w wadze słomkowej. Pochodząca z Olsztyna zawodniczka nie próbowała szukać tłumaczeń dla swej sensacyjnej przegranej, zapewniła natomiast: "Odzyskanie pasa to dla mnie zadanie numer jeden".

Przyszłam tu, bo wy na to zasługujecie. Mimo porażki wciąż jestem profesjonalistką - tymi słowami Jędrzejczyk zwróciła się do dziennikarzy wkrótce po walce. 

To nie sztuka pojawiać się na konferencjach po zwycięstwach. Trzeba też umieć się pokazać po niepowodzeniach - zaznaczyła.

Teraz płaczę, ale zaraz już płakać nie będę. Miałam wam powiedzieć, że w moich planach było wskoczenie na jedną walkę do wyższej kategorii wagowej. Ale teraz chcę odpocząć. Pracowałam ciężko podczas okresu przygotowawczego, chcę jechać do domu, do Polski. Pobyć z bliskimi. Tam też robię sporo rzeczy, które są dla mnie ważne. Porozmawiam z menedżerem, porozmawiam z (prezydentem UFC) Daną White’em. Myślę, że byłam i jestem dla UFC dobrą zawodniczką. Odzyskanie pasa to dla mnie zadanie numer jeden - podkreślała zawodniczka.

Nie szukała usprawiedliwień dla swojej porażki.

Nie mogę zrzucić winy na otoczkę przed walką. UFC wysłało mnie w kilka miejsc, ale to nie zajęło aż tak dużo czasu, żeby mieć jakiś wpływ na moją postawę. Przegrałam, bo Rose zadała dobry cios - stwierdziła. Gratuluję jej. Cieszę się, że jej się udało. Taki to był wieczór. Cody, Michael i ja - wszyscy przegraliśmy. Ale jesteśmy profesjonalistami i wrócimy silniejsi - dodała, odwołując się do dwóch pozostałych walk wieczoru, w których obrońcy mistrzowskich pasów musieli uznać wyższość rywali: Michael Bisping uległ Georgesowi St-Pierre’owi, a Cody Garbrandt przegrał z TJ-em Dillashawem.

Rose Namajunas: Chcę być pozytywnym światłem

Pogromczyni Jędrzejczyk, Rose Namajunas, podkreślała natomiast po walce, że MMA to piękna dyscyplina sportu, która nie musi kojarzyć się z negatywnymi emocjami.

Cieszę się, że mi się udało. Chcę pokazać światu, że nie trzeba się nienawidzić, nie trzeba rzucać mięsem, żeby być mistrzem. Za dużo jest wokół nas negatywizmu. Chcę być pozytywnym światłem i być może razem zmienimy świat - mówiła.

Mieszane sztuki walki to piękna dyscyplina, w której ważny jest szacunek i honor. Nie możemy o tym zapomnieć. Możemy ze sobą rywalizować, ale nie musimy sobie skakać do oczu - zaznaczyła.

Na koniec zaś zapewniła: Jestem normalną dziewczyną. Ten pas mnie nie zmieni.

(e)