Bramkarz AS Roma Wojciech Szczęsny zebrał najwyższe oceny po środowym meczu z Bate Borysów (0:0) w Lidze Mistrzów. Rzymski klub awansował po raz pierwszy od pięciu lat do 1/8 finału, ale wśród gwizdów swoich kibiców na stadionie w Wiecznym Mieście.
To był fatalny, absolutnie nudny mecz - podkreślali sprawozdawcy, którzy zwrócili uwagę na surrealistyczną ich zdaniem sytuację na Stadionie Olimpijskim.
Kibice, którzy gwizdali niemal przez cały mecz ich drużyny z białoruskim klubem, zaczęli gwizdać jeszcze głośniej, gdy tuż po spotkaniu z głośników popłynął komunikat, że Roma awansowała do fazy pucharowej rozgrywek. Nie była to zasługa drużyny rzymskich piłkarzy, ale sytuacji w grupie - przypomina się.
Jak zauważył jeden z komentatorów, na ten awans zasłużył niemal wyłącznie Szczęsny, który raz dokonał cudu, broniąc bramki w niemal beznadziejnej dla niego sytuacji, a co najmniej trzy razy pokazał klasę przy innych interwencjach. Jego postawa była decydująca - powtarzają sprawozdawcy w mediach.
"To Polakowi i klubowi z Leverkusen, który odpadł po meczu z Barceloną (1:1), Roma powinna podziękować za awans" - zauważyła "La Gazzetta dello Sport".
"Szczęsny zbawcą" - ogłosił dziennik "Il Messaggero".
Prasa zwraca też uwagę na największy paradoks rzymskiego klubu: ma najlepszy atak we Włoszech i najgorszą obronę w Europie.
(j.)