"To będzie starcie dwóch dobrych zespołów, z których jeden ma, przynajmniej w teorii, nieco silniejszy skład" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Kacprem Merkiem Waldemar Wspaniały o pojedynku Jastrzębskiego Węgla z Resovią o awans do Final Four siatkarskiej Ligi Mistrzów. "Po awansie nasz reprezentant na pewno nie będzie na straconej pozycji. Jeśli chodzi o gry zespołowe, to nie ma drugiej takiej, jak siatkówka, w której kolejny już rok w finale najważniejszych klubowych rozgrywek jest zespół z Polski" - dodaje były trener reprezentacji. Mecz w Jastrzębiu rozpocznie się o godz. 17:45.
Kacper Merk: Jastrzębski Węgiel czy Resovia - kto pana zdaniem ma większe szanse na awans do Final Four siatkarskiej Ligi Mistrzów?
Waldemar Wspaniały: Jeszcze wczoraj obstawiałem Resovię, bo w tej chwili prezentuje się najlepiej, biorąc pod uwagę zarówno ligę, jak i rozgrywki europejskie. Dziś, kiedy okazało się, że z powodu kontuzji nie zagra libero rzeszowian Krzysztof Ignaczak, nie jestem tego już taki pewien. Gra mistrzów Polski opiera się bowiem na bardzo dobrym przyjęciu, za które w głównej mierze odpowiedzialny jest właśnie "Igła". Dlatego nie zazdroszczę trenerowi Kowalowi, bo prawdopodobnie będzie musiał przestawić na libero nominalnego przyjmującego. Z drugiej strony, wiem z doświadczenia, że takie kłopoty i zamieszanie w przededniu ważnego spotkania jeszcze mocniej mobilizują zespół, więc choć pewnie w Rzeszowie troszeczkę się boją, to w ostatecznym rozrachunku może im to wyjść na dobre. Tym bardziej, że Resovia ma najbardziej wyrównany skład, a ponieważ trener Kowal mądrze rotuje wyjściową szóstką, ma w formie praktycznie wszystkich zawodników.
Skoro o formie mowa, to wydaje się, że to będzie też starcie dwóch w tej chwili najlepszych skrzydłowych w PlusLidze: Michała Kubiaka z Jastrzębia i Oliega Achrema z Resovii.
Nie lubię takich zapowiedzi w siatkówce - moim zdaniem to będzie starcie dwóch dobrych zespołów, z których jeden ma, przynajmniej w teorii, nieco silniejszy skład. Co do wymienionych przez pana zawodników, wcale nie jest pewne, czy obaj będą mieli akurat swoje dni, bo nie zapominajmy, że ćwierćfinał Ligi Mistrzów to mecz i rewanż, czyli na wysokim poziomie trzeba zagrać dwukrotnie.
Czy jakimkolwiek atutem w tym pojedynku może być własna hala? Pierwszy mecz u siebie gra Jastrzębie, rewanż odbędzie się w Rzeszowie.
Gdyby tak uczciwie prześledzić wszystkie rozgrywki, to już od kilku lat własna hala nie jest aż tak dużym atutem. To już nie jest tak, jak kiedyś, że jedna sala była mniejsza i niższa, a druga ogromna i był kłopot, żeby się szybko przystosować. Obecnie wszyscy grają w halach o podobnym, bardzo wysokim standardzie i to, że rewanż odbędzie się w Rzeszowie moim zdaniem nie ma większego znaczenia.
Czy zwycięzca tej pary, ktokolwiek by to był, ma pana zdaniem szansę zawojować następnie turniej finałowy Ligi Mistrzów?
Oczywiście, że i Jastrzębie, i Resovia będą miały szansę, choć nie należy zapominać, że w najlepszej czwórce będą już sami siatkarscy giganci z Rosji, Włochy czy lekceważonej czasem Turcji. Trudno w tej chwili powiedzieć, z kim przyjdzie zmierzyć się polskiemu zespołowi, bo w innych parach też toczy się rywalizacja, ale reprezentant Polski na pewno nie będzie na straconej pozycji. Zresztą najważniejsze, że nasze drużyny cały czas utrzymują się w europejskiej czołówce. Jeśli chodzi o gry zespołowe, to nie ma drugiej takiej, jak siatkówka, w której kolejny już rok w finale najważniejszych klubowych rozgrywek jest zespół z Polski.
Kacper Merk, MRod