O 16.30 polskie siatkarki rozpoczną decydującą walkę o awans do igrzysk olimpijskich w Londynie. Ich ostatnią przeszkodą w turnieju kwalifikacyjnym są gospodynie imprezy - Turczynki. Obie ekipy nie przegrały jeszcze żadnego meczu na turnieju w Ankarze.
Gramy na najwyższym światowym poziomie i jestem dumny ze swoich zawodniczek - podkreślił trener reprezentacji Alojzy Świderek. Musimy triumfować w tym najważniejszym, niedzielnym meczu. Przyjechałyśmy tu po kwalifikację olimpijską i tylko to się dla nas liczy - powiedziała przed decydującym spotkaniem Katarzyna Skorupa,.
Przed wyjazdem do Turcji nikt nie stawiał na biało-czerwone. Siatkarki trafiły do "grupy śmierci" (Polska, Serbia, Rosja, Holandia), dlatego od początku skazywane były na porażkę. O turnieju w Ankarze wszyscy mówili zgodnie, że to misja niemożliwa.
Polki doskonale zdawały sobie sprawę z tego, iż lekko nie będzie. Zapewniały jednak kibiców, że to ich nie zniechęca, że dadzą z siebie wszystko, zagrają "na spontanie", z fantazją. Doskonale wywiązały się ze swojej obietnicy. Wygrały wszystkie spotkania w grupie - z Holandią 3:1, z Rosją (aktualne mistrzynie świata) 3:2, z Serbią (aktualne mistrzynie Europy) 3:2. Z pierwszego miejsca awansowały do półfinału, w którym pokonały Niemki 3:1.
Turczynki z pewnością nie będą łatwym przeciwnikiem. Tak jak Polki, nie przegrały jeszcze żadnego meczu na turnieju w Ankarze. Dodatkowo, na ich korzyść przemawia to, że grają przed własną publicznością.