Pływak Sun Yang zapowiedział odwołanie się od decyzji Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS), który zawiesił go na osiem lat z powodu nieprawidłowości, jakie miały miejsce podczas przeprowadzonych u niego badań antydopingowych.
Trzykrotny mistrz olimpijski nie czuje się winny. To jest niesprawiedliwe. Jestem przekonany o swojej niewinności i mam zamiar odwołać się do szwajcarskiego sądu - zapowiedział po ogłoszeniu wyroku Yang, ośmiokrotny mistrz świata.
Z kolei w uzasadnieniu CAS napisał: "Sportowiec naruszył art. 2.5 FINA DC (manipulowanie jakąkolwiek częścią kontroli antydopingowej). Panel CAS stwierdził, że personel odpowiedzialny za kontrolę antydopingową spełniał wszystkie obowiązujące wymagania określone w ISTI (Międzynarodowy Standard Badań i Dochodzeń). Mówiąc ściślej, sportowiec nie udowodnił, że miał powód zniszczenia pojemników do pobierania próbek i rezygnacji z kontroli antydopingowej".
W oświadczeniu podkreślono, że jedynym słusznym zachowaniem byłoby nienaruszanie próbek, a później ewentualne kwestionowanie działań personelu. Zniszczenie próbek spowodowało z kolei brak możliwości przetestowania pobranego materiału.
CAS zaznaczył, że uzyskane przez Yanga wyniki w mistrzostwach świata i igrzyskach powinny zostać utrzymane, bo do zdarzenia doszło później.
Z zadowoleniem decyzję CAS przyjęła WADA, w tym jej szef Witold Bańka. "Ta sprawa dowodzi, że WADA zawsze będzie wypełniać swoje obowiązki i korzystać z niezależnego prawa do odwołania" - napisał na Twitterze.
Po ogłoszeniu werdyktu w chińskim internecie zawrzało. Tysiące fanów wyraża swoje niezadowolenie z podjętej przez CAS decyzji i wspiera Yanga, który od lat jest uwielbiany w kraju.
"Cudzoziemcy są zazdrośni. To naprawdę niesprawiedliwe, by w ten sposób traktować Yanga. Sport wyczynowy stał się sportem złoczyńców" - napisał użytkownik podpisany jako "Lingering memories".
"Musisz walczyć i musisz być przygotowany. Ty wiesz, że jesteś niewinny. A niewinność to niewinność" - zaznaczył "Small Yita".
Także chińska federacja pływania zapowiedziała, że będzie wspierać Yanga w odwołaniu.
Początkowo Międzynarodowa Federacja Pływacka podjęła decyzję o niekaraniu zawodnika, ale z takim wyrokiem nie zgodziła się Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) i oddała sprawę do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS). A ten w wydanym piątek werdykcie przyznał rację WADA.
Sprawa dotyczy sytuacji z września 2018, gdy kontrolerzy WADA przyjechali do domu Yanga, aby pobrać od niego próbki moczu i krwi. W trakcie prowadzenia badania doszło do nieprawidłowości, pobrane próbki zostały uszkodzone, a niektóre nawet zniszczone. Jak później ustalono, dokonał tego na polecenie matki pływaka jego osobisty ochroniarz. WADA takie działanie potraktowała równoznacznie z odmową poddania się badaniu i wystąpiła do FINA o nałożenie na zawodnika dyskwalifikacji.
FINA miała inne zdanie i Yang został dopuszczony do startu m.in. w mistrzostwach świata, co zostało negatywnie ocenione przez wielu rywali. Australijczyk Mack Horton nie stanął podczas ceremonii medalowej obok Azjaty i odmówił uściśnięcia mu dłoni. W ten sposób wyraził swoje niezadowolenie z faktu, że Chińczykowi w ogóle zezwolono na występ w tej imprezie.
Yang nie pierwszy raz miał problemy z dopingiem - w 2014 roku był zawieszony na trzy miesiące. Wtedy w jego organizmie wykryto zakazany środek pobudzający trimetazidin, który został mu - jak twierdził - zalecony przez lekarzy z powodu problemów z sercem i występujących omdleń.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Koronawirus "przerwał" wyścig kolarski. Wadecki: Peleton zamknięty w hotelu