"Śląsk nie ma nic do stracenia i łatwo się nie podda" - uważa trener Rapidu Bukareszt Razvan Lucescu. Dziś w Timisoarze jego drużyna zmierzy się z wicemistrzami Polski w rewanżowym spotkaniu czwartej rundy eliminacji piłkarskiej Ligi Europejskiej.
Szkoleniowiec przyznał, że większość osób uważa, iż jego drużyna już awansowała do fazy grupowej LE, ale "zostało jeszcze 90 minut rywalizacji". Mam nadzieję, że i tym razem zagramy dobry mecz, podobnie jak we Wrocławiu. Po to też przyjechaliśmy do Timisoary już we wtorek, by być wypoczętymi i w 100 proc. przygotowanymi do tego spotkania - zaznaczył.
Lucescu zaapelował także o powstrzymanie się z osądzaniem wyniku dwumeczu i podkreślił, że jego zespół musi poważnie podejść do dzisiejszego pojedynku. Śląsk nie zrezygnuje z walki do ostatnich minut. Musimy występować poza Bukaresztem, ale i tak zagramy na 100 proc. swoich możliwości. Najważniejsze, by być maksymalnie skupionym tylko i wyłącznie na piłce nożnej i odciąć się od sytuacji z zewnątrz - dodał.
Pytany o brak w drużynie Śląska zawieszonego za kartki Sebastiana Mili Lucescu odpowiedział, że kapitan Śląska walnie przyczynił się do zwycięstwa swojej drużyny w meczu ligowym z Legią w Warszawie (Śląsk wygrał 2:1). Bardzo dużo od niego zależy, ale siła drużyny nie tkwi w jednym zawodniku. Ważne jest również to, jak wrocławianie podejdą do tego spotkania, jak zmobilizują się na rewanż - zaznaczył.
Początek spotkania rewanżowego dziś o godz. 20.00. We Wrocławiu Rapid wygrał 3:1.