W niedzielę na boiskach we Włoszech i San Marino rozpoczną się Mistrzostwa Europy U-21. Polska zmierzy się w fazie grupowej z gospodarzami turnieju oraz Belgią i Holandią. Jakie są szanse reprezentacji Czesława Michniewicza w starcie z grupowymi rywalami? O to, byłego selekcjonera kadry młodzieżowej i byłego młodzieżowego reprezentant Polski, który na turnieju do lat 18 wywalczył w 1972 roku brązowy medal, Edwarda Lorensa, zapytał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.

Wojciech Marczyk, RMF FM: Rozpoczynają się Mistrzostwa Świata U-21. Jak pan patrzy na Polską kadrę młodzieżową i na grupę w której zagra razem z Włochami, Belgią i Hiszpanią. To co pan sobie myśli?

Edward Lorens: To myślę sobie, że nasze młode gwiazdy - bo niektórzy z nich mają już fajne nazwiska i grają w niezłych klubach - mają możliwość udowodnienia nam kibicom i wszystkim ludziom piłki, że potrafią wygrać z markowymi drużynami. Ja miałem mieszane uczucia co do tej drużyny i to Czesiowi (selekcjoner kadry U-21 Czesławowi Michniewiczowi - przyd. red.) powiedziałem, którego bardzo lubię i cenię. Był taki mecz, kiedy grali z Wyspami Owczymi i nie wiedziałem o co chodzi, bo nie widziałem tam determinacji. Wtedy zapytałem się Czesia, o co chodzi? Odpowiedział mi, że przyszedł jakiś taki dołek. Nie było też jakiegoś racjonalnego wytłumaczenia na to. Kiedy jednak przyszedł mecz w barażach z Portugalią, który trzeba było wygrać, to w tym meczu okazało się, że nasze młode "orły" potrafią. Myślę więc, że przez takie wpadki jak z Wyspami Owczymi i wygraną z Portugalią, ta drużyna nabrała charakteru i wiary w siebie. Ja miałem już hotel zabukowany, żeby jechać do Bolonii i kibicować drużynie i Czesiowi, ale nie mogę z powodu sytuacji rodzinnej.

A na co stać tę drużynę?

Moim zdaniem stać ich na sprawienie niespodzianki. Z drugiej strony, czy niespodzianki? W piłce młodzieżowej wszystko jest możliwe. Życzę im oczywiście, żeby zrobili dobry wynik.

Pana zdaniem Dawid Kownacki, którego udało się wyleczyć i pojechał z zespołem na mistrzostwa, jest takim prawdziwym liderem i kapitanem tej drużyny?

Tak. Myślę jednak, że zespół buduje się od tyłu. Tam mamy też dobrych graczy. W bramce - Grabara. Obrońcy - Bielik, Wieteska. To są też mocni zawodnicy, którzy myślę jeszcze nie do końca pokazali swoje możliwości. Żeby wygrać, trzeba też zdobywać bramki i tutaj "Kownaś", ma ogromny potencjał i udowodnił nie raz, że potrafi grać.

Ten turniej to okazja dla tych graczy, żeby się wypromować? Czy nie można tak na to patrzeć i bardziej liczy się dobro zespołu i orzełek na piersi?

Ja myślę, że Czesław to jest taki trener-patriota. On bazuje na odpowiedzialności za orzełka, za hymn. To jest podstawa. Niestety nie uciekniemy od tego, że na trybunach będzie mnóstwo managerów. Teraz byłem w Tychach i w Bielsku-Białej gdzie rozgrywane były Mistrzostwa Świata U-20. Widziałem, że co drugi człowiek w loży VIP, wyciąga notes i notuje bądź nagrywa. Tam też tak będzie. Tym bardziej, że turniej rozgrywa się we Włoszech. Tym bardziej, że Polacy tam mają teraz bardzo dobrą markę. Chociaż mówiąc szczerze, w tym wieku wszyscy ci zawodnicy są już w notesach managerów. Oni tym turniejem mogą tylko potwierdzić podejrzenia managerów.

Jakie są największe atuty tej młodzieżowej kadry? Zespołowość? Czy może indywidualności, które mogą przesądzić o wyniku spotkania?

Ja myślę, że jeżeli chce się wygrać i osiągnąć sukces, to musi być zespołowość. Oni meczami w Portugalii pokazali, że to jest zespół świadomy tego, co chce. Jeżeli każdy z tych zawodników pokaże swoje umiejętności, które moim zdaniem ma - to dojdą bardzo wysoko. Podstawą jest jednak zespołowość. Bo nie mamy znowu takich gwiazd, które same wygrają mecz.

Grupa w której są Polacy, na papierze wydaje się bardzo mocna. Włosi, Belgowie i Hiszpanie. W składzie Włochów, chociażby Chiesa, który ma za sobą występy już w dorosłej reprezentacji.

Są mocni. Tutaj ogranie na poziomie seniorskim daje bardzo dużo. To jest ogromny przeskok i daje dużo pewność siebie. To jest spory atut, też dla samego piłkarza. On się czuje pewny i może w trudnych chwilach ratować drużynę.

Belgowie i Hiszpanie to też są mocne reprezentacje? Czy my może mamy jakiś polski kompleks i czujemy się słabsi?

Nie, to nie jest kompleks. Ja twierdzę, że nie mamy gorszych zawodników. To jest tylko kwestia tego, czy ja jestem przygotowany mentalnie na to, że nie dam takiemu Chiesie pograć. To jest psychika, nie oszukujemy się. Myślę, że nasi zawodnicy będą na to przygotowani, że muszą być w swojej strefie lepsi. Mało tego. Muszę jeszcze wejść czasem w strefę partnera i mu pomóc. Nie wierzę w to, że w tej grupie wygra się indywidualnościami bez pracy zespołowej na wysokim poziomie.

Zespołowość Hiszpanów, to właśnie ich atut?

Pewnie, tak. Przykład MŚ w Polsce U-20. Ja widziałem finalistów Koreańczyków w pierwszym meczu w grupie. Wtedy już było widać u nich swobodę w grze, w poruszaniu się. Ja przewidywałem, że zajdą daleko, ale nie, że aż tak. Ukraińcy pokazali, że mając nawet kilku zawodników z ligi ukraińskiej, zespołowością mogą być mocni. Potrafili też wykorzystywać sytuacje, bo trzeba przecież też bramki strzelać, żeby wygrać. Pamiętać trzeba też o tym, że piłka młodzieżowa jest nieobliczalna. Można przygotować się świetnie, taktycznie, motorycznie, ale trzeba mieć jeszcze szczęście, bo bez tego i bramek się meczu nie da wygrać.

O kadrze Michniewicza mówi się, że to jest fajna zżyta grupa, że tam panuje bardzo dobra atmosfera. Oni są kolegami nie tylko na boisku, ale i po za nim. Uważa pan, że to może mieć wpływ na wynik sportowy.

Tak. Jeżeli jest taka atmosfera koleżeńska, to jeden drugiemu będzie też pomagał na boisku. Pomoże mu, kiedy coś będzie działo się nie tak i w ofensywie i defensywie. Czasem trzeba dać jak to się mówi z wątroby, żeby wrócić i pomóc koledze w jego strefie. Jeżeli tego koleżeństwa nie ma i ktoś gwiazdorzy i mówi: "wy brońcie a ja poczekam" - to naprawdę koleżeństwo się kończy. Zgranie i zrozumienie jako grupa pomaga na boisku.

Bycie w grupie z gospodarzami to zawsze problem? Faktycznie te ściany pomagają?

Na pewno tak. Ja z młodzieżową reprezentacją prowadzoną przez mnie mieliśmy taki mecz z Włochami, kiedy w tamtej reprezentacji grał Buffon, Totti, Tacchinardi - no gwiazdy. Graliśmy wtedy w Benevento koło Neapolu. Do 97 minuty prowadziliśmy 1:0 i szwedzki sędzia tak przedłużał ten czas, aż Włosi strzelili i skończyło się 1:1. Nie chciałbym, żeby coś takiego przydarzyło się na tak dużym turnieju, to było by niesmaczne, ale zawsze tym gospodarzom ściany - i nie tylko - gdzieś pomagają. Włosi są też narodem impulsywnym, często niewytrzymującym ciśnienia. Jeżeli więc my będziemy grali mądrze i nie damy się sprowokować i zajmiemy się tym co mamy grać, to będzie dobrze.

Jako trener pamięta pan turnieje młodzieżowe sprzed wielu lat. Nie ma pan wrażenia, że dziś te imprezy nie ustępują niczym mistrzostwom świata w dorosłej piłce. Są piękne stadiony, atmosfera, oprawa, transmisje. Widzimy też na przykładzie mistrzostw świata U-20 w Polsce. To pokazuje też, że piłka młodzieżowa się rozwinęła?

Tak, ten turniej dojrzał już do wysokiej rangi. Kiedyś to nie było, aż tak ważne, tak nagłośnione. Nie było zainteresowania mediów. Wszystko też jednak zależy od tego, gdzie to jest organizowane. Ja miałem przyjemność uczestniczyć w turnieju młodzieżowym do lat 18 w 1972 roku.  W meczu o trzecie miejsce, który wygraliśmy z Hiszpanią na stadionie Camp Nou oglądało 60 tysięcy ludzi. To był "sajgon", jak myśmy strzelali karne, a oni gwizdali. Ja uważam więc, że te zainteresowanie było w zależności od miejsca. Natomiast dzisiaj otoczka i dopieszczenie tego, jest na najwyższym poziomie.

Na koniec, jak pan myśli, jak daleko dotrą Polacy?

Miałem zarezerwowany hotel na fazę grupową z opcją przedłużenia. Także myślę, że wyjdą z grupy i zajdą wysoko. Nie chcę mówić, czy to będzie półfinał. Na pewno im życzę żeby zagrali w finale. 

Opracowanie: