Polonia Warszawa, mimo że strzeliła więcej bramek, tylko zremisowała na własnym boisku z Jagiellonią Białystok. Mecz 4. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy zakończył się wynikiem 1:1. Wszystko przez błędne decyzje sędziów.
"Czarne Koszule" nie zaczęły najlepiej spotkania. Po kilkunastu minutach kopaniny, składną akcję przeprowadzili goście. Po ładnej akcji Dżalamidzego, Grzyba oraz trafieniu Frankowskiego wyszli na prowadzenie. Ale jeszcze przed przerwą do siatki trafił Gołębiewski i kibice z Warszawy wyskoczyli do góry. Ich radość trwała kilka sekund, bo po chwili boczny sędzia zdecydował się, że jednak był spalony, a główny arbiter Robert Małek nie uznał gola.
Chóralne "złodzieje!" zabrzmiało przy Konwiktorskiej jeszcze kilka razy. Małek mógł odgwizdać co najmniej jeden rzut karny dla gospodarzy. Polonia musiała więc liczyć na akcję co do której nie będzie wątpliwości. Udało się w 79. minucie - z rzutu wolnego w samo okienko trafił Brzyski.
Ostatnie kilkanaście minut w barwach Jagielloni zagrał Ebi Smolarek, który nie miał jednak szansy by pokazać swoich umiejętności. Jagiellonia głównie się broniła.
Czuję niedosyt z remisu. Źle zaczęliśmy mecz, przespaliśmy pierwszą połowę. Dopiero w drugiej drużyna realizowała założenia taktyczne. Dobrą zmianę dał Łukasz Teodorczyk i zaczęliśmy w końcu stwarzać sytuacje podbramkowe. Mogliśmy spokojnie wygrać, ale generalnie idziemy w dobrym kierunku, choć dziś zawiódł nieco Paweł Wszołek. Wiemy, że stać go na więcej. Sędzia? Każdy, kto był na stadionie, widział jak pracowała cała trójka - powiedział po meczu Bako, który zastąpił na ławce Piotra Stokowca. Szkoleniowiec Polonii pauzował z powodu czerwonej kartki.