Półtora tysiąca policjantów na ulicach, tysiąc strażników miejskich, a nawet stróże prawa z Wysp Brytyjskich i agenci z Hiszpanii – wszyscy pilnują porządku przed wielkim meczem w Rzymie. Wieczorem na Stadionie Olimpijskim finał marzeń – o supremację w Lidze Mistrzów zagrają FC Barcelona i Manchester United.
W starciu piłkarskich gigantów na murawę wybiegnie 22 zawodników, wartych setki milionów euro. Ile dokładnie? Policzył to dziennikarz redakcji sportowej RMF FM Patryk Serwański:
Wieczne Miasto, w którym po wielodniowych tropikalnych upałach w środę rano spadła nieco temperatura, zapełniają dziesiątki tysięcy kibiców. Na lotniskach cały czas lądują samoloty czarterowe z Barcelony i Manchesteru. Włoska prasa przytacza w środę słowa prezesa UEFA Michela Platiniego, który szczerze poprosił, cytując słowa włoskiej piosenki, o to, aby Rzym "się nie wygłupił"; w domyśle - dodają gazety - aby nie doszło do incydentów, które zakłóciłyby to święto. Największe obawy budzą pijani kibice, bo - jak podkreśla "La Repubblica" - mimo zakazu sprzedaży alkoholu w kilku dzielnicach, mało kto go przestrzega. Poza tym, dodaje "Corriere della Sera", wielu zrobiło ogromne zapasy wina i piwa.
Policjanci i karabinierzy liczą się z groźbą starć po meczu, choć zapewniają, że uczynią wszystko, aby eskortowani przez całe miasto kibice obu drużyn w żadnym miejscu się nie spotkali. Na najważniejszych placach włoskiej stolicy stać będą ambulanse. Stan gotowości ogłoszono we wszystkich szpitalach. Ale prasa pisze nie tylko o obawach, lecz zwraca także uwagę na radosną atmosferę, panującą w dzielnicy Tor di Quinto, gdzie na terenie wyścigów konnych urządzono miasteczko namiotowe dla kibiców Manchesteru. Tam większość z nich, nie mających biletów na stadion, obejrzy transmisję na telebimach. Obozowisko fanów angielskiej drużyny nazwano "FergieFields" na cześć legendarnego trenera Manchesteru sir Alexa Fergusona. Przed meczem niektórzy z kibiców wybierają się na zwiedzanie Watykanu.