"Atmosfera w reprezentacji jest taka, jaka może być po Euro, gdzie oczekiwania nie zostały spełnione, i po pierwszym meczu nowego selekcjonera - z Estonią, który też był rozczarowaniem" - przyznaje w rozmowie z reporterem RMF FM Maciejem Jermakowem dyrektor kadry ds. kontaktu z mediami Tomasz Rząsa. "Przed eliminacjami MŚ zrobiliśmy wszystko - bardzo dobre przygotowania, treningi, wykorzystaliśmy do maksimum ten czas, który był, na poznanie najbliższych przeciwników, czyli Czarnogóry i Mołdawii. Brakuje ostatniego, najważniejszego czynnika, który stworzy drużynę: wyniku" - mówi.
Maciej Jermakow: Na początek wróćmy na moment do przeszłości. Czy temat Euro 2012 przewija się gdzieś jeszcze w rozmowach piłkarzy?
Tomasz Rząsa: Tego tematu de facto już nie ma, ponieważ piłkarze mają nowe wyzwania. Za parę chwil rozpoczynają się eliminacje do mistrzostw świata i trzeba pisać nową historię. To jest w tym momencie dla piłkarzy najważniejsze. Wiadomo, że gdzieś tam są niespełnione marzenia, nadzieje. Nie tylko kibiców, ale przede wszystkim piłkarzy, którzy też liczyli na dużo więcej. Z drugiej strony, życie idzie do przodu, piłkarska kariera również, jest szansa grać na mistrzostwach świata. Żeby to tak wszystko dobrze ruszyło do przodu, to po Euro była taka wspólna rozmowa sztabu szkoleniowego i zawodników. Wszyscy się zebrali i każdy mógł wyrzucić z siebie wszystko, co ewentualnie ma do kogoś. Kuba Błaszczykowski po meczu z Czechami w wywiadach mówił trochę rzeczy, o których wcześniej nie było wiadomo. Robert Lewandowski też potem o trenerze Smudzie powiedział trochę nieprzyjemnych rzeczy.
Czy później była jeszcze okazja, rozmowa, żeby jeszcze coś sobie wyjaśnić?
Przez te dwa zgrupowania sporo spraw zostało wyjaśnionych. Na pewno w tym momencie, w którym teraz jesteśmy, zawodnicy absolutnie koncentrują się tylko na tym pierwszym spotkaniu eliminacyjnym do mistrzostw świata. Ciężko opowiadać o sprawach, które były. Wiadomo, że w przypływie emocji zostało powiedzianych wiele różnych, gorzkich słów, zupełnie niepotrzebnych. My jako reprezentacja - sztab szkoleniowy i przede wszystkim piłkarze - musimy koncentrować się na sprawach sportowych. Jeśli mamy rozmawiać, to raczej tylko o sprawach sportowych.
Teraz jesteście w Czarnogórze. Wczoraj w hotelu witano was ponoć owocami i sokami. Jak podoba się wam w Podgoricy? Jak odbieracie to miejsce, mieszkańców, kibiców?
Życie piłkarskie polega na tym, że z lotniska podjeżdża się autokarem do hotelu. Rzeczywiście przyjęto nas tutaj bardzo sympatycznie. Obsługa hotelowa nas przywitała, tak jak pan powiedział, był drobny poczęstunek. Później już odpoczynek, posiłek, trening i znowu odpoczynek. Przez to wielkiego kontaktu z Podgoricą, z ludźmi żyjącymi tutaj, nie ma.
Ja, który mówię po serbsku, bo grałem też tutaj - wtedy była to jeszcze Serbia i Czarnogóra jako jedno państwo - mogę powiedzieć, że to są uczynni, sympatyczni i bardzo charakterni ludzie. Jeśli jest się w porządku wobec nich, to nie ma najmniejszych problemów.
Powiedzmy tak szczerze o atmosferze w drużynie. Jest idealna czy do tego ideału jej trochę brakuje?
Jest taka, jaka może być po Euro, gdzie oczekiwania nie zostały spełnione, i po pierwszym meczu nowego selekcjonera, meczu z Estonią, który też był rozczarowaniem - jeśli chodzi o kontekst sportowy, wynik i grę. My jako sztab szkoleniowy i drużyna zrobiliśmy wszystko - bardzo dobre przygotowania, treningi, wykorzystaliśmy do maksimum ten czas, który był, na poznanie najbliższych przeciwników, czyli Czarnogóry i Mołdawii. Przeprowadziliśmy odprawy, rozmowy z piłkarzami. Sami też między sobą. Wszystko to zostało dopełnione. Brakuje ostatniego, najważniejszego czynnika, który stworzy drużynę, a więc wyniku. Wyniku, który stworzy atmosferę, który będzie kołem napędowym na następne spotkanie. Jeżeli będzie wynik, to ta drużyna będzie się cementować, tworzyć na nowo. Wszystkie aspekty zostały spełnione - jesteśmy przygotowani pod względem motorycznym (zawodnicy w klubach budowali motorykę), mentalnym, psychicznym, jesteśmy skonsolidowani, zjednoczeni. Natomiast, teraz czeka nas "kropka nad i", która pozwoli nam dalej funkcjonować.
W czym drużyna jest teraz lepsza niż na meczu z Estonią? Co poprawiło się przez ten krótki jednak czas? Coś musiało się poprawić, żeby z Czarnogórą dzisiaj wygrać.
Przede wszystkim wydaje mi się, że wśród zawodników dojrzewa świadomość, że to już się zaczęło. Za parę chwil będziemy musieli pokazać, że jesteśmy lepsi choćby nawet od Czarnogóry. Skończyły się żarty, gry kontrolne. Teraz już trzeba udowodnić, że jesteśmy lepsi, trzeba zdobyć punkty. Tych meczów... jeśli odejmiemy mecze z San Marino, chociaż takie odejmowanie jest niesportowe, trzeba liczyć, że te ekipy będą się starały wygrać - to tych spotkań jest tylko parę i każdy punkt jest na wagę złota.
W ekipie Czarnogóry najbardziej obawiacie się napastników Serie A czy są jeszcze zawodnicy, na których trzeba zwrócić szczególną uwagę?
Ja myślę, że tutaj nie chodzi o samych zawodników. Na pewno, jeśli porównać personalia naszej drużyny i przeciwnika, to w niczym nam nie ustępują, a w wielu miejscach nas przewyższają umiejętnościami. Myślę, że najbardziej obawiamy się ich jako całości. Oni stanowią mocny kolektyw, który scementowali dobrymi wynikami w poprzednich eliminacjach. U nich drużyna stworzyła się przez wynik. Oni - czytałem dzisiejsze ich "Nowiny Sportowe" - podkreślają, że tak dobrej atmosfery nie mieli jeszcze nigdy w reprezentacji.
Tu na pewno jest ich mocna strona. W tej jedności należy upatrywać największego zagrożenia dla nas. Dodać należy kibiców, własny stadion i boisko. Pogoda - wiadomo - za dwie godziny będzie jeszcze chłodniej, będzie się łatwiej grało. Ich zespół, ich kolektyw dojrzał i jest to ich najmocniejszą stroną.
Co z murawą? Wczoraj byliśmy na stadionie i nie wyglądała ona najlepiej. Gdzieniegdzie nawet chwasty.
Tak, ale tak jak podkreślał Przemek Tytoń, gdy grał tutaj z PSV, jak mówił trener Leciałowski, który był tutaj ze Śląskiem Wrocław, ta murawa dużo gorzej wyglądała jeszcze 2-3 tygodnie temu. Wiele uczynili gospodarze, by to boisko wyglądało tak jak teraz. Jest lepsze, niż było. Myślę, że aż tak nie będzie nam przeszkadzać w grze.
Jak wyglądały ostatnie godziny zawodników przed meczem? Czym zajmuje się zawodnik reprezentacji Polski na ostanie minuty przed bardzo ważnym spotkaniem?
To chyba we wszystkich reprezentacjach i klubach wygląda podobnie, czyli są posiłki - śniadanie, obiad, podwieczorek przedmeczowy. W międzyczasie są odprawy, rano - aktywacja mięśniowa, żeby pobudzić organizm, gdy mecz jest wieczorem. No i odpoczynek między tymi wszystkimi zajęciami. Nic wielkiego się raczej nie robi.
Rewolucja związana z tym meczem, związana jest również z telewizją - niestety nie zobaczymy tego spotkania na otwartym kanale. Tracą na tym kibice, ale traci też chyba reprezentacja?
Absolutnie tak. My jako reprezentacja, czyli sztab szkoleniowy, piłkarze, bardzo żałujemy, że nie wszyscy kibice mogą włączyć po prostu telewizor i obejrzeć mecz. Wiadomo, że kibice chcieliby oglądać same zwycięstwa i grającą świetnie reprezentację. Wiadomo, że wszyscy piłkarze bardzo chcą tego i liczymy na to, że już teraz zaczniemy udowadniać, że stać nas na zwycięstwa albo na dobrą grę, na punkty - choćby w tym meczu z Czarnogórą. Ze swojej strony zrobimy wszystko, by tak to wyglądało. Natomiast na inne sprawy nie mamy wpływu i ciężko nam się do nich odnosić. Bardzo żałujemy, że kibice nie mogą tego spotkania obejrzeć.
Na koniec konkretne pytanie i oczekuję konkretnej odpowiedzi. Jaki będzie dokładny wynik meczu według Tomasza Rząsy?
To jest bardzo trudne, bardzo konkretne pytanie. Powiem tak: chciałbym, żebyśmy wygrali, żeby było 1:0 dla nas, ale jeśli będzie 1:1, to też będziemy zadowoleni.