Zaczynają wypływać drastyczne komentarze dotyczące zachowania Sergio Ramosa, który w sobotnim finale Ligi Mistrzów podczas walki o piłkę starł się z Mohamedem Salahem, co skończyło się kontuzją barku i przedwczesnym opuszczeniem boiska przez Egipcjanina. Mido, inny piłkarz z kraju faraonów, nie ma wątpliwości - kapitan "Królewskich" chciał doprowadzić do urazu gwiazdy "The Reds".
Sytuacja z 24. minuty meczu o najważniejsze europejskie trofeum była być może kluczowa. Salah został powalony na ziemię przez Ramosa w tak niefortunny sposób, że doznał poważnego wybicia barku i nie był w stanie kontynuować rywalizacji.
Cały Egipt obawia się, że stan zdrowia idola może być tak zły, że nie pojedzie on na zbliżający się wielkimi krokami mundial. Przy okazji tych obaw pojawia się też bardzo dużo komentarzy, według których o niefortunności w tamtej sytuacji nie było mowy. Także takich, iż znany z boiskowej brutalności Hiszpan na murawę przeniósł działania kojarzone bardziej z arenami sztuk walki i, korzystając z nomenklatury tychże sportów, po prostu założył rywalowi dźwignię.
Zwolennikiem teorii o bezczelności i cynizmie kapitana Realu jest Mido. 35-latek, w Europie kojarzony najlepiej z gry w Ajaksie Amsterdam oraz Tottenhamie, mocną opinią podzielił się poprzez Twittera. "Każdy, kto czuje i rozumie futbol, wie, że Ramos zrobił to celowo. Normalnie w takiej sytuacji gracz puściłby rękę rywala, ale Ramos Salaha trzymał" - napisał na swoim oficjalnym koncie na komunikatorze społecznościowym.
Osłabiony brakiem Salaha Liverpool robił wszystko, co mógł, aby postawić się faworytom z Madrytu, ale przeciwko sobie miał nie tylko rywali, ale także własnego bramkarza. Loris Karius popełnił dwa błędy przy bramkach Realu i znacząco pomógł "Los Blancos" w zdobyciu trzynastego Pucharu Europy, zdobytego po meczu wygranym 3-1.