"Wreszcie na nasze twarze wróciły uśmiechy. Czekamy na kolejny etap" - powiedział Jakub Przygoński po piątym etapie Rajdu Dakar. Przygoński w Mini był szósty, motocyklista Maciej Giemza 15., a jadący quadem Kamil Wiśniewski zajmował trzecie miejsce w momencie przerwania rywalizacji.
Wciąż na trasie pozostają lekkie pojazdy UTV, w których polskie załogi wygrały wszystkie dotychczasowe etapy. Prawdopodobnie drugie miejsce zajmą Marek Goczał i Łukasz Łaskawiec.
Czwartkowy etap miał różne odcinki specjalne dla motocykli i quadów oraz samochodów i UTV. Organizatorzy musieli przerwać rywalizację tych dwóch pierwszych klas z powodu braku możliwości zapewnienia wystarczających środków zabezpieczenia medycznego. O ile w tym momencie na mecie było już 49 motocyklistów, to w klasie quadów tylko jeden.
W związku z tym prawdopodobnie wyniki motocykli zostaną zaliczone z neutralizacją dla reszty stawki, natomiast nie ma pewności, jaką decyzję podejmą sędziowie w przypadku quadów.
Kolejny udany dzień zaliczył Przygoński. Po słabszych pierwszych etapach w środę był ósmy z niewielką stratą do zwycięzcy, a dzień później uplasował się jeszcze o dwie pozycje wyżej. Wygrał Heng Lategan z RPA (Toyota), a Polak stracił do niego zaledwie 3.20.
Prowadzenie w klasyfikacji generalnej utrzymał ósmy w czwartek Katarczyk Nasser Al-Attiyah (Toyota). Przygoński awansował o jedną pozycję i jest szósty ze stratą 1:10.24 do lidera. Jednak do zajmującego trzecie miejsce Argentyńczyka Lucio Alvareza (Toyota) traci niespełna 20 minut.
Giemza uzyskał swój najlepszy wynik w tegorocznym Dakarze. Do zwycięzcy Toby’ego rice’a stracił niewiele ponad 13 minut i w klasyfikacji generalnej awansował na 32. pozycję. Prowadzenie w rajdzie utrzymał 13. w czwartek Brytyjczyk Sam Sunderland (GasGas).
Bardzo dobrze pojechał także drugi z Polaków Konrad Dąbrowski (KTM), który uzyskał 30. czas i w "generalce" jest 35. Oczywiście wciąż są to wyniki nieoficjalne.
W piątek uczestników Dakaru czeka kolejny etap wokół Rijadu.