To był znakomity dzień dla polskich ekip w klasie SSV podczas Rajdu Dakar. Triumfowali Marek Goczał i Łukasz Łaskawiec. "Biało-Czerwoni" zajęli całe podium na trzecim etapie.
Klasa SSV na Rajdzie Dakar jest w tym roku "biało-czerwona". Jak dotąd wszystkie odcinki specjalne wygrały polskie załogi. Na trzecim etapie całe podium zajęli zawodnicy znad Wisły. Rządziły ekipy Cobant Energylandia Rally Team, a najszybszy był Marek Goczał przed swoim bratem Michałem. Na trzecim stopniu podium stanęli Aron Domżała i Maciej Marton.
Trzeci etap Rajdu Dakar został skrócony ze względu na obfite, ulewne deszcze, które nadciągnęły nad północną część kraju w ostatnich dniach. Z tego też powodu odwołano etap maratoński, podczas którego zawodnicy nie mają dostępu do serwisu. W poniedziałkowy wieczór doszło też do zmiany w klasyfikacji 2. etapu. Michał Goczał z Szymonem Gospodarczykiem udzielili na trasie pomocy innemu zawodnikowi i organizator oddał im czas. Dzięki temu duet przesunął się przed Austina Jonesa, wygrywając drugi etap.
- Bardzo fajny, ale też zarazem szybki odcinek specjalny - szczególnie jego druga część. Tylko początek był bardziej techniczny, do pierwszej strefy tankowania można było trochę podgonić, ale potem cały czas prosta za prostą i gaz do dechy. Trudno było na takiej próbie wypracować sobie jakąś większą przewagę - powiedział na mecie zwycięzca etapu, Marek Goczał.
- Wróciliśmy na odpowiednie tory i dzisiaj pojechaliśmy swoim rytmem. Pojechaliśmy szybko, udało się nam zwyciężyć, ale jednocześnie zachowujemy cały czas 100 proc. bezpieczeństwa, bo nie mamy już żadnego marginesu błędu. Będziemy starali się gonić i odrabiać straty tak, jak tylko będzie to możliwe - zakończył kierowca.
Podczas wtorkowych zmagań największą rolę mieli do odegrania piloci. Odcinek był bardzo szybki, a dla wyniku kluczowe było odpowiednie odczytywanie wskazówek z roadbooka. Z tym zadaniem najlepiej poradzili sobie polscy nawigatorzy, którzy poprowadzili swoich kierowców do trzech miejsc na etapowym podium.
- Było całkiem fajnie, trochę lżej dla auta, bo nie było tyle dziur, co wczoraj. Szybka trasa, trochę kamieni i... duuużo nawigacji. Maciek wykonał superpracę. Świetnie odczytywał ślady naszych poprzedników i dzięki niemu parę razy ścięliśmy skrzyżowanie o kilkaset metrów - relacjonował zadowolony Aron Domżała, który po poniedziałkowej awarii wrócił do czołówki.
Załoga fabrycznego zespołu Can-Am Factory South Racing uplasowała się na trzecim miejscu i odrobiła część strat w klasyfikacji generalnej. Etap padł łupem Marka Goczała i Łukasza Łaskawca. Tuż za starszym bratem na metę dotarł Michał Goczał z Szymonem Gospodarczykiem.
Mimo problemów z autem także Kuba Przygoński i Timo Gottschalk z Orlen Team nie zdejmują nogi z gazu. Dzisiejszy odcinek z Al Qaisumah do Al Qaisumah zakończyli o dwie pozycje wyżej niż wczoraj, utrzymując się w pierwszej 10. klasyfikacji generalnej zawodów.
"Dzisiejszy odcinek był bardzo szybki. Momentami zmagaliśmy się z partiami wydm, ale praktycznie cały czas jechaliśmy na pełnym gazie. Póki co nasz samochód wciąż jest wolniejszy od tych z napędem 4x4. Cieszę się jednak z tego, że czucie jazdy w aucie było dobre i uniknęliśmy błędów" - mówił na gorąco Kuba Przygoński.
W środę zawodników czeka potężny odcinek specjalny o długości 465km. - Dziś obyło się bez kapci i mam nadzieję, że tak pozostanie. Najbliższe trzy dni mają być pełne kamieni, więc to może być klucz do osiągnięcia przewagi - powiedział Aron Domżała.
1. Marek Goczał/Łukasz Łaskawiec (POL) 2:58.46
2. Michał Goczał/Szymon Gospodarczyk (POL) +2.50
3. Aron Domżała/Maciej Marton (POL) +3.08
1. Austin Jones/Gustavo Gugelmin (USA/BRA) 11:53.53
2. Rodrigo Luppi de Oliveira/Maykel Justo (BRA) +5.23
3. Gerard Farres Guel/Diego Ortega Gil (ESP) +14.04
4. Michał Goczał/Szymon Gospodarczyk (POL) +15.54
5. Rokas Baciuska/Oriol Mena (LTU/ESP) +36.35
6. Aron Domżała/Maciej Marton (POL) +39.19
7. Marek Goczał/Łukasz Łaskawiec (POL) +1:05.16