Słoweńscy skoczkowie narciarscy wygrali z ogromną przewagą konkurs drużyn mieszanych w Pucharze Świata w Oslo. Obok nich na podium stanęli Austriacy i Norwegowie. Polacy zajęli siódme miejsce, wyprzedzając tylko Kanadyjczyków.
Biało-czerwoni startowali w składzie: Nicole Konderla, Piotr Żyła, Kinga Rajda i Kamil Stoch.
Przed miesiącem Słoweńcy wygrali pierwszy w historii konkurs olimpijski w tej konkurencji. W piątek startowało troje złotych medalistów igrzysk w Pekinie: Ursa Bogataj, Nika Kriznar i Timi Zajc, natomiast Lovro Kos zastąpił Petera Prevca, nieobecnego w Oslo z powodu zakażenia koronawirusem.
Zwycięzcy nie mieli słabego punktu. W pierwszej serii Bogataj skoczyła 127,5 m, Kriznar - 121,5, a Kos i Zajc - po 130,5 m. Na półmetku przewaga Słoweńców nad drugimi Japończykami przekraczała 50 pkt, a w drugiej serii jeszcze urosła. Austriacy, którzy stanęli na drugim stopniu podium, stracili do nich 75,2 pkt, a Norwegowie - 76,0.
Z Polaków po jednym niezłym skoku oddali Stoch - 123,5 m i Żyła - 122 m. Pozostałych sześć prób było bardzo słabych. Szczególnie odstawały od stawki obie zawodniczki. Strata biało-czerwonych do zwycięzców wyniosła aż 359,2 pkt.
Po konkursie podopieczni Michala Dolezala nie potrafili wyjaśnić, dlaczego wypadli tak blado. Stoch w rozmowie z Eurosportem przyznał, że nie czuje się dobrze na tej skoczni, która jest "dziwna, w środku pusta, jeśli chodzi o powietrze".
W Norwegii rozgrywany jest obecnie cykl Raw Air, ale wyniki piątkowych zawodów nie będą do niego wliczane.
W sobotę w Oslo odbędzie się drugi konkurs indywidualny tego cyklu.