Polska pokonała Rosję 3:1 (26:28, 27:25, 25:19, 25:22) w hitowym spotkaniu siatkarskiego Pucharu Świata w Japonii! Dla biało-czerwonych był to jeden z najważniejszych pojedynków w turnieju, którego stawką jest awans na igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro. Jutro nasi reprezentanci zmierzą się z Argentyną.
Każdy z setów zaczynał się dzisiaj podobnie - walką punkt za punkt. Polacy potrafili jednak wypracowywać sobie kilkupunktowe przewagi. W pierwszej partii było to 14:11, a później 21:17. Rywale nie radzili sobie z silną zagrywką Bartosza Kurka ani z jego atakami. Zresztą atakujący Asseco Resovii Rzeszów był najlepszym siatkarzem na boisku. Mylił się rzadko i potrafił zdobywać punkty nawet z trudnych piłek.
W pierwszej odsłonie mistrzowie świata prowadzili już 24:20 i wydawało się, że nikt nie jest w stanie zabrać im zwycięstwa. Wszystko zaczęło się jednak komplikować po nieudanej zagrywce Piotra Nowakowskiego. Później serwował Aleksander Butko - cztery błędy w przyjęciu i zrobił się remis 24:24. Trzy słabsze zagrania Grzegorza Łomacza sprawiły, że Polacy przegrali 26:28.
Drugą partię od początku grał Michał Kubiak. Narzekający na ból w kolanie przyjmujący pokazał się jednak z bardzo dobrej strony i nie było po nim widać jakichkolwiek dolegliwości. Pozostał na parkiecie już do końca. Prawdziwe show zaserwował jednak polskim kibicom Kurek, który punkty zdobywał już nie tylko w ataku i serwisem, ale także blokiem.
I to właśnie on uratował pierwszą piłkę setową. Doprowadził do 24:24. Później było już bardziej nerwowo. Sędziowie przy kolejnej decydującej piłce pokazali na aut, a to oznaczało zwycięstwo Rosjan 26:25. Stephane Antiga poprosił jednak o wideoweryfikację - jak się okazało, słusznie! Piłka była w boisku, a kolejne dwa punkty padły łupem biało-czerwonych.
Trzeci set to przede wszystkim kontuzja Grzegorza Łomacza. Rozgrywający Cuprum Lubin musiał zejść z parkietu przy stanie 9:6. Zastąpił go Fabian Drzyzga i poprowadził Polaków do zwycięstwa 25:19.
W czwartej partii po raz pierwszy w Japonii na parkiet wszedł Marcin Możdżonek i - podobnie jak Drzyzga - odegrał w drużynie ważną rolę.
W tej właśnie odsłonie biało-czerwoni przegrywali już 13:16, by później świetną postawą w obronie i bloku doprowadzić do 19:17. Ostatecznie wygrali do 22, a całe spotkanie 3:1!
Ten mecz można opisać w wielu słowach. Była wymiana ciosów, emocjonujące końcówki i zwroty akcji. Nie nastawialiśmy się na szybkie i łatwe spotkanie, dlatego nie jesteśmy zaskoczeni - podsumował na gorąco Marcin Możdżonek.
Najskuteczniejszym zawodnikiem okazał się w tym spotkaniu Bartosz Kurek, który zapisał na swoim koncie 25 punktów.
Było to siódme z rzędu zwycięstwo reprezentacji Polski nad Rosjanami. Pod wodzą Stephane’a Antigi biało-czerwoni jeszcze ani razu nie ulegli "Sbornej". Ta zaś po raz ostatni była górą w ćwierćfinale turnieju olimpijskiego w Londynie w 2012 roku - mecz zakończył się wówczas wynikiem 3:0, a drużyna prowadzona przez Władimira Aleknę zdobyła później pierwsze olimpijskie złoto od 1980 roku.
Kryzys reprezentacji Rosji trwał od 2 lat. W ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Polsce, które wygrała ekipa biało-czerwonych, "Sborna" zajęła piąte miejsce. Jeszcze gorzej wypadła w Lidze Światowej - w ostatniej edycji na 12 spotkań wygrała tylko jedno.
Na turniej w Japonii Rosjanie przylecieli jednak w mocno przemeblowanym składzie. Trenerem jest ponownie Alekno, a do drużyny po 3 latach przerwy wrócił 40-letni Siergiej Tietuchin.
W swoim pierwszym meczu w Japonii Rosjanie wygrali z Wenezuelą 3:0. Polacy równie łatwo rozprawili się z Tunezją.
Teraz przed biało-czerwonymi pojedynek z Argentyną, która na koncie ma dwie wygrane: z Iranem (3:1) i Wenezuelą (3:2). Jutrzejszy mecz rozpocznie się o godzinie 8:10 czasu warszawskiego.
Japoński turniej potrwa 16 dni. W tym czasie 12 drużyn, rywalizując w systemie każdy z każdym, powalczy o dwie przepustki na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro.
(MRod, edbie)