Ciężarowiec Adrian Zieliński - wykluczony za doping z reprezentacji Polski podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro i zdyskwalifikowany później na cztery lata - chcąc udowodnić swoją niewinność, poddał się badaniu wariografem. Zawodnik, który w 2012 roku wywalczył w Londynie olimpijskie złoto w kategorii 85 kg, twierdzi, że nigdy świadomie nie zażywał nandrolonu. Właśnie ten zabroniony środek został wykryty w jego organizmie.

Ciężarowiec Adrian Zieliński - wykluczony za doping z reprezentacji Polski podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro i zdyskwalifikowany później na cztery lata - chcąc udowodnić swoją niewinność, poddał się badaniu wariografem. Zawodnik, który w 2012 roku wywalczył w Londynie olimpijskie złoto w kategorii 85 kg, twierdzi, że nigdy świadomie nie zażywał nandrolonu. Właśnie ten zabroniony środek został wykryty w jego organizmie.
Adrian Zieliński rozmawia z dziennikarzami po przymusowym powrocie z igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro (Warszawa, 13 sierpnia 2016) /Jacek Turczyk /PAP

Pozytywny wynik dało badanie próbki pobranej od Zielińskiego 1 lipca 2016 roku. Informację o tym ujawniono 12 sierpnia w trakcie igrzysk w Rio de Janeiro: w efekcie sportowiec został natychmiast usunięty z reprezentacji i odesłany do kraju.

Cztery dni wcześniej badanie przeprowadzone już w Brazylii wykazało stosowanie nandrolonu także przez jego młodszego brata, mistrza Europy Tomasza Zielińskiego.

Obaj zawodnicy stanowczo zapewniają o swej niewinności.

Przed panelem dyscyplinarnym przy Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie Adrian Zieliński przekonywał, że nandrolon spożył nieświadomie: zanieczyszczona nim miała być zażywana przez niego witamina B12.

Członkowie panelu nie dali jednak wiary jego zapewnieniom: 13 stycznia tego roku zdecydowali o nałożeniu na zawodnika czteroletniej dyskwalifikacji.

Teraz Zieliński - chcąc dostarczyć dowód na to, że mówił prawdę o tym, że nigdy nie stosował świadomie zabronionych środków - poddał się badaniu na wykrywaczu kłamstw. Badanie zostało przeprowadzone przez biegłego sądowego, a jego wynik potwierdził, że Zieliński rzeczywiście w swoich zeznaniach nie kłamał.

Wynik badania potwierdził moją wersję wydarzeń, iż substancja znalazła się w moim organizmie bez mojej wiedzy. Chcę walczyć o swoje dobre imię do końca. Jako jedyna osoba na świecie, którą podejrzewano o stosowanie dopingu, poddałem się takiemu badaniu. Nie można go podważyć! Ja nie mam nic do ukrycia - zaznaczył Zieliński.

Ciężarowiec wielokrotnie podkreślał, że dla niego, zawodnika najwyższej klasy światowej, kontrole antydopingowe były codziennością. Przed wyjazdem do Rio de Janeiro przeszedł ich kilkanaście.

Statystycznie byłem najczęściej badanym zawodnikiem w Polsce wśród wszystkich sportowców i nigdy nie było zastrzeżeń do moich próbek - zauważył.

Posiedzenie odwoławcze ws. dyskwalifikacji Adriana Zielińskiego wyznaczono na 24 października. Pełnomocnik sportowca Łukasz Klimczyk będzie na nim wnioskował o skrócenie kary zawieszenia do maksymalnie dwóch lat lub tylko o naganę.


(e)