"Wszystko będzie zależało od wykonania, ale w całym tym przedsięwzięciu najważniejsze jest, żeby dać dyscyplinie, reprezentacji nowy impuls" – tak prezes PZPS Mirosław Przedpełski komentuje w rozmowie z Maciejem Jermakowem powołanie Stephane’a Antigi na stanowisko trenera reprezentacji. "Teraz wszyscy myślimy o wyniku sportowym. Zapomnijmy o pieniądzach – będziemy sobie te pieniądze liczyć po mistrzostwie świata. Wygramy, to będziemy sobie dzielić tę czekoladkę" – dodaje.
Maciej Jermakow: Panie prezesie, czuje się pan trochę siatkarskim pionierem w Europie i na świecie? Decyzja o zatrudnieniu w roli trenera kadry Stephane’a Antigi to wybór dla wielu osób związanych z siatkówką bardzo kontrowersyjny. Dla wielu jest sporym zaskoczeniem.
Mirosław Przedpełski: Może i zaskoczeniem, ale jest też chyba bardzo ciekawą koncepcją. Jak się tak bardziej przysłucha i przemyśli sprawę, to wszyscy mówią, że ma to chyba ręce i nogi. Oczywiście koncepcja jest inna niż do tej pory stosowane, ale nie można postawić zarzutu, że czegoś w tym wszystkim brakuje.
Wszystko będzie zależało od wykonania, ale w całym tym przedsięwzięciu najważniejsze jest - tak myślę i o to mi chodziło - żeby dać dyscyplinie, reprezentacji nowy impuls. Mam nadzieję, że wszyscy mnie, a przede wszystkim siatkówce i Stephane’owi pomogą.
W którym momencie przyszło to panu do głowy? Było przecież kilka kandydatur. Nagle pan pomyślał: "A może ich wszystkich zaskoczę"?
Nie było tak, że nagle przyszło mi to do głowy o 4:30 nad ranem. Rozmawiałem z Philippem Blainem, on przyjął moją propozycję i rzeczywiście był takim kandydatem na miejsce pierwszego trenera. Ale później przemyślałem sprawę i zastanowiłem się, kto ma pełnić rolę tego znającego zespół "od środka". I natychmiast przyszło mi do głowy, że Antiga miał propozycję prowadzenia reprezentacji Francji po Philippe Blainie. I wtedy pomyślałem, że rola kreatora relacji wewnątrz drużyny jest jednak ważniejsza. Kiedy zaproponowałem to Antidze - a on nie wiedział wtedy, że rozmawiałem wcześniej z Blainem - to on sam przyszedł i zapytał: "A co by było, jakby Philippe Blain był ze mną?" I wtedy już wszystko mi się domknęło.
Czy ktoś z polskich trenerów, np. młodego pokolenia, będzie pomagał jako jeden z asystentów? Słyszałem coś o Jakubie Bednaruku...
Tak, nazwisko Kuby się pojawiło, jest paru innych trenerów. To jest potrzebne, chcemy, żeby kadra była szeroka i na pewno polscy trenerzy się tam znajdą. Będziemy pracować razem.
Wiele głosów krytyki po mistrzostwach Europy dotyczyło właśnie tego, że wielu dobrych zawodników nie pojawiło się na turnieju. W związku z tym wyborem liczy pan na to, że te wielkie nazwiska - Pliński, Wlazły, Zagumny - powrócą do kadry? Kibice na to jednak czekają, tych gwiazd na mistrzostwach świata na pewno będzie nam trzeba.
Ja nie kierowałem się nazwiskami, kierowałem się poziomem sportowym i formą w tym konkretnym czasie. Generalne hasło tej zmiany jest takie: wszystkie ręce na pokład! Wszyscy muszą być gotowi do gry. A czy któryś z tych zawodników będzie akurat w takiej formie, żeby mógł występować w reprezentacji? Bardzo bym chciał, bo są potrzebni. I w grę wchodzą tu wyłącznie względy sportowe - jeżeli nie grasz, to dlatego, że jesteś słabszy, a nie dlatego, że coś powiedziałeś.
Chciałbym, żeby Stephane pomógł wytworzyć taką atmosferę i przekonanie, że granie w reprezentacji to jest najwyższy cel, to jest duma. Na szczęście mamy zamknięte wszystkie sprawy związane z finansami, z kontraktami, wszystko jest już uzgodnione z zawodnikami i tu nie powinno być żadnego problemu. Wszyscy myślimy teraz o wyniku sportowym. Zapomnijmy o pieniądzach - będziemy sobie te pieniądze liczyć po mistrzostwie świata. Wygramy, to będziemy sobie dzielić tę czekoladkę. A teraz skupiamy się tylko na rezultacie sportowym.
Na koniec zapytam jeszcze o sytuację w Skrze Bełchatów. Jak to wygląda? Do końca tego sezonu Stephane Antiga będzie występował normalnie w barwach Skry, a w międzyczasie będzie się przygotowywał do objęcia funkcji trenera reprezentacji?
To nie są wymagania Skry, to była prośba i takie są wymagania Stephane’a. On chce wypełnić kontrakt ze swojej strony. Na razie jest na to zgoda, myślę, że to się jakoś ułoży. Swoją pracę Stephane musi wykonać - to jest przygotowanie razem z Philippem Blainem całego planu, programu treningowego. A druga rzecz to dokonanie selekcji. Myślę, że plan jest taki, żeby powołać już w najbliższym czasie taką szeroką kardę.