Łucznictwo konne w czterech odmianach: koreańskiej, tureckiej, węgierskiej i kazachskiej, łucznictwo tradycyjne, zapasy na grzbietach koni czy zapasy klasyczne. Między innymi w tych dyscyplinach mierzą się uczestnicy Światowych Igrzysk Koczowników, które trwają w stolicy Kazachstanu – Astanie. W klasyfikacji medalowej znalazły się już reprezentantki Polski.
Oba medale (jeden złoty i jeden srebrny) zdobyły panie, Urszula Hofman i Sonia Lniany, w jednej z odmian kazachskich zapasów. Tym samym plasujemy się na 6. pozycji w klasyfikacji generalnej.
Po trzech dniach zawodów pierwsi są gospodarze. Do tej pory zdobyli oni 48 medali, w tym 21 złotych, 10 srebrnych i 17 brązowych. Na drugim miejscu są Kirgizi, na trzecim Uzbecy.
Rozpoczęte w niedzielę V Światowe Igrzyska Koczowników przyciągnęły do stolicy Kazachstanu tysiące turystów z całego świata. Pomiędzy arenami zawodów kursują bezpłatne autobusy. Na ulicach, w autobusach oraz miejscach zmagań krążą dziesiątki wolontariuszy, posługujących się co najmniej komunikatywnie językiem angielskim.
Wstęp na zawody kosztuje od 1 tys. do 4 tys. tenge (ok. 8-32 zł), jedynie na finałowe zmagania w niektórych dyscyplinach jest droższy.
Igrzyska są też miejscem, gdzie można zapoznać się z wyrobami ludowego rzemiosła, popróbować lokalnych potraw czy posłuchać muzyki etnicznej. Każdy z 17 obwodów (odpowiedników polskich województw) ma swoje jurty, w których prezentuje lokalną sztukę, odzież, instrumenty muzyczne etc. Większość z nich ma również zespół muzyczny grający na instrumentach ludowych. Na scenach występują też znani w całym kraju artyści muzyki popularnej.
Nad bezpieczeństwem czuwają setki policjantów, a przy wejściach na areny zawodów obowiązuje kontrola podobna do tej, z którą mamy do czynienia na lotniskach. Na terenie etnoaułów (jak nazwane zostały terytoria sąsiadujące z miejscami zawodów) obowiązuje zakaz sprzedaży alkoholu. Europejski kibic (a jest ich sporo) może zapomnieć o tradycyjnym piwie zazwyczaj towarzyszącym kibicowaniu.