Piotr Dziurowicz odsłania kulisy korupcji w polskiej piłce nożnej. Syn byłego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, Mariana Dziurowicza, w prasowym wywiadzie przytacza długą listę zespołów, nazwisk trenerów, działaczy i sędziów.
W rozmowie z RMF syn słynnego „Magnata” przyznaje, że kupował dla Katowic mecze od sędziów i piłkarzy innych drużyn. To właśnie on uczestniczył w policyjnej prowokacji, dzięki której zatrzymany został podejrzany o sprzedawanie wyników spotkań arbiter Antoni F. Dzięki zeznaniom Dziurowicza juniora za kratki trafili także dwaj inni podejrzani o korupcję.
Dziurowicz zaznacza jednak, że nie uczestniczył w handlu meczami. - Uważam, że handel to jest działanie obustronne. Ja nie handlowałem, ja kupowałem. W życiu nie sprzedałem żadnego meczu - mówi Piotr Dziurowicz.
Dziurowicz przyznał, że kupił awans do ekstraklasy, przekupywał sędziów i rywali, by zająć w niej trzecie miejsce, a potem – by uniknąć spadku do drugiej ligi. Pół roku temu zgłosił się na policję, by – jak tłumaczy – „zakończyć pewien etap w swoim życiu”. Jeden z wymienionych przez Dziurowicza, Mieczysław Broniszewski, uznał rewelacje prezesa katowickiego GKS-u za potwarz.
Opcja zerowa, czyli zamiast przetasowań w starych tabelach ligowych, kierowanie spraw do prokuratury – to rozwiązanie, proponowane przez Jana Tomaszewskiego, szefa Komisji Etyki PZPN. Zdaniem byłego piłkarza, nieczyste sumienie w Związku mają prawie wszyscy. - 99 procent sędziów, klubów, zawodników, działaczy - wylicza Tomaszewski.
Rozpoczęty niedawno sezon ma być dla polskiej piłki okazją do rehabilitacji. Jednak masowe odbieranie punktów mogłoby narazić nasz futbol na pośmiewisko na tle Europy – uważa Tomaszewski. I choć to, co mówi Dziurowicz potwierdza snute od wielu lat domysły, to szczegóły przerosły oczekiwania chyba nawet największych pesymistów.
Jeszcze kilka dni temu nad drużyną GKS-u Katowice, której szefuje Piotr Dziurowicz, wisiało widmo gry w B-klasie. Jednak śląscy działacze zdecydowali, że zespół będzie grał w IV lidze. Wśród powodów takiego postanowienia wymienia się piłkarskie zasługi klubu, a także zgodę, która wydała warszawska centrala.
Najwięcej jednak zrobili kibice katowickiej drużyny, którzy nie opuścili GKS-u, gdy spadł z ekstraklasy, i potem, kiedy nie otrzymał licencji na grę w drugiej lidze. Założyli stowarzyszenie, które teraz będzie prowadzić klub. To właśnie oni podjęli starania o uratowanie IV ligi dla GKS-u – pisali petycje, zbierali podpisy, konsultowali się z prawnikami, a w wolnych chwilach sprzątali stadion.
Dzisiejsza decyzja działaczy pozwoliła im odetchnąć z ulgą. - Teraz praca rusza pełną parą - mówią. Pierwszy czekający ich drużynę mecz to wyjazdowe spotkanie z zespołem Zielonych Żarki. Choć zestawienie może i brzmi dziwnie, sami kibice przyznają, że od czegoś trzeba zacząć.