Piłkarze Barcelony zebrali się na stadionie Camp Nou, by uczcić pamięć byłego trenera "Dumy Katalonii" Tito Vilanovy. 45-letni Hiszpan zmarł wczoraj po kilkuletniej walce z chorobą nowotworową. "Walczył do ostatniego dnia, do ostatniej chwili, zawsze silny i optymistycznie nastawiony. Opuściła nas wspaniała osoba" - powiedział kapitan zespołu Carles Puyol.
Oprócz zawodników w uroczystości wzięli udział Gerardo Martino, który zastąpił Vilanovę (wcześniej tymczasowo obowiązki przejął po nim Jordi Roura), dyrektor sportowy klubu Andoni Zubizarreta oraz prezes "Barcy" Josep Maria Bartomeu. Zgromadzeni wpisali się do księgi kondolencyjnej, a następnie w ciszy wpatrywali się w wielki obraz przedstawiający swego byłego trenera.
To ogromnie ciężki moment. Podczas tej dwuipółletniej walki Tito był dla nas wzorem. Walczył do ostatniego dnia, do ostatniej chwili, zawsze silny i optymistycznie nastawiony. Życzymy jego rodzinie i bliskim wiele odwagi. Opuściła nas wspaniała osoba - podkreślił Puyol.
Ze względu na śmierć Vilanovy odwołano konferencję prasową przed jutrzejszym spotkaniem wyjazdowym z Villarreal, a trening zamknięto dla mediów. Ten pojedynek, podobnie jak pozostałe mecze 35. kolejki, poprzedzi minuta ciszy na cześć zmarłego wczoraj trenera.
Jego pamięć uczcili także zawodnicy Bayernu Monachium, których szkoleniowcem jest Josep Guardiola. Vilanova był w Barcelonie przez pięć lat jego asystentem, a w czerwcu 2012 został następcą. W dzisiejszym meczu ligowym z Werderem Brema mistrzowie Niemiec wystąpili z czarnymi opaskami, a spotkanie poprzedziła minuta ciszy.
Z głębokim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Tito Vilanovy. Poznaliśmy go jako wielkiego człowieka i wspaniałego trenera. Bardzo go za to ceniliśmy - można przeczytać w komunikacie na stronie internetowej Bawarczyków podpisanym przez prezesa klubu Karla-Heinza Rummenigge. Wiadomość została napisana w języku niemieckim oraz katalońskim.
Po śmierci 45-letniego szkoleniowca zjednoczyła się także hiszpańska prasa, która zazwyczaj dzieli się na dwa obozy - wspierających Real Madryt i Barcelonę. "Żegnaj Tito, twoja walka była dla nas lekcją" - napisano w sobotnim wydaniu gazety "Marca", które zawiera 12-stronnicowy dodatek poświęcony Vilanovie.
"Tito zmarł, futbol w żałobie" - głosi nagłówek w dzienniku "As". Autor tekstu Alfredo Relano - jak wielu innych publicystów - podkreślił, że śmierć przedwcześnie zakończyła rozwijającą się karierę tego trenera. Wreszcie Tito, człowiek stojący w cieniu Guardioli, rozbłysnął własnym światłem. Wtedy jednak zdradliwa choroba pozbawiła go sukcesu, na który bardzo zasłużył. Cóż za niesprawiedliwość! - zaznaczył Relano.
"El Pais" przypomniał, że to pod wodzą tego szkoleniowca Barcelona wyrównała ligowy rekord Realu Madryt z sezonu 2011/12 i zdobyła w meczach ekstraklasy 100 punktów. Ten wyczyn jest jego dziedzictwem, ale pozostawia gorzkie poczucie niedokończonej pracy, bo Tito nie miał czasu, by ustanowić kolejny rekord - napisał dziennikarz tej gazety Jordi Costa.
"Barca" pod wodzą Vilanovy wywalczyła w ubiegłym roku mistrzostwo Hiszpanii. Po raz pierwszy nowotwór ślinianki zdiagnozowano u niego w 2011 roku. Wtedy po trzech tygodniach od operacji wrócił do pracy. W grudniu następnego roku, gdy już samodzielnie prowadził "Dumę Katalonii", na kilka tygodni jego obowiązki musiał przejąć asystent Jordi Roura. U Vilanovy stwierdzono bowiem nawrót choroby.
Ponownie przeszedł zabieg, a następnie ponad dwa miesiące leczył się w Nowym Jorku, po czym w marcu 2013 powrócił do ojczyzny i prowadzenia drużyny. W lipcu ogłosił jednak, że nie może już kontynuować pracy.
(MRod)