Raków Częstochowa po raz pierwszy w stuletniej historii klubu zdobył piłkarski Puchar Polski. W finale w Lublinie pokonał pierwszoligową Arkę Gdynia 2:1 (0:0). "Byliśmy jak zawsze konsekwentni. To fantastyczna chwila" - skomentował trener zwycięzców Marek Papszun.
Faworyt nie zawiódł, choć jeszcze na 10 minut przed końcem regulaminowego czasu gry na Arenie Lublin zanosiło się na niespodziankę, bo pierwszoligowa Arka prowadziła z Rakowem 1:0. Ostatecznie kandydat do wicemistrzostwa kraju wygrał 2:1, potwierdzając znakomitą dyspozycję w tym sezonie.
To fantastyczna chwila dla całej drużyny, dla kibiców i dla klubu obchodzącego właśnie swoje stulecie. Ten triumf to chluba, największy sukces w stuletniej historii - powiedział trener Rakowa.
Na pomeczowej konferencji prasowej, szkoleniowiec częstochowian mówił też, że brał pod uwagę taką sytuację, jaka miała miejsce do 81. minuty.
Papszun chwalony był za wprowadzane zmiany w zespole, bo na przykład zwycięską bramkę zdobył David Tijanic, który na boisku pojawił się w 80. minucie, a sukces swojej drużynie zapewnił dziewięć minut później.
Planowałem wprowadzenie Davida, choć wcześniej nie wiedziałem czy więcej będzie miał zadań ofensywnych czy obronnych. Cieszę się, że dokonane zmiany przyniosły efekt - dodał szkoleniowiec, którego dziennikarze pytali także o przyszłość.
Pracujemy nad transferami i choć jesteśmy małym klubem, nie poddajemy się i będziemy chcieli jak najlepiej zaprezentować się w europejskich pucharach. Dzisiejszy sukces to duża rzecz dla klubu, spełnienie marzeń właściciela, ale też wyzwanie dla środowiska i miasta do podnoszenia na wyższy poziomu organizacyjnego - zauważył.
W trakcie konferencji do sali niespodziewanie wbiegli wszyscy piłkarze Rakowa ze zdobytym pucharem i szampanami, śpiewając "Puchar jest nasz" i skandując "Marek Papszun, Marek Papszun...".