Piast Gliwice w sobotę zmierzy się w meczu o Superpuchar Polski z Lechią Gdańsk. Gliwiczanie do meczu o to trofeum podchodzą na poważnie mimo że już w środę czeka ich rewanżowe starcie w I rundzie eliminacji Ligi Mistrzów z BATE Borysów. O pierwszym meczu eliminacyjnym europejskich pucharów, ale też spotkaniu z Lechią i byciu kapitanem Piasta z Marcinem Pietrowskim rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.
Wojciech Marczyk, RMF FM: Przed wami mecz o Superpuchar z Lechią. Jest problem co wybrać: Ligę Mistrzów czy puchar? Podobno polskie zespoły nie mogą rywalizować na dwóch frontach.
Marcin Pietrowski: Nie. Myślę, że nie musimy z niczego rezygnować. Mamy fajną kadrę na tyle, żeby walczyć na wszystkich frontach i będziemy chcieli pokazać jutro, że nasz zespół faktycznie jest szeroki. Trener już zapowiedział, że mogą być jakieś rotacje. Myślę więc, że jesteśmy przygotowani na walkę na kilku frontach.
Dla was, dla zawodników to ważne trofeum? Bo dla klubu na pewno, ponieważ jeszcze nigdy go nie zdobył.
Oczywiście. Jest to kolejne trofeum. Ludzie różnie podchodzą do Superpucharu, ale jednak jest to mecz mistrza Polski ze zdobywcą Pucharu Polski. Jest to coś fajnego.
W meczu eliminacji Ligi Mistrzów z BATE Borysów wyszedłeś z opaską kapitańską, to trochę podbudowuje?
Najpierw trzeba podkreślić, że kapitanem drużyny jest Gerard Badia. Ikona klubu. Kuba Szmatuła jest zastępcą, a ja jestem, powiedzmy, trzecim kapitanem w momencie ich nieobecności. Wtedy rzeczywiście przejmuję tę opaskę. Byłem kapitanem w tym meczu i to było coś fantastycznego. Myślę, że wiele osób od nas z drużyny w momencie zagrania hymnu Ligi Mistrzów - który tak naprawdę nie powinien być zagrany - myślało tak samo, że jest to fantastyczne uczucie. Naprawdę mogła się łezka zakręcić w oku.
Wy byliście przygotowani na hymn, wiedzieliście, że on będzie? Czy też was to trochę zaskoczyło?
Byliśmy ogromnie zaskoczeni, bo wiedzieliśmy, że w ostatniej fazie rundy kwalifikacyjnej jest on grany. Było to miłe zaskoczenie i dużo uśmiechu pojawiło się na twarzy.
Chciałem jeszcze wrócić do tego wyboru rozgrywek. Naprawdę tak jest? Bo wielu z was mówi, że to jest początek sezonu. Macie dużo sił i chęci do grania. Pewnie wasze przygotowania też były ułożone pod ten terminarz, bo przecież wszyscy wiedzieli jaki on jest.
Oczywiście, że tak. Wcześniej też ekstraklasa grywała co trzy dni i my z tym nie mieliśmy żadnego problemu, bo punktowaliśmy bardzo dobrze. Naprawdę my jesteśmy profesjonalistami. Jesteśmy przygotowani do tego, żeby grać co trzy dni mecz. Nasze organizmy są na tyle wydolne, że z takim obciążaniem sobie poradzą.
Da się "wyłączyć głowę" na tyle, żeby nie myśleć o rewanżu z BATE, a tylko o Superpucharze?
Oczywiście, że tak. To, na czym bazowaliśmy w zeszłym sezonie, czyli koncentracja tylko na kolejnym meczu, dała nam w zasadzie mistrzostwo - nie wybiegaliśmy za daleko w przyszłość. Tak samo jest też teraz. Cieszymy się z tego, że pokazaliśmy się z dobrej strony na Białorusi, ale na ten moment najważniejszym meczem dla nas jest ten z Lechią o Superpuchar.
Jaki to będzie mecz?
Myślę, że może to być trochę inny mecz, niż poprzednie z Lechią. Lechia trochę się przebudowała. U nas tych zmian nie ma aż tak dużo - chociaż nie wiemy jeszcze, w jakim ustawieniu zagramy. Myślę, że będzie to inny mecz i trenerzy na pewno nas do niego dobrze przygotowują.
Przed pierwszym meczem z BATE wszyscy powtarzaliście, że zespół z Białorusi jest faworytem. Po dobrym remisie na wyjeździe - to wy nim jesteście?
Ciężko powiedzieć. Na pewno jesteśmy silniejsi w meczach u siebie, niż wyjazdowych. Przynajmniej w polskich rozgrywkach. Rzeczywiście tego doświadczenia europejskiego mamy sporo, sporo mniej niż Bate. To jest jednak piłka nożna. Takie dywagacje są fajne dla dziennikarzy i kibiców, ale tak naprawdę liczy się tylko to w jakiej jesteś dyspozycji i jak dobrze rozumiesz się z chłopakami z drużyny. To ma największe przełożenie, a nie historia i statystyki.
Dla was rewanż z BATE może być historyczny. Piast w eliminacjach Ligi Mistrzów jeszcze nie wygrał.
Chcielibyśmy przypieczętować tę naszą dobra grę historycznym zwycięstwem w Lidze Mistrzów. Fajnie by było, żeby ten sen trwał jak najdłużej.
Wy traktujecie to faktycznie jako sen? Czy jako nagrodę? Chcecie pokazać, że tak jak w lidze nikt na was nie stawiał, a możecie utrzeć nosa kilku lepszym klubom?
Nasze ambicje są duże, bo oczywiście chcemy jak najdalej zajść. Jednak wiemy, że to jest nagroda za nasz bardzo dobry poprzedni sezon. Jednak naprawdę aż tak w przyszłość nie wybiegamy i nie myślimy co byśmy chcieli ugrać - chcemy się pokazać z jak najlepszej strony. Każdy chce wypromować siebie. Każdy chce też wypromować klub i to, co ugramy będzie na pewno na plus.
Atmosfera w szatni na pewno jest świetna? Mistrzostwo, mecz o Superpuchar, eliminacje Ligi Mistrzów rozpoczęte bardzo dobrze.
Atmosfera jest fantastyczna, ale na ten moment nie ma czasu, żeby coś świętować, bo mecze są co trzy dni i w zasadzie o meczu na Białorusi trzeba zapomnieć. Myśli już znowu o meczu z Lechią.
Teraz przed wami intensywny czas. Mecz o Superpuchar. Rewanż z BATE. Potem już znów liga i właściwie granie co trzy dni?
Bardzo intensywny okres nas czeka. Życzyłbym sobie i nam wszystkim, żebyśmy grali co trzy dni przez cały sezon.