Po 45 latach od ostatnich igrzysk w Rzymie ogień olimpijski znów jest w stolicy Włoch. W Czwartkowy poranek rozpoczął swoją wędrówkę po kraju, która zakończy się 10 lutego w Turynie. To właśnie tam odbędzie się zimowa olimpiada 2006.

Ogień olimpijski przywieziono w środęwojskowym samolotem z Aten. Uroczyście przekazano go prezydentowi Włoch, a Carlo Azeglio Ciampi wręczył pochodnię złotemu medaliście z igrzysk w Atenach, maratończykowi Stefano Baldiniemu.

Ogień był już w Watykanie. Tam płomień pobłogosławił papież Benedykt XVI. Wszędzie sztafetę witały tłumy rzymian. Ogień wędrował po Rzymie także w piątek, potem wyruszył w dalszą podróż do najdalszych zakątków Italii.

Spodziewamy się ogromnego entuzjazmu na całej trasie. Będziemy w najpiękniejszych miejscach Włoch. Zdjęcia z tego wydarzenia zobaczy cały świat. To będzie niezapomniana chwila - powiedział RMF szef komitetu olimpijskiego Valentino Castellani. Olimpijska pochodnia będzie latać helikopterem, płynąć okrętem wojennym i wenecką gondolą. W sumie pokona ponad 11300 kilometrów.

Płomień zamknięty w pochodni o wysokości 70 centymetrów i wadze 1800 gramów nieść będzie w sumie 10 tys. osób, każda przez 400 metrów. W rękach trzymać go będą między innymi as klubu Roma Francesco Totti oraz piłkarz Lazio Paolo Di Canio, piosenkarz Gianni Morandi, projektant mody Giorgio Armani i nestor telewizyjnych prezenterów Pippo Baudo.

Wciąż największą tajemnicą jest to, kto zapali znicz na stadionie w Turynie 10 lutego. Według bukmacherów, przyjmujących zakłady w tej sprawie, największe szanse mają były słynny narciarz Alberto Tomba oraz motocyklowy mistrz świata Valentino Rossi.