Wojskowym samolotem Hercules przywieziono z Aten do Rzymu ogień olimpijski na zimowe igrzyska w Turynie. Jego "odbiór" osobiście nadzorował Valentino Castellani, przewodniczący komitetu organizacyjnego olimpiady.
Jutro czeka nas uroczyste rozpoczęcie sztafety, której trasa biegnie wzdłuż i wszerz Włoch, i ma w sumie długość 11 300 kilometrów. Pochodnia z olimpijskim ogniem będzie podróżować promem, okrętem wojennym, helikopterem i statkiem .
Płomień zamknięty w pochodni o wysokości 70 centymetrów i wadze 1800 gramów nieść będzie w sumie 10 tysięcy osób - każda przez 400 metrów. Jako pierwszy ogień otrzyma włoski maratończyk Stefano Baldini. Na cztery dni przed ceremonią otwarcia zimowej olimpiady pochodnia dotrze nawet na Mont Blanc.
Wciąż największą tajemnicą jest to, kto 10 lutego zapali znicz na stadionie w Turynie. Według bukmacherów, największe szanse mają były słynny narciarz Alberto Tomba oraz motocyklowy mistrz świata Valentino Rossi.