Członkowie reprezentacji Norwegii na lekkoatletyczne mistrzostwa świata w Katarze (27 września - 6 października) poproszeni zostali o zabranie puchowych kurtek, czapek i szalików.
Powodem są ogromne różnice pomiędzy temperaturą na zewnątrz i w klimatyzowanych pomieszczeniach, co może grozić przeziębieniem.
Temperatura na zewnątrz wynosi 35-40 stopni w cieniu, natomiast klimatyzacje są zwykle nastawione na 20 stopni. Ryzyko przeziębienia dla osób nieprzyzwyczajonych do tego systemu jest bardzo duże, a nawet najdelikatniejsze może wypłynąć na wyniki lub nawet sam start. W Dausze jest większe ryzyko, że zamarzniemy niż śmierci z powodu ekstremalnego upału - powiedział Gjert Ingebrigtsen, ojciec i trener trzech mistrzów Europy na 1500 metrów - Henrika (2012), Filipa (2016) i Jakoba (2018).
Wyjaśnił, że podczas rozgrzewki w niespotykanym dla Norwegii upale rozgrzani zawodnicy później przebywają w pomieszczeniach "call room", w których oczekują na prezentację i wyjście na start. Tam odczuwa się wręcz mróz, a każda minuta sprawia wrażenie wieczności - zauważył.
Karoline Bjerkeli Groevdal, która wystartuje na 3000 metrów z przeszkodami powiedziała, że otrzymała ścisłe wytyczne, aby w klimatyzowanych pomieszczeniach zakładać puchową kurtkę i czapkę, a najlepiej dłuższy płaszcz, aby chronił też nogi przed dramatyczną zmianą temperatury. Takie okrycia używane przez skoczków narciarskich zabierze ze sobą ekipa Norwegii, jak również szczególnie ważne... nauszniki, pożyczone od reprezentacji w biegach narciarskich i biathlonie.
Doszło do paradoksu, ponieważ jadąc w jedno z najcieplejszych miejsc świata zabieramy stroje zimowe - zaznaczył kierownik reprezentacji Norwegii Erlend Slokvik.