W sobotę po raz 106. rozpocznie się najbardziej znany we Włoszech wyścig kolarski zaliczany do wielkich tourów - Giro d'Italia. Na starcie zobaczymy niestety tylko jednego Polaka - Cesare Benedettiego. Faworytami tegorocznej edycji są Belg Remco Evenepoel i Słoweniec Primoz Roglić. "Roglić ma o wiele większe doświadczanie. Ma już za sobą sporo wielkich tourów. 3 razy wygrał hiszpańską Vueltę i to na pewno przemawia na jego korzyść" - podkreśla były kolarz Przemysław Niemiec, który sam Giro d’Italia przejechał 6 razy. O tegorocznej edycji Giro i o jego trasie, którą zna świetnie, rozmawiał z nim Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.
Tegoroczna edycja Giro d’Italia rozpocznie się w sobotę indywidualną jazdą na czas w Abruzji. W sumie organizatorzy w czasie tegorocznej edycji przewidzieli aż 3 etapy jazdy indywidualnej na czas, czyli ponad 70 km. Szczególnie ciekawie zapowiada się ostatnia z nich, przewidziana na 20. etapie. Po płaskim początku kolarzy czeka trudny podjazd na Monte Lussari.
Wydaje się, że kolarze, którzy będą walczyć o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, rozpoczną rywalizację na tym etapie na rowerze do jazdy na czas, a po 10 kilometrach na pomiarze czasu przesiądą się na zwykły rower, by wjechać na wysokość 1776 m.n.p.m, gdzie będzie meta etapu - wyjaśnia Przemysław Niemiec, który pokonała podjazd na Monte Lussari.
Bardzo ciekawie zapowiada się rywalizacja na 19. etapie, który nazywany jest królewskim, bo wiedzie przez najtrudniejsze przełęcze Dolomitów. Kolarze będą musieli pokonać podjazd na Tre Cime di Lavaredo, który po 10 latach znów pojawił się na trasie Giro. Ten pojazd świetnie pamięta Przemysław Niemiec.
To specyficzny i bardzo ciężki podjazd. Jechałem go dokładnie 10 lat temu, kiedy zająłem 6. miejsce w Giro. Pamiętam, że był to wtedy ostatni górski etap, który jechaliśmy w śniegu i też z powodu jego opadów został on skrócony. Ten etap wygrał Vincenzo Nibali, który po raz pierwszy w karierze zwyciężył wtedy w Giro. Ja wtedy walczyłem tam ze Ś.P. Michele Scarponim o jak najwyższe miejsce w klasyfikacji generalnej. Tam wtedy była usytuowana meta i wiem, że na górze było tak zimo, że po finiszu wszyscy poszliśmy zaraz do wielkich wojskowych namiotów w których było znów tak ciepło, że aż ręce nas bolały - wspomina z uśmiechem Przemysław Niemiec.
To nie będzie jednak najwyższy szczy tegorocznego Giro d’Italia. Ten kolarze pokonają na 13 etapie 19 maja. Meta tego etapu znajduje się w Szwajcarii. Zawodnicy pojadą wtedy przez przełęcz św. Bernarda. Będzie to tak zwanych dach wyścigu - po włosku Cima Coppi - i wznosi się on na wysokości aż 2469 m n.p.m i co ciekawe leży jeszcze na nim śnieg i trwają dopiero przygotowania trasy.
Tam dopiero ciężki sprzęt na gąsienicach przygotowuje tę trasę. Śniegu jest tam naprawdę mnóstwo i widać tylko żółte wystające paliki, które pokazują gdzie są krawędzie drogi. Kiedy trasa jest już gotowa, to naprawdę świetnie to wygląda. Kolarze jadą po mokrym asfalcie, a po bokach mają bandy ze śniegu wysokie na kilka metrów. Można powiedzieć, że jedzie się wtedy takim korytarzem. Ja czegoś takiego doświadczyłem pokonując podjazd na Stelvio. To jest wyjątkowe uczucie - podkreśla były kolarz włoskiej grupy Lampre.
Wygrana rozstrzygnie się między Roliciem a Evenepoelem.
Na starcie zabraknie zwycięzcy poprzedniej edycji Giro Australijczyka Jaia Hindleya, który przygotowuje się do Tour de France. Pojedzie natomiast Evenepoel. Młody Belg wygrał w ubiegłym roku swój pierwszy wielki tour - Vuelta a Espana.
Apetyt na zwycięstwo w Giro ma także 33-letni Roglić, trzykrotny triumfator Vuelta a Espana. Lider ekipy Jumbo-Visma startował w tym sezonie tylko w dwóch wyścigach - Tirreno-Adriatico i Dookoła Katalonii. Oba wygrał. W Katalonii pokonał o sześć sekund Evenepoela.
Roglić ma o wiele większe doświadczenie. Ma już za sobą sporo wielkich tourów. 3 razy wygrał hiszpańską Vueltę i to na pewno przemawia na jego korzyść. Evenepoel dopiero wchodzi w ściganie na najwyższym poziomie i wielkie toury, więc ja ja bym stawiał na Roglicia, on będzie miał dużą przewagę na tych niezwykle trudnych podjazdach, jakie będą w tym roku na Giro. - wyjaśnia Przemysław Niemiec.
Zwycięzcę 106. edycji Giro d’Italia poznamy w Rzymie 28 maja.