Jutro w Sofii rozpoczną się Mistrzostwa Świata w short-tracku. Liczymy oczywiście na Natalię Maliszewską, która w tym sezonie zdominowała rywalizację na dystansie 500 metrów. Zdobyła Puchar Świata i wywalczyła Mistrzostwo Europy. Teraz jest szansa na kolejny sukces, choć jak zwykle w tak trudnej dyscyplinie o medal będzie ciężko.
Kończy się przełomowy sezon dla Natalii Maliszewskiej. Gdy przed rokiem po odpadnięciu w ćwierćfinale Igrzysk w Pjongczangu mówiła o tym, że w Pekinie chce zdobyć olimpijskie złoto, można było to traktować z lekkim przymrużeniem oka. Kiedy w marcu 2018 została wicemistrzynią globu można było narzekać, że po Igrzyskach światowa czołówka nie miała już motywacji, żeby walczyć o medale. Ten sezon potwierdza jednak, że Maliszewska to bardzo świadoma sportsmenka, która wie co chce osiągnąć i konsekwentnie dąży do celu.
Podobnie jak jej trenerka Urszula Kamińska, która tak opisuje ostatnią metamorfozę swojej podopiecznej: W rozwoju każdego zawodnika są takie płynne przejścia z pewnego etapu na kolejny i Natalia zrobiła w tym sezonie ten krok. To co prezentuje w tym momencie to bardzo dobre wyniki, ale co najważniejsze - stabilne. Przepracowała sezon bardzo solidnie. Nie wypadły jej żadne dni treningowe podczas przygotowań. Można było podejrzewać, że jeśli my trenerzy będziemy mieć kontrolę nad tym procesem, to ta forma się po prostu utrzyma.
To udało się osiągnąć, ale jak przyznaje Kamińska, jest to dopiero początek drogi, a celem są, wspomniane przez Natalię, Igrzyska w Pekinie.
W Chinach ma błyszczeć jednak nie tylko Maliszewska: Wcześniej pracowałam w Rosji. Tam osiągnęliśmy z kadrą narodową wielkie sukcesy. Moim marzeniem zawsze był powrót do kraju i zrobienie tu tego samego. Powoli te cele realizujemy. Mamy świetny team szkoleniowców. Jest trener Gregory Durand, jest trener przygotowania siłowego Jakub Jaworski. Mamy już fizjoterapeutę, którego wcześniej brakowało. Mamy psychologa. Ja nie zmieniam swojej linii przygotowań. Chcemy przygotować dwie grupy sztafetowe do Igrzysk w Pekinie, a żeby nam się to udało to większość zawodników musi jeździć na poziomie podobnym do Natalii - mówi Kamińska.
Natalia Maliszewska ma być więc początkiem poważnej zmiany w polskim short-tracku. Jej postępy z ostatnich miesięcy potwierdzają, że obrana droga jest prawidłowa: Chcieliśmy u Natalii i całej grupy poprawić wytrzymałość szybkościową, czyli wytrzymanie dystansu 1000 metrów. To spowoduje, że prędkości w sztafecie będą dłużej utrzymywane. To się potwierdziło, bo Natalia zaczęła jeździć w finałach także tego dłuższego dystansu. A taka maksymalizacja potencjału nastąpi w roku przedolimpijskim. Wtedy zdecydujemy co zrobić w Pekinie: wybrać jeden czy dwa dystanse. W tym sezonie Natalia ma najwyższą na świecie prędkość maksymalną. 8,3 sekundy na okrążeniu 111 metrowym. To około 50 km/h i czasami z taką prędkością zawodnik uderza w bandy. Do tego trzeba odwagi, żeby taką prędkość rozwinąć. Nie każdy potrafi to zrobić, a niektórzy się po prostu boją - tak opisuje swoją podopieczną Urszula Kamińska, która ma także nadzieję, że sukcesy Maliszewskiej przełożą się na kolejne. Szczególnie, jeśli chodzi o popularność dyscypliny w naszym kraju: O to chodziło, żeby wypromować short-track. Ten sport może być sportem powszechnym. W każdym większym mieście jest lodowisko hokejowe. To nie jest wielka sztuka, żeby rozwinąć ten sport i abyśmy byli w nim potęgą, jak Holandia w łyżwiarstwie szybkim i w short-tracku. Mam nadzieję, że więcej dzieci będzie przychodziło do naboru i będziemy mogli wybierać takie brylanciki, jak siostry Maliszewskie.
Na razie więc czekamy na to, aż kolejni zawodnicy i zawodniczki zrobią progres i zaczną pomału odnosić pierwsze sukcesiki w Pucharze Świata. Natalia Maliszewska przebojem wdarła się do światowej czołówki i oby tam już została. Tak Urszula Kamińska ocenia największe zalety naszej mistrzyni: Taktycznie rozgrywa biegi bardzo dobrze. W tej chwili potrafi przejechać bieg nie tylko jadąc z przodu od początku do końca. Potrafi wyjść z opresji, jadąc w środku stawki czy na końcu. To są te kolejne klucze, które trafiają do plecaka, noszonego przez Natalię na plecach. I to nimi będzie otwierała kolejne drzwi na Igrzyskach w Pekinie i miejmy nadzieję także na kolejnych. Dynamiczny start, świeżość umysłu, szybkość podejmowania decyzji, umiejętności taktyczne. To są atuty Natalii.
Rywalizacja na torze w stolicy Bułgarii rozpocznie się w piątek biegami eliminacyjnymi na dystansach 500, 1000 i 1500 metrów. Finały na dystansach 1500 i 500 metrów - zwłaszcza ten drugi jest ważny dla polskich kibiców - zaplanowane są na sobotnie popołudnie.