W zwycięskim meczu Polski z Chinami w mistrzostwach świata koszykarzy arbitrzy popełnili zbyt wiele błędów - uważa były sędzia międzynarodowy i były komisarz FIBA Krzysztof Koralewski. "Nie widziałem tylu błędów i to jeszcze na turnieju tej rangi" - powiedział.
Biało-czerwoni pokonali w Pekinie rywali po dogrywce 79:76. W czwartej kwarcie, gdy ważyły się losy spotkania, przy prowadzeniu gospodarzy 70:69, Polacy przejęli - na 12 sekund przed końcem tej części - piłkę przy wyrzucaniu jej zza linii boiska przez Chińczyków, ale arbitrzy uznali, że popełniony został faul.
Dawno nie widziałem tylu błędów i to jeszcze na turnieju tej rangi, na mistrzostwach świata. Przez dwie i pół, trzy kwarty błędy rozkładały się po równo na obydwie strony, ale w czwartej kwarcie wyglądało to katastroficznie. Był straszny jazgot, straszna presja, a sędziowie pozwolili sobie na to, żeby wszyscy wywierali na nich presję. Ale tak jest na turniejach w meczach z gospodarzami. To źle wyglądało. Krzywdziło Polaków - ocenił Koralewski, który od dwóch lat jest sędzią odpowiedzialnym za szkolenie arbitrów w Eurolidze koszykarzy, a wcześniej przez 15 lat był instruktorem sędziów FIBA.
Zdaniem Koralewskiego kuriozalna była także sytuacja z poprawianiem siatki kosza na 4,2 sekundy przed końcem czwartej kwarty przed rzutami Mateusza Ponitki, który przechwycił piłkę i popędził na kosz. Lider reprezentacji był faulowany, a przy okazji starcia zerwała się siatka kosza. Jej naprawienie trwało blisko pięć minut, bo przez dłuższy poszukiwano pracowników służby technicznej. Ponitka wykorzystał jeden wolny i był remis 72:72 dający Polakom dogrywkę.
Naprawianie jednego oczka siatki kosza, bo przecież nie urwała się cała siatka, trwało pięć minut. A działo się to przed decydującymi rzutami wolnymi rywala. Nie było takiej historii w koszykówce. Byłem przekonany, że Mateusz, za którego trzymam kciuki, trafi obydwa rzuty i nie byłoby dogrywki. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy. Trzymam kciuki za naszą reprezentację - dodał arbiter, który sędziował mistrzostwa świata koszykarek w 1994 roku w Australii.
Ponitka uzyskał 25 pkt, miał dziewięć zbiórek, cztery bloki, trzy asysty, dwa przechwyty i tylko dwie straty, co dało mu najwyższy na parkiecie (wśród zawodników obydwu ekip) indeks efektywności - 32. Trafił 7 z 10 rzutów z gry, ale jego noty mogły być jeszcze wyższe, gdyż szwankowała skuteczność wolnych - trafił 11 z 17.