Piłkarska reprezentacja Polski dziś wieczorem na PGE Narodowym w Warszawie zagra z reprezentacją Holandii o kolejne punkty Ligi Narodów. To rywal dla naszej kadry bardzo wymagający. Poprzedni mecz w Rotterdamie zakończył się wynikiem 2:2. Tym razem o zwycięstwo znów będzie trudno. Do kadry wrócił bowiem m.in.: Virgil Van Dijk. „Jest to drużyna z olbrzymią jakością i z wieloma świetnymi zawodnikami na każdej pozycji” – zaznacza obrońca naszej reprezentacji Kamil Glik. Po raz ostatni Polacy pokonali Holendrów w 1979 roku.
Dzisiejszy mecz może zapewnić naszej reprezentacji utrzymanie w najwyższej dywizji Ligi Narodów. Kadra prowadzona przez Czesława Michniewicza musiałaby jednak pokonać Holendrów, którzy prowadzą w tabeli naszej grupy z dorobkiem 10 punktów. Polacy zajmują 3. miejsce i mają 3 oczka przewagi nad Walią. Jeżeli dziś więc wygrają lub remisują z Holandią, a Belgia pokona Walię, to Biało-czerwoni będą już pewni utrzymania.
Poprzedni mecz zakończył się wynikiem 2:2. Bramki zdobyli wtedy nieobecny na tym zgrupowaniu z powodu kontuzji Matty Cash i Piotr Zieliński. Ten mecz będzie jednak zupełnie inny, bo do składu holenderskiej kadry wrócił m.in.: Virgil Van Dijk.
Sposobem na Holendrów może się okazać gra dwoma tzw. "dziesiątkami", czyli ofensywnymi pomocnikami, którzy będą ustawieni na plecami Roberta Lewandowskiego. Wiele wskazuje na to, że tak dziś zagrają Piotr Zieliński i Sebastian Szymański. Ten mecz będzie na pewno szczególny dla Szymańskiego, który od początku tego sezonu występuje w Feyenoordzie Rotterdam. Pola w tym sezonie zdobył już w holenderskiej Eredivisie dla swojego klubu 2 gole.
To jest młody, ale zarazem już doświadczony zawodnik. On takimi emocjami za bardzo się nie przejmuje. To nie wypływa na niego w negatywny sposób. Może go jedynie jeszcze bardziej zmotywować. Co ciekawe od niego z klubu nie ma żadnego reprezentanta w kadrze Holandii, a z Ajaxu jest 10. - mówił na przedmeczowej konferencji Czesław Michniewicz.
Wśród kibiców Feyenoordu pojawiły się już nawet głosy, że klub z Rotterdamu jest po raz kolejny pomijany przy powołaniach mimo, że wielu graczy na nie zasługuje, a wszystko dlatego, że Luis Van Gaal - selekcjoner holenderskiej kadry - przez wiele lat prowadził zespół z Amsterdamu.
Wiele wskazuje na to, że dziś na boisku nie zabraknie też pojedynków między klubowymi kolegami. Strzały Robert Lewandowskiego będzie się starał powstrzymać m.in.: Frankie De Jong.
Dzisiejszy mecz będzie również pojedynkiem napastników. Lewandowski, kontra Depay. Polak przychodząc do Barcelony zabrał Holendrowi nie tylko miejsce w składzie, ale także numer na koszulce. Wygrana w takim spotkaniu i ewentualne wpisanie się na listę strzelców pozwoliłoby więc odegrać się Depayowi, za klubowe niepowodzenia i przegraną rywalizację z Lewandowskim.