Polska przegrała w Goeteborgu ze Szwajcarią 24:31 (12:14) w swoim drugim meczu grupy F pierwszej fazy mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych. Biało-czerwoni praktycznie stracili szanse na awans do drugiej rundy. To druga porażka podopiecznych trenera Patryka Rombla, którzy w piątek ulegli Słowenii 23:26.
Polacy przez cały mecz nie zrobili nic, aby zatrzymać asa rywali, jednego z najlepszych piłkarzy ręcznych świata - Andy'ego Schmida. 36-letni rozgrywający niemieckiego Rhein Neckar Loewen bez specjalnych przeszkód kierował grą swojego zespołu i regularnie powiększał konto bramkowe. W sumie zdobył... 15 goli.
Podobnie jak w piątkowym spotkaniu ze Słowenią, gra biało-czerwonych znacznie lepiej wyglądała przed przerwą. Chociaż trzeba przyznać, że już wtedy kibice przeżywali sporą huśtawkę nastrojów. Szczególnie dobrze prezentowali się w pierwszych pięciu minutach, kiedy wygrywali 3:1. Następne pięć było, delikatnie mówiąc, bardzo nieudane. Polacy grając w przewadze nie tylko nie stworzyli żadnej dogodnej sytuacji, ale jeszcze tracili kolejne gole. W 10. minucie to Szwajcarzy wygrywali 5:3.
Potem znów biało-czerwoni na chwilę odżyli i po udanych interwencjach Adama Morawskiego ponownie wyszli na prowadzenie - 7:6 w 17. min. Jednak w końcówce pierwszej połowy ponownie oddali inicjatywę rywalom. Rzucali silnie, ale nieprecyzyjnie, a w obronie zupełnie nie radzili sobie ze Schmidem. W dodatku wręcz w kompromitujący sposób rozgrywali piłkę, gdy grali z przewagą zawodnika. Nie potrafili skonstruować wtedy choćby jednej udanej akcji w ataku i zamiast doprowadzić do wyrównania, to przeciwnicy powiększali swój dorobek.
Mimo wszystko udawało się jeszcze utrzymywać kontakt i gdy wydawało się, że pierwsza połowa będzie przegrana jedną bramką - trafienie dla rywali w ostatniej sekundzie zaliczył, rzutem "rozpaczy" z około 11 metrów, Roman Sidorowicz, który ma na koncie cztery mecze w młodzieżowej reprezentacji Polski.
Pierwszego gola po zmianie stron drużyna Rombla zdobyła dopiero w 37. minucie (13:16). Potem jeszcze przez jakiś czas udawało się utrzymywać dwie bramki straty, ale od 45. minuty rywale zaczęli Polakom stopniowo "odjeżdżać".
Wprowadzony za kontuzjowanego w meczu ze Słowenią Przemysława Krajewskiego 18-letni Michał Olejniczak dwoił się i troił, zaliczył kilka naprawdę dobrych zagrań, ale przy kilku innych popełniał proste błędy. Pozostali koledzy też się mylili, co skrzętnie wykorzystali Helweci, którzy w końcówce prowadzili nawet ośmioma bramkami.
Polakom do rozegrania pozostał jeszcze jeden mecz - we wtorek ze Szwecją (godz. 20.30). Jeśli współgospodarze mistrzostw nie przegrają w drugim niedzielnym spotkaniu ze Słowenią - to całkowicie przekreślą szanse biało-czerwonych na awans.
Polska: Adam Morawski, Mateusz Kornecki - Michał Olejniczak 2, Piotr Chrapkowski 2, Dawid Dawydzik, Krystian Bondzior, Rafał Przybylski 2, Maciej Gębala 3, Adrian Kondratiuk 1, Piotr Jarosiewicz 1, Arkadiusz Moryto 3, Kamil Syprzak, Maciej Pilitowski, Antoni Łangowski 1, Maciej Majdziński 4, Szymon Sićko 5.
Szwajcaria: Nikola Portner 2, Aurel Bringolf - Andy Schmid 15, Lucas Meister, Lenny Rubin 3, Michal Svajlen, Marvin Lier 5, Roman Sidorowicz 3, Lukas von Deschwanden, Nicolas Raemy 1, Samuel Roethlisberger, Dimitrij Kuettel, Luka Maros, Nik Tominec, Maximilian Gerbl 1, Alen Milosevic 1.
Kary: Polska - 8, Szwajcaria - 10 min
SPRAWDŹ: Tajemnica piłkarzy ręcznych: Po co jest im potrzebny klej?