Reprezentacja Polski w piłce ręcznej pokonała Białoruś 31:30 (14:13) w pierwszym meczu drugiej fazy mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych w Danii. Biało-czerwoni zafundowali kibicom kolejny horror z happy endem. Decydującą bramkę na 3 sekundy przed końcem spotkania rzucił Mariusz Jurkiewicz.
Polacy dobrze rozpoczęli mecz i wypracowali sobie dwie bramki przewagi. Mogło być nawet lepiej, ale rzutu karnego nie wykorzystał Bartosz Jurecki. Później niestety 2-minnutowe kary w dość krótkim czasie dostali Adam Wiśniewski i Michał Szyba. To wykorzystali rywale i odrobili te niewielkie straty.
Nie potrafiliśmy rzucić bramki przez blisko 10 minut. W końcu niemoc przerwał Krzysztof Lijewski. W 17. minucie mieliśmy remis 6:6. Pod koniec pierwszej części gry trochę się przebudziliśmy. Z karnego trafił Patryk Kuchczyński, pierwszą bramkę na mistrzostwach rzucił też Karol Bielecki. Znów mieliśmy kilka punktów w zapasie, ale przed przerwą Białorusini odrobili część strat i po 30 minutach prowadziliśmy 14:13.
Drugą część gry rozpoczęliśmy słabo. Rywale rzucili trzy bramki i dopiero Kamil Syprzak zdołał wpisać się na listę strzelców. Białorusini zaczęli popełniać jednak błędy. Najpierw stratę wykorzystał Kuchczyński, a kilka chwil później odzyskaliśmy piłkę po ofensywnym faulu jednego z rywali.
W ataku grę na siebie brał Mariusz Jurkiewicz - dwie bramki i wywalczony rzut karny pozwoliły znów wyjść na prowadzenie. Nie potrafiliśmy jednak odskoczyć na więcej niż jedną bramkę. Udało się to w 44. minucie Białorusinom i to mimo tego, że grali w osłabieniu. Co więcej, w kolejnej akcji jeszcze podwyższyli wynik i trener Micheal Biegler musiał poprosić o czas. Rozpoczęła się pogoń za Białorusinami, ale nie byliśmy w stanie doprowadzić choćby do remisu. Popełnialiśmy za to kolejne błędy. Strata Jaszki, faul w ataku, dwuminutowe kary dla Jurkiewicza i Grabarczyka. Na pięć minut przed końcem spotkania byliśmy od rywali słabsi o trzy trafienia. W 58. minucie i karnym Bartosza Jureckiego traciliśmy tylko jednego gola i losy spotkania maiły się rozstrzygnąć w ciągu zaledwie stu sekund. Kiedy do końca pozostało 45 sekund, wyrównał Kuchczyński.
To nie był koniec emocji. Po faulu Białorusinów w ataku mieliśmy szansę na zwycięstwo. Kontrę faulem przerwał na 8 sekund przed końcem jeden z rywali. Biegler zaryzykował. Wprowadził w miejsce bramkarza dodatkowego zawodnika. Mimo że czasu było bardzo niewiele, udało się rzucić decydującą bramkę, a zdobył ją najlepszy zawodnik spotkania - Jurkiewicz.
(MRod)