Piłkarze Legii o 14:00 rozpoczną mecz 1/16 finału Pucharu Polski. Rywalem stołecznej drużyny będzie III-ligowy Świt Szczecin. W roli trenera Legii zadebiutuje Marek Gołębiewski, który niedawno zastąpił na stanowisku Czesława Michniewicza. Aktualni mistrzowie Polski chcą wrócić na zwycięską ścieżkę po serii porażek. W Świcie liczą na sprawienie niespodzianki.
Mecz Legii ze Świtem Szczecin nie budziłby większych emocji, gdyby nie okoliczności. Legia po pięciu kolejnych porażkach - 4 w Ekstraklasie i 1 w Lidze Europy - zmieniła trenera i to w niezbyt dobrej atmosferze, bo w mediach pojawiły się informacje o złej atmosferze w klubowej szatni. Pracę stracił Czesław Michniewcz, a zastąpił go Marek Gołębiewski - dotychczasowy opiekun rezerw "Wojskowych".
Zacząłem pracę od rozmów z piłkarzami. Zawsze kiedy przychodzi ktoś nowy, zawodnicy czują swoją szansę. Powiedziałem im, że każdy ma szansę zaistnieć w drużynie. Widziałem wielkie zaangażowanie na treningu. Każdy chce pomóc, żebyśmy wyszli z tego dołka. Powiedziałem chłopakom, że dla mnie ten mecz, to jest jak finał Ligi Europy. Chcę wystawić najsilniejszy skład i wygrać. Legia na pewno musi grać odważnie, widowiskowo, dla kibiców - podkreśla nowy opiekun aktualnych mistrzów Polski.
W Legii ciągle kłopotem są kontuzje. W meczowej kadrze zabraknie dziś m.in.: Artura Boruca, Maika Nawrockiego, Joela Abu Hanny, Mateusza Hołowni, Tomasa Pekharta czy kontuzjowanego od dawna Bartosza Kapustki. "Wojskowi" w tabeli Ekstraklasy tracą aż 18 punktów do lidera, a więc Lecha Poznań. Po słabiutkim początku sezonu w lidze, to Puchar Polski może być dla Legii ostatnią nadzieją na awans do europejskich rozgrywek w kolejnym roku. Pucharowe rozgrywki powinny być więc teraz dla stołecznej drużyny priorytetem.
W ekipie Świtu Szczecin mają świadomość, z jakim rywalem przyjdzie im się dziś zmierzyć, ale to nie znaczy, że drużyna III-ligowca nie liczy na sprawienie sensacji.
Skoro wyjdziemy 11 na 11, to wyjdziemy po to, żeby mecz wygrać. A jak to się wszystko potoczy? To zweryfikuje 90, a może 120 minut. Myślę, że nie powinniśmy przejmować się problemami Legii. Musimy wykorzystać swoją życiową szansę, bo tak ważnego meczu większość moich piłkarzy jeszcze nie grała. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony, a jak to zrobimy, to możemy sprawić niespodziankę. Dla nas to duży zaszczyt, że taki zespół możemy gościć u nas na stadionie. Taki mecz jest lepszy niż sto treningów - mówi trener Świtu Andrzej Tychowski.
W składzie Świtu występują zawodnicy, którzy w przeszłości sprawiali już niespodzianki w Pucharze Polski. Chodzi o Piotra Wojtasiaka i Patryka Baranowskiego. Obaj grali w przeszłości w Błękitnych Stargard. W 2015 roku ta drużyna była o włos od sensacyjnego awansu do finału Pucharu Polski. W półfinale w pierwszym meczu Błękitni wygrali 3:1 z Lechem Poznań, by w rewanżu po dogrywce, przegrać 1:5. Jedynego gola w tym drugim spotkaniu strzelił dla klubu ze Stargardu wspomniany Wojtasiak.