Maciej Sulęcki zdecydowanie przegrał na punkty z Demetriusem Andrade walkę o bokserskie mistrzostwo świata WBO w wadze średniej. W Providence wszyscy trzej sędziowie punktowali 120:107 na korzyść Amerykanina.
Polak już w pierwszej rundzie wylądował na deskach po lewym sierpowym. Wydawało się, że ten cios ustawił cały pojedynek.
To mnie kompletnie rozbiło. Brakowało nam pomysłu na walkę. Nie spodziewałem się, że rywal będzie tak szybki - powiedział Maciej Sulęcki na antenie TVP Sport. Jednak nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Nie poddam się - dodał.
Amerykanin od początku sprawiał wrażenie szybszego, realizował swoją taktykę, dominował. Polak miał spore problemy z trafieniem dysponującego dłuższym zasięgiem ramion i bardziej ruchliwego rywala. Sporadycznie wyprowadzał ciosy prawą ręką na korpus, co miało być receptą na defensywę walczącego przed rodzimą publicznością Andrade.
Na półmetku Polak wyraźnie przegrywał na punkty. Żeby myśleć o zwycięstwie, musiał zaryzykować i próbować przejąć inicjatywę i w końcu znokautować posiadacza mistrzowskiego pasa. Jednak niewiele z tego wyszło. Sulęcki nie skracał dystansu i dalej walka toczyła się na warunkach Amerykanina. Polak w ogóle nie zadawał ciosów podbródkowych, kiedy Andrade obniżał pozycję. Ten natomiast emanował pewnością siebie, pozwalał sobie na sztuczki techniczne, efektowne uniki, drobił kroczki i choć w końcówce zwolnił tempo, to pewnie obronił tytuł.
Tym samym Andrade pozostał niepokonany i odniósł 28. zwycięstwo na zawodowym ringu (17 walk rozstrzygnął przed czasem). Tyle samo wygranych (11 KO) ma na koncie Sulęcki, ale w Providence poniósł drugą porażkę w karierze.