Przed nami kolejne mecze fazy grupowej Ligi Mistrzów. O punkty powalczą drużyny z grup E-H. Trzy spośród grających zespołów chcą utrzymać dobrą passę i odnieść trzecie zwycięstwa z rzędu. W tym gronie są FC Barcelona, Manchester United i BATE Borysów. Emocji nie zabraknie także na pozostałych pięciu stadionach.
Najłatwiejsze zadanie wydaje się mieć Manchester United, który zagra u siebie z portugalską Bragą. Sir Alex Ferguson przestrzega jednak przed rywalami i zaznacza, że jego zdaniem Braga może stwarzać większe zagrożenie grając na wyjeździe niż na własnym stadionie. Dowód? Zwycięstwo zespołu w Stambule nad Galatasaray 2:0. Portugalczycy mają się jednak czego obawiać. Duet Wayne Rooney, Robin van Persie w ostatnim meczu ligowym ze Stoke City zagrali wspaniale, zdobyli 3 z 4 bramek, do tego dołożyli 3 asysty. Kłopotem "Czerwonych Diabłów" jest niezbyt szczelna defensywa. Być może dziś trener Ferguson na środku defensywy wystawi mało doświadczonego Scotta Woottona. Warto jeszcze przyjrzeć się statystykom. Braga od 7 spotkań w europejskich pucharach jest niepokonana. Portugalski zespół nie przegrał także ostatnich pięciu spotkań z angielskimi drużynami. Czy ta passa zakończy się na Old Trafford przekonamy się wieczorem.
Poważne kłopoty z grą defensywną ma także FC Barcelona. W ostatnim ligowym meczu z Deportivo La Coruna "Duma Katalonii" straciła 4 bramki... ale potrafiła zdobyć ich aż 5. Teraz zespół Tito Villanovy zagra z niepokonanym jeszcze Celticiem Glasgow. "Nie przyjechaliśmy tu na wakacje" - zapewnia opiekun drużyny Neil Lennon. I można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że jego zawodnicy na Camp Nou coś strzelą, bo w tym sezonie większość rywali potrafi znaleźć sposób na obronę Barcelony. Na niewiele się to jednak zdaje, bo "Barca" rozpoczęła sezon w rekordowym tempie. W ośmiu ligowych meczach zgromadziła 22 punkty, bramki strzela jak na zawołanie i nawet spora liczba straconych goli niezbyt psuje świetne nastroje katalońskich gwiazd. Kłopotem nie jest zmiana stylu gry, tylko kontuzje. Grać nie mogą Carles Puyol, Dani Alves i Gerard Pique. Na środku obrony grają więc defensywni pomocnicy. Niestety Sergio Busquets będzie wieczorem pauzował za czerwoną kartkę. Dziś newralgiczne pozycje na boisku mogą zająć Adriano i Javier Mascherano.
Po komplet punktów mknie także białoruskie BATE Borysów - bez wątpienia na razie największe zaskoczenie tegorocznej edycji Champions League. Po wyjazdowym zwycięstwie nad Lille i pokonaniu u siebie Bayernu pora na Valencię. "U siebie" oznacza w przypadku BATE stadion w Mińsku, bo ten w Borysowie nie spełnia wymogów UEFA i jest remontowany. Środków na modernizację chyba nie zabraknie, bo na razie mistrz Białorusi zarabia w Lidze Mistrzów całkiem nieźle. Statystyki nie przemawiają za BATE, bo dotychczas w czterech meczach z hiszpańskimi rywalami drużyna zawsze przegrywała. Tyle tylko, że grała jedynie z Barceloną i Realem, więc statystyki można właściwie wyrzucić do kosza.
Ciekawie zapowiada się także pojedynek w Doniecku, gdzie Szachtar zagra z Chelsea Londyn. Z kolei finaliści ubiegłej edycji Ligi Mistrzów zmierzą się na wyjeździe z OSC Lille.
Grupa E
FC Nordsjaelland - Juventus Turyn
Szachtar Donieck - Chelsea Londyn
Grupa F
BATE Borysów - Valencia
OSC Lille - Bayern Monachium
Grupa G
Spartka Moskwa - Benfica Lizbona
FC Barcelona - Celtic Glasgow
Grupa H
Galatasaray Stambuł - CFR Cluj
Manchester United - Sporting Braga