Przed nami ostatnie mecze fazy grupowej Ligi Światowej siatkarzy. Polacy zagrają dziś i jutro w Warnie z Bułgarią. Żeby wywalczyć miejsce na turnieju w Argentynie, musimy wygrać oba mecze.
Z naszej grupy do turnieju finałowego awansują dwie najlepsze drużyny. Polacy zajmują na razie czwarte miejsce w tabeli, ale ciągle liczą się w walce o drugą lokatę. Sytuacja nie jest łatwa, ale nadal wszystko jest w naszych rękach. W Bułgarii nie gra się łatwo. To zespół na wysokim poziomie, ale i nam nie brakuje niczego, by tam zwyciężyć. Z meczu na mecz prezentujemy się lepiej, dlaczego teraz nie miałoby też tak być? - ocenia Bartosza Kurek.
Biało-czerwoni są na fali wznoszącej. Pokonali ostatnio na własnym parkiecie Amerykanów i Argentyńczyków - po dwa razy. Z kolei Bułgarzy w ostatnich czterech spotkaniach zanotowali tylko jedno zwycięstwo i mają za sobą męczącą podróż za Ocean, grali bowiem z USA i Brazylią. Drużyna jest zmęczona. Widać, że ostatnie spotkania mocno dały jej w kość. Jednak gramy teraz w Warnie, a to jest nasz drugi dom. Tamtejsza hala jest dla nas szczęśliwa i pozostaję optymistą - mówi były siatkarz, a teraz menedżer reprezentacji Władimir Nikołow.
Jeśli Polacy wygrają oba spotkania w stosunku 3:0 lub 3:1, z całą pewnością zajmą miejsce premiowane awansem. Jeśli w weekend wywalczymy 4 punkty (wygrana 3:0 lub 3:1 i w drugim meczu 3:2) będziemy musieli czekać na informacje z Brazylii. "Canarinhos" zagrają z USA i jeśli mają ewentualnie pomóc biało-czerwonym muszą przynajmniej raz pokonać Amerykanów.
Mecze Polaków zaplanowane są na piątek (godz. 19 czasu polskiego) i sobotę (20). W Brazylii zespoły wyjdą na parkiet w sobotę (14:50) i niedzielę (14:35).